Wiara Polaków - Debata Dwóch Ambon

(fot. www.kongres.lublin.pl)
KAI / mh

Kościół instytucjonalny jako trudny pośrednik między wiarą a rozumem w poszukiwaniu wierzących i niewierzących był tematem Debaty Dwóch Ambon "Wiara i niewiara w życiu Polaków" w Lublinie. Spotkanie w bazylice ojców dominikanów odbyło się 29 września w ramach IV Kongresu Kultury Chrześcijańskiej.

Maciej Stasiński dziennikarz i publicysta "Gazety Wyborczej" o wadzeniu się wiary i rozumu mówił poprzez własne doświadczenie człowieka wychowanego w ateistycznej rodzinie, w atmosferze obojętności wobec Kościoła. Jego zdaniem, największą przeszkodą w pogodzeniu wiary i rozumu jest Kościół instytucjonalny, docześnie zaangażowany w politykę, światopogląd, opis świata, jako pośrednik między Bogiem, wiarą a człowiekiem - mówił.

Jego zdaniem, to co głosi Kościół z perspektywy czasu bywa wewnętrznie sprzeczne i jako przykład podał naukę dotyczącą niewolnictwa - sankcjonowanego a potem kwestionowanego - oraz zaangażowanie "po stronie doczesnych potęg, ustrojów, wojen, z tym samym imieniem Boskim na ustach po wszystkich stronach frontów". - Kościół jako depozytariusz Objawienia, głosiciel Dobrej Nowiny, potrafi być bardzo niewiarygodny, bo broni tez ze sobą sprzecznych. W dodatku każdego tego zaangażowania Kościół i kapłani bronili z przekonaniem, że to jest prawda objawiona, że tak chce Bóg - mówił dziennikarz.

Zdaniem Stasińskiego, Kościół nie skorzystał z szansy, jaką dały mu lata 80-te i pielgrzymki papieskie, by wyrwać się z doraźnych doczesnych zaangażowań i stanąć po stronie pluralizmu, wolności, demokracji, nie być przeciwny nikomu, lecz za wszystkimi, pod warunkiem, że nie podnoszą na siebie ręki. - Sądziłem, że to jest pożądana droga Kościoła, który potrafi człowiekowi niewierzącemu i niedowierzającemu podać niekontrowersyjną i nieuwikłaną w doczesne interesy dobra nowinę - dodał. Podkreślił, że w jego odczuciu tak się nie stało, a od dwudziestu lat mamy w Polsce do czynienia "z coraz bardziej postępującymi doczesnym zaangażowaniem Kościoła, w stylu miecza i prawa, z tendencją by panować, a nie wskazywać drogę, Kościoła, który nie chce środków ubogich, ale bogate, który się wiąże z siłami politycznymi i wymaga egzekwowania prawd przez siebie głoszonych przy pomocy prawa". - Znika fundamentalna różnica, która pozwala ludziom takim jak ja mieć nadzieję, że między rozumem a wiarą nie ma niedobrego, wrogiego pośrednika - stwierdził Stasiński.

- Jeszcze w 1988 roku było rzeczą normalną w polskim Kościele katolickim, że się zapraszało inaczej wierzących czy niewierzących na rozmowy na ul. Miodową, za czasów prymasa Józefa Glempa było wielkie seminarium, na którym pojawili się w rezydencji biskupów warszawskich Adam Michnik, Marek Edelman. To było normalne. Co się stało, że dzisiaj, w warunkach wolności, trzeba dziękować dominikanom, że możemy się w ten sposób w świątyni spotkać? - pytał Adam Szostkiewicz z "Polityki". - Wiara to jest piękna i dobra rzecz, ale oczywiście nie wolna od wyzwań, by nie powiedzieć zagrożeń. Kiedy mówimy o niej, pamiętajmy, że mówimy o czymś, co się rozwija i zmienia, jeśli to jest rzeczywiście wiara, a nie uczestnictwo w rytuale - zauważył.

Dodał, że należy zrobić rozróżnienie miedzy wiarą a religijnością. - W moim odczuciu wiara to rzecz intymna, osobista, nie podlegająca jakimkolwiek badaniom. To osobista relacja między mną a tym, kogo nazywamy Bogiem, świętością. Oczywiście tak rozumiana wiara jest trudna, ona nie porządkuje życia. Raczej je komplikuje, konfrontuje nas z tajemnicami, zagadkami, na które nie mamy odpowiedzi - mówił.

Dodał, że tak rozumiana wiara przynosi także doświadczenie cienistej doliny i ciemnej nocy duszy, zwątpienia, rozpaczy a nawet utraty wiary. - Z drugiej strony tak rozumiana wiara, choć trudna, jest czymś wspaniałym, bo daje poczucie, że zmierzam samodzielnie, z całym ryzykiem, do jakiegoś celu, którym jest dojrzałe życie duchowe, religijne - zaznaczył.

Publicysta zaznaczył, że nie ma jednego ludzkiego doświadczenia wiary. - Przy takim podejściu pytania o to, czy jesteś wierzący, czy niewierzący, są pozbawione sensu, utrudniają rozmowę, bo postrzegają rzeczywistość jako bipolarną. Język popycha tu nas do pułapki, uniemożliwia rozmowę, bo bywa tak, że duchowny ma dzień, gdy wychodzi na ambonę i czuje, że chce powiedzieć: straciłem wiarę. A to jest nie do pomyślenia w naszym systemie komunikacyjnym - zauważył. - Język uwięził nas w opozycjach. Człowiek niewierzący naturalnie też ma życie duchowe i system wartości, i tylko rozmowa, która to bierze pod uwagę, jest prawdziwą rozmową religijną, duchową - mówił.

Szostkiewicz odniósł się także do spostrzeżenia swego rozmówcy, że celowo unikał mówienia o Kościele instytucjonalnym, skupiając się na indywidualnym przeżywaniu wiary.

- Pamiętamy słynne powiedzenie ks. Tischnera o tym, że katolicy często trącą wiarę nie przez marksizm-leninizm, ale przez własnego proboszcza. Nie powiedział: przez Kościół, ale przez swojego proboszcza. Przy moich kłopotach z Kościołem, ja jednak cały czas pamiętam, że muszę być konsekwentny - mówił. - Różne są Kościoły i różni są duchowni, nawet dziś w Polsce, gdy mamy do czynienia z wykorzystywaniem w złej wierze religii, chrześcijaństwa, nawet dziś są takie kościoły i duchowni w sensie środowisk - zauważył. - Kim jesteśmy, by ostatecznie wyrokować, czym jest Kościół jako to, co nazywamy wspólnota, społecznością ludzi, którzy zawierzyli Bogu i Chrystusowi, chrześcijaństwu kazania na górze, błogosławieni pokój czyniący. Są tacy katolicy wśród nas - dodał.

Komentarz swój do Debaty wygłosił ks. prof. Tomas Halik z Pragi, który powiedział, że to w każdym z nas przebiega granica między wierzącym a niewierzącym. "Wiara i wątpliwości to są dwie siostry, które mogą się od siebie wiele nauczyć" - zaznaczył.

Głos zabierali także m.in. ks. prof Alfred Wierzbicki, dyrektor Instytutu Jana Pawła II na KUL oraz Zbigniew Nosowski redaktor naczelny miesięcznika "Więź". Na koniec odmówiono modlitwę Ojcze Nasz w intencji śp. arcybiskupa Józefa Życińskiego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wiara Polaków - Debata Dwóch Ambon
Komentarze (1)
L
lolek
2 października 2012, 16:06
 Zdaniem Stasińskiego, Kościół nie skorzystał z szansy, jaką dały mu lata 80-te i pielgrzymki papieskie, by wyrwać się z doraźnych doczesnych zaangażowań i stanąć po stronie pluralizmu, wolności, demokracji, nie być przeciwny nikomu, lecz za wszystkimi, pod warunkiem, że nie podnoszą na siebie ręki - no właśnie, dlatego w imię "nie podnoszenia ręki" na nikogo nigdy nie pozwolę na aborcję na tej ziemi. Dziękuję Redaktorowi za umocnienie w wierze i zdrowym rozsądku. W prawdzie i miłości, miłość bez prawdy jest iluzją.