Zapobiec małżeństwom zawieranym nieważnie

(fot. billaday / flickr.com)
Radio Watykańskie / slo

W tym, co dotyczy przygotowania i dopuszczenia do małżeństwa, prawo kanoniczne i duszpasterstwo są ze sobą ściśle powiązane. Kwestię tę podjął Papież na dorocznym spotkaniu z rozpoczynającą kolejny rok sądowy Rotą Rzymską.

„Zauważa się, że na kursach przygotowujących do małżeństwa kwestie kanoniczne zajmują niewiele miejsca – mówił Benedykt XVI.

– Ma się skłonność sądzić, że są to kwestie dla specjalistów, mało interesujące przyszłych małżonków. Wprawdzie wszyscy zdają sobie sprawę z konieczności czynności prawnych poprzedzających małżeństwo, by «upewnić się, że nic nie stoi na przeszkodzie do jego ważnego i godziwego zawarcia».

Szerzy się jednak mentalność, jakoby egzamin narzeczonych, zapowiedzi oraz inne odpowiednie środki do przeprowadzenia badań przed zawarciem małżeństwa, w tym kursy przedmałżeńskie, były tylko formalnością. Sądzi się często, że dopuszczając do małżeństwa duszpasterze winni być tolerancyjni, gdyż wchodzi w grę naturalne prawo osób do jego zawarcia. Tymczasem to prawo zakłada, że można i naprawdę zamierza się je zawrzeć, zgodnie z prawdą, której naucza o nim Kościół. Nie odmawia się zatem tego prawa, gdy jest jasne, że brakuje wymaganej zdolności do małżeństwa czy też wola stawia sobie cel niezgodny z naturalną rzeczywistością małżeństwa”.

Papież zwrócił uwagę na przygotowanie do małżeństwa, które Jan Paweł II opisuje w adhortacji apostolskiej Familiaris consortio. Ma ono cele wykraczające poza wymiar prawny, kierując ostatecznie ku świętości w życiu rodzinnym – podkreślił Benedykt XVI. Jednak bezpośredni cel tego przygotowania to doprowadzenie do zawarcia prawdziwego małżeństwa jako związku, w którym sprawiedliwość i miłość łączy nierozerwalnie małżonków celem ich dobra oraz zrodzenia i wychowania potomstwa.

„Wśród środków, by upewnić się, że narzeczeni mają rzeczywiście zamiar zawarcia małżeństwa, ważny jest egzamin przedmałżeński – kontynuował Ojciec Święty. – Ma on cel głównie prawny: upewnić się, że nic się nie sprzeciwia ważnemu i godziwemu ślubowi. Prawny nie znaczy jednak formalistyczny, jakby chodziło o biurokratyczne wypełnienie formularza w oparciu o tradycyjne pytania. Jest to jedyna w swoim rodzaju okazja duszpasterska, którą trzeba poważnie i z należną uwagą dowartościować.

Przez serdeczny, pełen szacunku dialog duszpasterz stara się wtedy pomóc narzeczonym stanąć poważnie przed prawdą o sobie samych i ich ludzkim i chrześcijańskim powołaniu do małżeństwa. Dialog ten, prowadzony w tym przypadku zawsze z każdym z obojga narzeczonych osobno, wymaga atmosfery pełnej szczerości. Trzeba położyć nacisk na to, że oni sami są przede wszystkim zainteresowani i zobowiązani w sumieniu, by zawrzeć ważne małżeństwo”.

Papież zachęcił do skutecznych działań duszpasterskich, by zapobiec małżeństwom zawieranym nieważnie. Błędnym kołem jest zbyt łatwe dopuszczanie do małżeństwa bez odpowiedniego przygotowania i zbadania, czy narzeczeni spełniają wymagane warunki, a następnie nieraz równie łatwe stwierdzanie jego nieważności w przypadku kryzysu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zapobiec małżeństwom zawieranym nieważnie
Komentarze (48)
AB
~Arletta Bolesta
9 października 2019, 09:02
To jest wyzwanie naukom przedślubnym. dr Arletta Bolesta adwokat kościelny
NW
nie ważne kto
10 stycznia 2013, 11:55
Wydawałoby się, że to to takie proste, bo byślę, że wystarczyłaby szczerość pomiędzy dwojgiem ludzi by wszystko było ok. Jednak wiele ludzi jak widać nie jest ze sobą szczerych, co więcej nie rozmawiają ze sobą często w ogóle o tym co najważniejsze i później są te problemy i procedury.
M
Martinus
10 stycznia 2013, 09:37
Jednym z powódów może być planowanie że po ślubie się ktoś rozwiedzie. A jeśli ktoś planował ale się nie rozwiódł to co współżyje grzesznie? Nie wymyslacie se za bardzo problemów i czy przypadkiem większa liczba skrupulantów to nie przez takie coś też? W takim razie czemu ktoś lub Ktoś nie unieważnił tego że kiedyś ojciec Jakuba i Izaaka pobłogosławił Jakuba myśląc że to Izaak? I czy przez to przez niektórych ludzi (tak mi się wydaje) Kościoła jest taka akceptacja na wielkie zło jakim jest nawet małe kłamstwo?
M
Martinus
10 stycznia 2013, 09:33
Skoro dzisiaj jest lista rzeczy, które czynią sakrament nieważnym to 50 lat temu jej nie było? Bo może wg dzisiejszego porządku nasi przodkowie żyli z nieważnymi sakramentami?
M
Martinus
10 stycznia 2013, 09:31
Małżeństwo jest nieważne gdy któraś ze stron tego chce? A co jeśli ktoś zawarł sakrament nieważny, ale nie chce później unieważnienia? Czyli współżyje z żoną/mężem "nieleglanie" i nie ma grzechu? Jak można zawrzeć małżeństwo nieważne? Ktoś staje przed kapłanem i nie ważne z jakiego powodu wypowiada słowa przysięgi i pozostaje wytrwać albo nie. Ale unieważniać? Nic dziwnego że wielu chętnych się znajdzie na tego typu "rozwód". Albo pozostaje robić 5 minut przed zawarciem małżeństwa badania psychologiczno jakieś tam i badanie alkomatem. Paranoja.
BM
by miłość-Miłością była
28 czerwca 2012, 02:40
<a href="http://lp33.de/strona-lp33/p2_1a.htm#excl">http://lp33.de/strona-lp33/p2_1a.htm#excl</a>
28 stycznia 2011, 18:29
W Polsce obowiązuje prawo państwowe. A co do prawa kościelnego, to mamy wolny wybór. Chcesz wprowadzić policję religijną? Przecież ja nie piszę o prawie państwowym. Piszę o prawie kościelnym obowiązującym katolików. Wybór słuchania lub niesłuchania prawa kościelnego wynika z wyboru wierności, lub niewierności Bogu. Oczywiście - każdy może wybrać życie z dala od Boga. W tym sensie wybór jest wolny. Katolik ma motywację płynącą z wiary, z miłości do Boga, żeby tego prawa przestrzegać.
A
aniaczek
28 stycznia 2011, 11:15
W Polsce obowiązuje prawo państwowe.  A co do prawa kościelnego, to mamy wolny wybór. Chcesz wprowadzić policję religijną?
28 stycznia 2011, 09:53
Przypominam, że żyyjemy w wolnym kraju, a nie np. Arabii sSudyjskiej. Przypominam, że rozmawiamy o prawie kościelnym a nie państwowym.
H
hmmmm
28 stycznia 2011, 09:44
 I już przez sam fakt, że sąd nie może zagwarantować, że się nie pomylił, nie powinno się zezwalać stronom na zawieranie nowych związków. Przypominam, że żyyjemy w wolnym kraju,  a nie np. Arabii sSudyjskiej.
27 stycznia 2011, 13:55
Leszku: Nie wmawiaj mi pochopnych wniosków. W ogóle nie postawiłam żadnego wniosku. Zauwaużyłam mozliwość istnienia konkretnego problemu. I na końcu postawiłam znak zapytania. I nie widzę nic mylącego w określeniu "sądy biskupie są omylne". To dość proste i oczywiste sformułowanie.
R
R
27 stycznia 2011, 13:51
Leszku, podejrzenie o pochopności stwierdzania nieważności małżeństwa jest podyktowane ilością takich spraw. Co do sądów biskupich to nie są one nieomylne. To są sądy czysto ludzkie. Podatne na błędy i omyłki. Sąd sądem, a prawdę zna tylko Najwyższy. Nawet małżonkowie jej nie znają.
L
leszek
27 stycznia 2011, 13:47
Leszku, podejrzenie o pochopności stwierdzania nieważności małżeństwa jest podyktowana ilością takich spraw. To tego typu wnioski są pochopne. Równie dobrze możnaby dowodzić, ze diagnozowanie nowotworów odbywa się zbyt pochopnie biorąc pod uwagę liczbę takich spraw. Weź pod uwagę, że kiedyś mało kto słyszał o czymś takim jak możliwość złożenia papierów o orzeczenie nieważności. A jakie podawano fantastyczne powody rzekomo umożliwiające uzyskanie orzeczenia nieważności. Tymczasem dziś każdy zainteresowany może kupić sobie KPK (albo w internecie poczytać) i zamiast pozostać biernym może złożyć wniosek i uzyskać orzeczenie nieważności. Albo iść do odpowiednego prawnika. W związku z tym, znaczący wzrost orzeczeń wynika przede wszystkim ze wzrostu świadomości że coś takiego istnieje i jest możliwe. Inna sprawa że ten wzrost świadomości powoduje również wzrost oszukańczo wyłudzanych orzeczeń. Co do sądów biskupich to nie są one nieomylne. To są sądy czysto ludzkie. Podatne na błędy i omyłki. Jeszcze raz powtarzam, że to mylące określenie!
27 stycznia 2011, 13:21
Leszku, podejrzenie o pochopności stwierdzania nieważności małżeństwa jest podyktowane ilością takich spraw.  Co do sądów biskupich to nie są one nieomylne. To są sądy czysto ludzkie. Podatne na błędy i omyłki.
L
leszek
27 stycznia 2011, 12:15
Może jednak problemem jest zbyt pochopne stwierdzanie nieważności sakramentu? A masz jakiekolwiek podstawy aby tak sugerować? Ludzie biorą pod lupę procedurę stwierdzania unieważnienia i szukają w niej furtki dla siebie. Nie ma czegoś takiego jak procedura unieważnienia! Ciekawe ile małżeństw klepniętych przez sąd jako nieważnie zawarte tak naprawdę nadal istnieje, bo w istocie w czasie ślubu Bóg udzielił łaski sakramentalnej i złączył małżonków? Równie dobrze możnaby pytać ile związków klepniętych przez sąd jako ważnie zawarte tak naprawdę niegdy nie zaistniało, bo w istocie nie doszło do zawarcia małżeństwa. Te sądy nie mają przypisanej nieomylności. I już przez sam fakt, że sąd nie może zagwarantować, że się nie pomylił, nie powinno się zezwalać stronom na zawieranie nowych związków. Pojęcie nieomylności czy omylności sądów biskupich jest zbyt mylące. Bo pomylić to się można mając prawidłowe dane i błędnie wyznaczając wynik. A w przypadku sądów o pomyłce nie może być mowy. Co najwyżej możliwe jest orzeczenie niezgodne z rzeczywistością bo oparte na fałszywych danych. Jeśli małżonkowie zechcą sąd oszukać i przedstawią fałszywe dowody i fałszywych świadków.
27 stycznia 2011, 12:02
Może jednak problemem jest zbyt pochopne stwierdzanie nieważności sakramentu? Ludzie biorą pod lupę procedurę stwierdzania unieważnienia i szukają w niej furtki dla siebie. Ciekawe ile małżeństw klepniętych przez sąd jako nieważnie zawarte tak naprawdę nadal istnieje, bo w istocie w czasie ślubu Bóg udzielił łaski sakramentalnej i złączył małżonków? Te sądy nie mają przypisanej nieomylności. I już przez sam fakt, że sąd nie może zagwarantować, że się nie pomylił, nie powinno się zezwalać stronom na zawieranie nowych związków.
T
tytuł
27 stycznia 2011, 10:28
TYTUŁ ARTYKUŁU: "Papież do Roty Rzymskiej: strona prawna małżeństwa służy życiu i miłości małżonków, dlatego jest ściśle związana z duszpasterstwem" <a href="http://www.radiovaticana.org/pol/Articolo.asp?c=456393">http://www.radiovaticana.org/pol/Articolo.asp?c=456393</a>  
DK
Do Kemot
27 stycznia 2011, 01:39
Przez serdeczny, pełen szacunku dialog duszpasterz stara się wtedy pomóc narzeczonym stanąć poważnie przed prawdą o sobie samych i ich ludzkim i chrześcijańskim powołaniu do małżeństwa. Jeśli duszpasterze oraz my, wszyscy chrześcijanie, potrafilibyśmy prowadzić z każdym człowiekiem serdeczny, pełen szacunku dialog, byłoby zapewne mniej osób wypowiadających opinie mające z chrześcijaństwem niewiele wspólnego. Tylko w atmosferze serdeczności i szacunku możliwe jest stanięcie zwłaszcza przed trudną prawdą o sobie samym oraz pełne miłości i wdzięczności przyjęcie jej. Muszę przyznać, że gdybym w swoim czasie nie doznała serdeczności i szacunku, to dzisiaj mój komentarz wyglądałby zupełnie inaczej.
K
kemot
26 stycznia 2011, 23:06
Czytając niektóre komentarze zastanawiam się, czy pisali je chrześcijanie. Oczywiście, mamy wolność słowa, więc można piać co ślina na język przyniesie. Tylko po co?
MP
Moderacja!!! Profanacja!!!
26 stycznia 2011, 19:24
Zapobiegać małżeństwom! Niech mężczyźni z większym temperamentem się masturbują! Niech się męczą ze swoim poczuciem winy! W końcu Kościół jest od wyrabiania poczucia winy a lud od pokornego znoszenia go! Niech latają do spowiedzi! Będzie o czym fantazjować i dopiero wtedy będzie dobrze. Wasz Podlizuch.
MB
młody bufon
25 stycznia 2011, 02:28
Uważam , że uczestniczki powinny nawet przynosić ze sobą próbke krwi miesięcznej, na dowód że nie są w ciąży.
V
V5TU8
25 stycznia 2011, 02:22
Wykresy czego, chyba temperatury? Znaczy każda uczestniczka kursu przedmałżeńskiego musiała sobie TAM wkładac termometr, inaczej nie mogłaby zawrzeć sakramentalnego związku. Jak na publicznym kursie można można ingerować w tak intymne sprawy i zmuszać do ich ujawniania? To jest OBRZYDLIWE.
EE
eli eli
24 stycznia 2011, 21:57
Sądzę, że księdzu chodziło o teoretyczną możliwość.... , bo o praktykę nie pytał. A teoretycznie to każdy narzeczony chyba takie rzeczy wie... :-)
R
R
24 stycznia 2011, 21:57
Nas tam przed ślubem uczyli tylko o śluzie. Pamiętam, żer mnie to brzydziło. Śluz w małżeństwie najważniejszy ;) A tak na poważnie, każda dojrzała osoba zna swoje ciało. Powiem więcej, dziś wiem, że nie tylko w małżeństwie! Ale ja wtedy taki zakochany byłem.....
TT
tak tak
24 stycznia 2011, 21:53
Nas tam przed ślubem uczyli tylko o śluzie. Pamiętam, żer mnie to brzydziło. Śluz w małżeństwie najważniejszy ;) A tak na poważnie,  każda dojrzała osoba zna swoje ciało.
A
apsik
24 stycznia 2011, 21:51
Czarny frajer, żartujesz czy prawdę mówisz?  Pamiętam tylko, że pytał mojego przyszłego męża czy nie wie nic o przeszkodach, które uniemożliwiałyby małżeństwo (domyśliłam się, że chodziło mu o możliwość odbycia stosunku). O, a narzeczony wiedział, że nie ma przeszkód? I skąd to wiedział? czyżby sprawdzil przed ślubem? Sorki, ale takie pytanie jest podchwytliwe ze strony księdza.
EE
eli eli
24 stycznia 2011, 21:48
Tak, przypominam sobie, też kazali przynieść wykresy cyklu. Ale jaki to miało mieć wpływ na ważność małżeństwa?
R
R
24 stycznia 2011, 21:22
Nas tam przed ślubem uczyli tylko o śluzie. Pamiętam, żer mnie to brzydziło.
EE
eli eli
24 stycznia 2011, 17:55
Czarny frajer, żartujesz czy prawdę mówisz? A właściwie to jakie pytania ksiądz powinien zadać? Pamiętam tylko, że pytał mojego przyszłego męża czy nie wie nic o przeszkodach, które uniemożliwiałyby małżeństwo (domyśliłam się, że chodziło mu o możliwość odbycia stosunku). I chyba tyle było tych "konkretnych" pytań. Ale to dosyć dawno było, więc może wszystkiego nie pamiętam?
SM
strona musi być przekonana
24 stycznia 2011, 17:26
<a href="http://www.kryzys.org/viewtopic.php?p=112864#112864">link</a>
SM
strona musi być przekonana
24 stycznia 2011, 17:24
link
P
perfekcjonistka
23 stycznia 2011, 19:44
Tak sobie myślę: bardzo dobrze, że Papież apeluje w tej sprawie, a z drugiej strony dziwi mnie, że o takie oczywiste rzeczy musi apelować, widać, że za dużo osób zaniedbuje tę tak ważną sprawę, która jakby nie było ma konsekwencje na całe życie. Ponadto tak w skrócie, to znowu w tym temacie "kłania się" Dekalog, który stoi na straży szczęścia człowieka. Wystarczy żyć w prawdzie i od początku nie okłamywać drugiej osoby, nie zatajać np swych wad. Każdy ma jakieś wady, nikt nie jest idealny, jeśli jest miłość, to akceptuje się drugiego z jego ułomnościami więc nie ma sensu ich ukrywać. Jeśli chodzi o rodziny to wiadomo, że nikt nie może odpowiadać za swoich rodziców, więc też bez sensu jest takie rzeczy ukrywać. Można powiedzieć, że szczerość - to recepra na szczęście. I o wiele lepsza jest straszna prawda niż jakiekolwiek kłamstwo. Na kłamstwie jeszcze nikt dobrze nie wyszedł ...
CF
Czarny Frajer
23 stycznia 2011, 16:37
A czy ksiądz, spisujący protokół przedślubny pyta o dom rodzinny? (mnie nie pytał, ani mojego męża). W takim razie należałoby unieważnić pani małżeństwo.
EE
eli eli
23 stycznia 2011, 16:25
Elf napisał, że przygotowanie do małżeństwa odbywa się już w rodzinnym domu. To prawda, ale te domy są różne; bywa w nich alkohol, przemoc, zdrady. Jak to wpływa na młodego człowieka? Najczęściej będzie powielał zachowania zaobserwowane w domu rodzinnym, nawet jeśli wie, że są szkodliwe. Dlatego te kursy przedmałżeńskie powinny wyprostować często błędne spojrzenia narzeczonych na małżeństwo. A czy ksiądz, spisujący protokół przedślubny pyta o dom rodzinny? (mnie nie pytał, ani mojego męża). A nie tylko zatajenie choroby psychicznej lub niepłodności ma wpływ na psychiczną zdolność do małżeństwa.
J
jaga
23 stycznia 2011, 16:00
Na przykład zatajenie choroby psychicznej lub zatajenie faktu niepłodności.
CS
co sprawia że ślub jst nieważ
23 stycznia 2011, 15:48
- brak gotowości na przyjęcie potomstwa - zawarcie w przeszłości innego ślubu sakramentalnego - złożenie w przeszłości ślubów zakonnych Ludzie takie rzeczy zatajają??? Co jeszcze? Proszę o wyjaśnienie.
N
narzeczeni
23 stycznia 2011, 15:29
 powinni wiedzieć jak najwięcej o obowiązkach małżenskich, warunkach ważności ślubu - by nie zawierać związku pochopnie. wiedza na ten temat w społeczeństwie jest nikła i kursy powinny rozjaśniac te kwestie przed podjeciem decyzji przez młodych. 
23 stycznia 2011, 12:44
Ja świadomie skłamałem mówiąc podczas rozmowy z księdzem, że akceptuję katolicką etykę seksualną (która zresztą do dogmatów nie należy). Być może robi tak 99 proc. ludzi biorących ślub, ale raczej mnie to nie usprawiedliwia. Tyle, że ja nie czuję winy. Małżeństwo to sakrament, którego ksiądz jest tylko biernym świadkiem - narzeczeni dają je sobie sami.
E
elf
23 stycznia 2011, 01:28
i czy para jest dojrzala do decyzji slubu. Nie ma takiej sytuacji, gdzie "para" jest dojrzała. narzeczeni musza wykazac się nie tylko checią zycia w malzenstwie, ale  musza wykazac, ze sa osobami dojrzalymi i wykazac, ze decyzja o slubie jest dojrzala. spisywany protokol w parafialnej kancelarii czasem jest przeprowadzany 'na kolanie', nie przeprowadza sie go osobno z kazdym z narzeczonych, ale para wspolnie odpowiada na pytania ksiedza bez swobody wypowiedzi. narzeczeni sa zestresowani tylko tym ile kasy maja zostwic, zeby zle nie wypasc. Mysle ze Papiezowi wlasnie chodzi o to zeby porzadnie zrobic ten EGZAMIN. Ilez mozliwosci "przeegzaminowania" narzeczonych daje wlasnie wizyta w kancelarii podczas spisywania protokołu. I ktory z kaplanów z tego korzysta ? Lenistwa nie da się zatuszowac 'dobrodusznym' domniemaniem dobra wypływającej z łaski sakramentu. Kapłan nie moze zwalac swojej roboty na prowadzacych kursy.
CB
czapka Bartosza
23 stycznia 2011, 00:17
A to dlaczego? Jestem tradycjonalistą i uważam, że seks jest grzechem a ludzie skandalicznie profanują małżeństwo kiedy go uprawiają. Mogę to nawet wykrzyczeć, my tradsi to lubimy: !!!!!!!!!!!
N
Normy!
23 stycznia 2011, 00:02
Przygotowanie do małżeństwa jest bardzo ważne i powinno trwać o wiele dłużej. Do kapłaństwa czy nawet zakonu kandydat uczy się parę lat, a do małżeństwa wystarczają 3-dniowe kursy. A Sakrament małżeństwa jest chyba nawet trudniejszy niż Sakrament kapłaństwa. Właśnie. Trudniejsze, łatwiejsze - zależy dla kogo. Zarzuca się często duchowieństwu wiele, a małżeństwa - czy małżeństwa takie doskonałe, pełne miłości? Małżeństwo jest jest sakramentem! Proszę go nie profanować! Nie wszyscy się do niego nadają. Czy większy jest odsetek świętych wśród małżeństw czy duchowieństwa? Ciekawe. Nie będzie sakrametnu małżeństwa bez kapłaństwa i kapłaństwa bez małżeństwa...
ZD
zgłaszam do moderacji post !!
23 stycznia 2011, 00:01
i czy para jest dojrzala do decyzji slubu. Nie ma takiej sytuacji, gdzie "para" jest dojrzała. Para to para (w sensie narzeczeni to narzeczeni), a małżeństwo jest czymś więcej. Tutaj istnieje JESZCZE łaska Sakramentu Małżeństwa i żadna wiedza narzeczonych nie da doświadczenia tej łaski.. To jest poza ich zasięgiem. ps. zgłaszam do moderacji poniższy post "czapki Bartosza"!!
CB
czapka Bartosza
22 stycznia 2011, 23:48
Najlepiej w ogóle zapobiegać małżeństwom, wtedy Kościół będzie całkowicie pewien, że nikt nie uprawia seksu po ślubie nieważnie. Wykastrować towarzystwo i wysłać do zakonów lub seminariów.
M
Małżeństwo
22 stycznia 2011, 23:29
U nas w parafii 90 % małżeństw jest zawieranych z przymusu (ciąża). Czy takie małżeństwo wg prawa jest ważne?
E
elf
22 stycznia 2011, 23:04
przygotowanie do młżeństwa to nie kurs dla narzeczonych. Przygotowanie to odbywa sie w domu rodzinnym, w sklepie, na dyskotece czy kosciele etc. Kurs ma takie zadanie jak w sporcie zgrupowanie przed meczem, gdzie ustala sie ostatecznie strategie, ustawienie i sklad zespolu. Kurs jest okazja do podsumowania wiedzy o sakramentach, prokreacji i skonfrontowanie sie ze stanowiskiem kosciola w sprawie milosci, wiernosci, przebaczenia, modlitwy itd...  po kursie kazda para powinna zmierzyc sie sama z tym co na kursie uslyszeli, a kaplan udzielajacy slubu jest odpowiedzialny za to czy wszystkie watpliwosci sa wyjasnione i czy para jest dojrzala do decyzji slubu.
G
Grzegorz_M.
22 stycznia 2011, 22:45
Przygotowanie do małżeństwa jest bardzo ważne i powinno trwać o wiele dłużej. Do kapłaństwa czy nawet zakonu kandydat uczy się parę lat, a do małżeństwa wystarczają 3-dniowe kursy. A Sakrament małżeństwa jest chyba nawet trudniejszy niż Sakrament kapłaństwa. Dokładnie. Jeśli te powołania są sobie równe to o co chodzi z rozwodami(ich ilością). Każdy kapłan przed decyzją ma czas rekolekcji itp, na spotkanie sam na sam z Bogiem i wsłuchanie się w Niego. Gdyby kapłani byli prowadzeni i traktowani jak narzeczeni, a narzeczeni jak kapłani to kto wie... jeśli proporcje by się nie odwróciły to na pewno drastycznie zmieniły.Mam na mysli proporcje rozwodów i odejść z kapłaństwa.Z drugiej strony wielu kapłanów nigdy nie powinno być nimi, albo przynajmniej ich rekolekcje powinny trwać kolejne 5 lat (ot dygresja)
EE
eli eli
22 stycznia 2011, 20:28
Przygotowanie do małżeństwa jest bardzo ważne i powinno trwać o wiele dłużej. Do kapłaństwa czy nawet zakonu kandydat  uczy się parę lat, a do małżeństwa wystarczają 3-dniowe kursy. A Sakrament małżeństwa jest chyba nawet trudniejszy niż Sakrament kapłaństwa.
S
someone
22 stycznia 2011, 20:00
Jeśli Kościół będzie utrudniał zawieranie małżeństw katolickich, to nie zapobiegnie w ten sposób szukaniu furtki w postaci stwierdzania nieważności małżeństwa. Po prostu młodzi zaczną zawierać więcej małżeństw cywilnych. Niestety - wszystko to nie będzie miało żadnego wpływu na trwałość sakramentalnych związków małżeńskich, gdyż podobno niektóre sprawy wychodzą na światło dzienne dopiero po ślubie.