V. Alazraki do biskupów: jeśli tego nie zrobicie, macie powód, by się bać nas, dziennikarzy

(fot. PAP/EPA/VATICAN MEDIA HANDOUT)
KAI / sz

Rozpatrując sprawy seksualnego wykorzystywania małoletnich, Kościół musi zawsze stawiać na pierwszym miejscu ofiary, słuchać ich i troszczyć się o ich dobro - powiedziała meksykańska dziennikarka-watykanistka Valentina Alazraki. Była ona trzecią i ostatnią relatorką generalną ostatniego dnia obrad watykańskiego spotkania na szczycie na temat nadużyć seksualnych wobec nieletnich.

Jej wystąpienie było pełne surowej krytyki pod adresem hierarchii kościelnej zarówno za ukrywanie takich przypadków, jak i ciągle jeszcze dużej, według niej, nieufności Kościoła wobec mediów.

Relatorka na wstępie powiedziała m.in., że ma za sobą ponad 40 lat (od 1974) pracy korespondentki w Watykanie, podczas której obsługiwała pontyfikaty 5 papieży, począwszy od Pawła VI po obecny i 150 podróży papieskich. Wychodząc od tego bogatego doświadczenia zawodowego podzieliła się z zebranymi licznymi spostrzeżeniami, dodając do tego jeszcze swe osobiste doświadczenie kobiety, żony i matki trójki dzieci.

Wychodząc od tej ostatniej uwagi zauważyła, że dla matki nie ma dzieci "pierwszej lub drugiej kategorii:", ale są jedynie te, które są silniejsze i słabsze i tym drugim trzeba poświęcić szczególną uwagę. Również w Kościele nie ma osób pierwszej i drugiej klasy, ale silniejsi i słabsi i najbardziej narażeni. I w tym kontekście zapytała: "Który syn w Kościele jest słabszy, bardziej narażony na krzywdę? Ksiądz, który wykorzystywał seksualnie, biskup, który też wykorzystywał i ukrywał te fakty czy ofiara?".

DEON.PL POLECA

"Zapytajcie sami siebie: czy jesteście wrogami tych, którzy dopuszczali się nadużyć lub tych, którzy ich ukrywali?" - powtórzyła swe pytanie dziennikarka, zwracając się do biskupów. "My wybraliśmy stronę, po której mamy stać" - odpowiedziała. I dodała: "A czy wy uczyniliście to naprawdę czy tylko słowami?". Zapewniła, że "jeśli jesteście [biskupi] przeciw tym, którzy wykorzystują seksualnie lub ich ukrywają, to jesteśmy po tej samej stronie".

Możemy być sojusznikami, nie wrogami - podkreśliła Alazraki. Zapewniła słuchaczy, że ludzie mediów będą pomagać im w znajdowaniu złych jabłek i w przezwyciężaniu oporu wobec oddzielania ich od zdrowych. "Ale jeśli nie zdecydujecie się w sposób radykalny stanąć po stronie dzieci, matek, rodzin, społeczeństwa obywatelskiego, to macie powód, by bać się nas, ponieważ my, dziennikarze, którzy chcemy dobra wspólnego, będziemy waszymi najgorszymi wrogami" - przestrzegła Meksykanka.

Przypomniała, że wielokrotnie miała okazję usłyszeć, że skandal wykorzystywania seksualnego jest "winą prasy, spiskiem pewnych środków przekazu mającym na celu dyskredytację Kościoła, że stoją za tym ukryte potęgi, chcąc położyć kres tej instytucji". I w tym kontekście przywołała słowa Benedykta XVI, iż "największe prześladowania Kościoła pochodzą nie od wrogów zewnętrznych, ale rodzą się z grzechu w jego wnętrzu".

"Jako dziennikarka, ale też jako kobieta i matka, chcę wam powiedzieć, że myślimy, iż wykorzystywanie nieletnich jest równie odrażające, jak ukrywanie tych czynów" - podkreśliła z mocą referentka. Oświadczyła z przekonaniem, że biskupi wiedzą lepiej od niej, iż owe postępki były ukrywane systematycznie, od najniższego szczebla po najwyższy. "Ale im bardziej będziecie je ukrywać, tym skandal będzie większy" - dodała. Walkę z rakiem prowadzi się nie przez ukrywanie go czy przemilczanie, ale przez radykalną walkę z nim - przypomniała.

Wymiana informacji z wiernymi to podstawowy obowiązek Kościoła, podobnie jak powołanie profesjonalnych służb informacyjnych w każdej diecezji - dodała na zakończenie meksykańska watykanistka.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

V. Alazraki do biskupów: jeśli tego nie zrobicie, macie powód, by się bać nas, dziennikarzy
Komentarze (1)
24 lutego 2019, 15:50
Mocne słowa, bardzo. I groźby. To jakiś nowy język, pełen miłości i obiektywizmu. Może tam, w Meksyku, USA, Włoszech, i na całym świecie nie ma dziennikarzy złych, zaprzedanych, kłąmiących jak z nut, opłacanych przez mafie, polityków, itp. I wszyscy są tak obiektywni, zatroskani i dobro dzieci, młodzieży, rodzin. Śmiem wątpić. W Polsce to widać wyraźnie i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej. Ile to razy GW, Newsweek, itp., musiały przepraszać za kłamstwa, nie mówiąc już o takich pseudopismach jak Nie, czy Fakty i Mity. Tam przecież też są dziennikarze. Jak można tak straszyć biskupów i grozić im. Przecież i tak są na celowiniku a KK to ich najgorszy wróg, z któym będą walczyć do śmierci. (Chyba, że się nawrócą, ale wtedy do mediów ich głos się już nie dostanie). Tak więc bądźcie sprawiedliwi i uderzcie się w piersi. Jak bronicie życia od poczęcia (New York prawo do zabijania do końca ciąży!), jak bronicie życia aż do śmierci (eutanazja), jak piszecie o homoseksualizmie i jego związku z wykorzystywaniem seksualnym dzieci, młodzieży i młodych mężczyzn -np. kleryków, (nie przyjmujecie, że 80 procent pedofilów to homoseksualiści), jak bronicie godności małżeństwa przed gender (z prawa Bożego rodzina to mężczyzna i kobieta, tylko taka jest rodzina w planie Bożym). Nie mówię już o "uczciwości" dziennikarzy w sprawach politycznych (Tump najgorszy z możliwych, a Putin dobry, Castro też, Chiny ok., no może Korea Pln, trochę zła, ale Przywódca się poprawia (jeździ pociągiem szukając pokoju). Wstyd. Pani Valentino, trochę pokory, samokrytyki, i odwagi gdzie indziej.