Umiała w miłość do ludzi i w relacje. W bycie lekarzem angażowała się na sto procent  

Aleksandra Gabrysiak, "doktor Ola". Źródło ilustracji: DEON, fot. Stowarzyszenie Przyjaciół Doktor Oli
KAI / mł

Choć niepełnosprawna, została lekarką. Swoją pracę kochała, bo kochała ludzi i choć brzmi to jak banał - dla niej była to istota życia. Jej imieniem nazwano hospicjum i... tramwaj, a kolejni wspaniali ludzie zaszczycani są nagrodą jej imienia. To doktor Ola - Aleksandra Gabrysiak. Jesienią zaczyna się jej proces beatyfikacyjny.  

Przyjaciółka, profesor Grażyna Świątecka mówiła o niej: była wszystkim dla wszystkich. Pracowała z byłymi więźniami, dawała drugie życie osobom z chorobą alkoholową. Scalała rozbite małżeństwa i pomagała samotnym matkom. Sama bardzo cierpiała, w dzieciństwie przeszła kilka ciężkich operacji ortopedycznych poruszała się o kulach, ale nie zatrzymywała się nad swoim cierpieniem. 

O swojej beatyfikacyjnej "podopiecznej" w rozmowie z KAI opowiada ks. Marcin Pankiewicz, postulator procesu beatyfikacyjnego. 

KAI: W diecezji elbląskiej rozpoczyna się proces beatyfikacyjny Aleksandry Gabrysiak – doktor Oli. Czy znał ją Ksiądz osobiście?

Ks. dr Marcin Pankiewicz: - Nie, nie miałem takiej możliwości. Jak wiemy Doktor Ola została zamordowana wraz ze swoją adoptowaną córką Marią 6 lutego 1993 r. Pamięć o niej jest jednak wciąż żywa. Wciąż inspiruje.

Zachwycają się nią i inspirują kolejne osoby

Dlaczego?

- Wszystko, co robiła, było zakotwiczone w Bogu. Starała się oddawać Mu do wyłącznej dyspozycji. Angażowała się na wielu płaszczyznach. Była społecznikiem, matką adopcyjną. Sama zmagała się z niepełnosprawnością. Wybrała zawód lekarza i życie jej pokazywało, że to nie tylko zawód ale prawdziwe powołanie. W różnych okolicznościach życia, w tych różnych sytuacjach, które ją spotykały, starała się żyć logiką Bożej Ewangelii. Urzeczywistniać ewangeliczną miłość. Jej służba drugiemu człowiekowi była niezwykle inspirująca. Do tej pory w pamięci wielu osób żywe jest to jej wielkie zaangażowanie na rzecz drugiego człowieka. Mówią o tym jej współpracownicy. Bardzo mocno wspomina to środowisko medyczne Pomorza i wielu elblążan. Jej imieniem uhonorowane zostało elbląskie hospicjum. W Elblągu jeździ tramwaj, któremu patronuje. W Gdańsku przyznawane są specjalne nagrody jej imienia – lekarzom, którzy prezentują podobny system wartości co doktor Gabrysiak.

Poprzez świadectwo tych, którzy ją znali, zachwycają się nią i inspirują kolejne osoby, dla których staje się ona przykładem, jak żyć Ewangelią w codzienności i jak wypełniać swoje powołanie bycia lekarzem.

Ksiądz już ponad rok temu ustanowiony został postulatorem procesu beatyfikacyjnego doktor Oli. Czy to oznacza, że trawa już proces beatyfikacyjny?

- Nie, od 3 czerwca 2023 r., czyli od momentu ustanowienia mnie postulatorem trwa tzw. faza przedprocesowa, w ramach której trzeba podjąć szereg kroków, w tym kroków prawnych. Faza przedprocesowa rozpoczęła się wraz z podjęciem przez biskupa elbląskiego decyzji o prowadzeniu procesu. Pierwszym krokiem w tej fazie było doprecyzowanie, kto jest powodem tego procesu. W tym przypadku jest to biskup elbląski. Potem wybrany został i zatwierdzony postulator, jako przedstawiciel biskupa w tym procesie – i wobec władz kościelnych i świeckich. Jako postulator sformułowałem też Supplex Libellus – czyli pisemną prośbę do biskupa o rozpoczęcie procesu. Prośba wystosowana została 21 czerwca 2023 r.

Ten etap można porównać do zapowiedzi przedślubnych

Co udało się zrobić w ramach fazy przedprocesowej?

- Zgromadzone zostały materiały dowodowe, pisma kandydatki, dokumenty dotyczące jej życia, a także sporządzona została lista osób, które potwierdzą lub zaprzeczą opinii świętości. Odbyła się konsultacja z Konferencją Episkopatu Polski, która zaaprobowała proces. Nihil obstat jeśli chodzi o osobę Aleksandry Gabrysiak wyraziła też Stolica Apostolska.

W fazę przedprocesową wpisuje się też edykt zawiadamiający o inicjatywie procesu beatyfikacyjnego doktor Oli, który wydał 25 czerwca br. biskup elbląski Jacek Jezierski. To upowszechnienie informacji o procesie oraz prośba do wszystkich, którzy mają jakieś dokumenty, pisma, czy informacje nt. kandydatki – zarówno pozytywne jak i negatywne - by zechcieli je przekazać do końca lipca br. do elbląskiej kurii biskupiej. Ten edykt, w kontekście procesu beatyfikacyjnego, można porównać do zapowiedzi przedślubnych. Oznacza, że wielkimi krokami zbliżamy się już do oficjalnego rozpoczęcia procesu.

Kiedy możemy się tego spodziewać?

- Będzie to na jesieni, choć konkretna data jeszcze nie jest znana. W czasie pierwszej uroczystej sesji, która będzie otwarta, biskup odbierze przysięgę od mianowanego przez siebie stosownym pismem, tzw. Rescriptum Episcopi, Trybunału beatyfikacyjnego. Od tej pierwszej sesji kandydatce na ołtarze przysługiwać będzie tytuł Służebnicy Bożej. Kolejne sesje procesu będą już miały charakter zamknięty. Przypomnijmy, że mówimy o procesie na etapie diecezjalnym, następnym krokiem jest jeszcze etap rzymski.

Proces na pewno się rozpocznie, ale wynik nie jest oczywisty

Czy wiemy już dziś, że proces na pewno się rozpocznie, czy coś jeszcze może spowodować jego wstrzymanie?

- Zdecydowanie wiemy już, że proces się rozpocznie. Wszystkie elementy fazy przedprocesowej zostały już spełnione. Spełnione też zostały warunki formalne. Oczywiście to, że proces się rozpocznie, nie oznacza, że zakończy się sukcesem. Tu chodzi o rzecz niezwykle ważną, czyli o potwierdzenie świętości. Trzeba wiele rozwagi i cierpliwości. Jest wiele okoliczności, które mogłyby się przyczynić do znacznego opóźnienie procesu a nawet jego zawieszenia. Natomiast niezależnie od tych okoliczności, tytuł Służebnicy Bożej, który będzie przysługiwać doktor Oli od rozpoczęcia procesu, nie zostanie już cofnięty.

W ubiegłym roku w wywiadzie dla KAI bp Jacek Jezierski sugerował, że proces beatyfikacyjny Aleksandry Gabrysiak mógłby być prowadzony drogą, o jakiej mówił papież Franciszek w motu proprio „Maiorem hac dilectionem” (11 lipca 2017), czyli dowodzeniem heroicznego ofiarowania życia. Czy Ksiądz również tak to widzi?

- Wydaje mi się, że świętość doktor Gabrysiak wpisuje się raczej w kanon heroiczności cnót jako wyznawcy, choć nie można wykluczyć tej przesłanki „oddać życie za”.  Na początku procesu nie zakładamy jednak, jaką drogą będzie on prowadzony. To wyjaśni się właśnie w toku procesu, w miarę badania materiałów i przesłuchiwania świadków.

Czy wszystkie okoliczności śmierci doktor Oli są już wyjaśnione?

- Trudno mi powiedzieć, gdyż nie mam jeszcze wglądu w akta sądowe. Dokumenty te jednak będą dostępne dla gremium procesowego. Wszystkie te okoliczności będą badane. Warto w tym miejscu podkreślić, że istnieje wiele przekłamań co do osoby, która zamordowała Aleksandrę Gabrysiak i jej córkę. Człowiek, który je zamordował, bywa utożsamiany z człowiekiem, który mieszkał u doktor Oli. Tymczasem są to dwie różne osoby. Mężczyzna, który dokonał morderstwa, nigdy u doktor Oli nie mieszkał, choć owszem, otrzymał od niej pomoc. Był to recydywista, który wyszedł na przepustkę z więzienia. Ta oraz inne niejasności i wątpliwości odnośnie doktor Oli będą wyjaśniane w toku procesu. Jak mówiłem, chodzi o coś niezwykle ważnego, czyli potwierdzenie opinii o świętości. Powołane zostanie grono najróżniejszych świadków. Również tacy, którzy mają negatywną opinię.

Co w tej sprawie może budzić wątpliwości? 

Jakie kwestie związane z osobą doktor Oli mogą budzić wątpliwości?

- Na tym etapie trudno mi o tym mówić. Ocena danego człowieka przez drugą osobę jest czymś niezwykle indywidualnym. Życie doktor Gabrysiak jako lekarki, która wychowywała też dziecko, było życiem niezwykle trudnym. Była matką i lekarką, która mocno angażowała się w najróżniejsze dzieła. Ktoś mógłby powiedzieć, że poświęcała się pracy zamiast wychowywać dziecko… Są też jednak zupełnie odmienne opinie. Prof. Grażyna Świątecka, serdeczna przyjaciółka doktor Oli, twierdzi, że taka właśnie była codzienność ówczesnych lekarzy. Dzieci jeździły z nimi w karetkach, bywały w szpitalach, w pomieszczeniach przeznaczonych na odpoczynek dla lekarzy. Jak mogło być inaczej? Nie było wtedy ludzi stać na wynajmowanie opiekunek. Te m.in. kwestie będą poddawane analizie. Będziemy badać, jakie są fakty, a co jest nadinterpretacją. Na pewno wszystkie opinie będą brane pod uwagę. Do ich weryfikacji potrzebne natomiast będą fakty i twarde dowody.

Niebawem rozpocznie się zatem proces beatyfikacyjny. Ile może on potrwać? Co przed nami?

- Praca będzie teraz polegała głównie na przesłuchiwaniu świadków, zbieraniu i analizowaniu materiału dowodowego. Trudno powiedzieć, ile to może potrwać. Praca może się rozciągnąć na lata. Gdy zostanie zakończony etap diecezjalny procesu, zostanie on podjęty na etapie rzymskim. Do samej beatyfikacji potrzebny jest też cud za wstawiennictwem kandydatki na ołtarze.

Jej przesłanie jest proste: żyć Ewangelią w praktyce

Jakie jest dla nas na dzisiaj przesłanie doktor Aleksandry Gabrysiak?

- Doktor Ola jako kandydatka na ołtarze pokazuje nam, jak urzeczywistniać Jezusową Ewangelię w praktyce. Jak żyć tą logiką na co dzień. To coś więcej niż zwykła pobożność. To całe życie ukierunkowane na to, by wiernie naśladować Chrystusa. Starała się to właśnie robić. Dlatego może być dla każdego wierzącego a zwłaszcza wierzącego lekarza – takim inspirującym przykładem.

W piśmie, które skierowałem do biskupa, zwróciłem m.in. uwagę na walor eklezjalny jej osoby. Na to, że jej postać może być wzorem budowania właściwych relacji w służbie publicznej. Uwrażliwia na ochronę godności każdego człowieka oraz inspiruje do działań w kierunku przeciwdziałania szeroko rozumianemu ubóstwu – nie tylko materialnemu ale też duchowemu i moralnemu. To nigdy nie traci na aktualności.

A co Księdza najbardziej porusza w tej osobie?

- To, że ona potrafiła w drugim człowieku, nawet tym najbardziej upodlonym, odkryć oblicze cierpiącego Chrystusa. Była w tej miłości, która wyraża się w pomocy drugiemu, niezwykle heroiczna. To wciąż zachwyca.

***

Aleksandra Gabrysiak, urodzona w 1942 r. w Radzyminie k. Warszawy była lekarzem z powołania. Odkryła je już w dzieciństwie. Sama chorowała, wiele czasu spędziła w szpitalach i do końca życia borykała się z niepełnosprawnością ruchową. Chciała jednak pomagać innym cierpiącym.

Mimo dużych trudności podjęła studia medyczne, które ukończyła w 1968 r. w Gdańsku. Odbiór dyplomu lekarza był dla niej jak ślub. Podjęła pracę jako diagnosta laboratoryjny w szpitalu w Tczewie a następnie w Elblągu. W 1974 r. adoptowała córkę.

Była osobą głęboko wierzącą i w swoich działaniach inspirowała się Ewangelią. Poza pracą w laboratorium dyżurowała jako lekarz, odwiedzała chorych w domach, opiekowała się nimi w ramach hospicjum domowego. Pomagała również kobietom w nieplanowanej ciąży, samotnym matkom i osobom z przeróżnymi problemami osobistymi. Udostępniała swój prywatny numer telefonu jako telefon zaufania. Angażowała się również w pomoc alkoholikom, osobom z marginesu, więźniom.

6 lutego 1993 r. została wraz z córką zamordowana przez młodego człowieka, któremu wcześniej udzieliła pomocy. W pogrzebie uczestniczyły tłumy ludzi, w tym rzesze tych, którym Aleksandra Gabrysiak pomagała przez całe swoje życie.

KAI / mł

 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Umiała w miłość do ludzi i w relacje. W bycie lekarzem angażowała się na sto procent  
Komentarze (1)
LL
~Leon Leonidas
7 sierpnia 2024, 12:16
Co to znaczy: "Umiała w miłość do ludzi"? Czy to po polsku? Nie znam takiego zwrotu.