Zmarł ks. prof. Tadeusz Styczeń (1931-2010)

Jan Paweł II w towarzystwie śp. ks. prof. Tadeusza Stycznia (fot. www.ethos.lublin.pl)
ks. Bogdan Giemza SDS

Ks. prof. Tadeusz Styczeń SDS nie żyje. Zmarł dnia 14 października 2010 roku w szpitalu św. Jadwigi w Trzebnicy k. Wrocławia. Pogrzeb przewidziany jest w przyszłym tygodniu w Trzebini k. Krakowa.

Krakowskie korzenie

Ksiądz Tadeusz Styczeń urodził się 21 grudnia 1931 r. w Wołowicach, gmina Czernichów, w archidiecezji krakowskiej jako syn Tadeusza i Anny zd. Kapusta. Jak podaje bulla Grzegorza IX, w 1229 roku Wołowice należały do klasztoru tynieckiego, który w XV wieku zamienił je na położone bliżej Tyńca Liszki.

Ci, którzy znają Jubilata, wiedzą, jak często wracał do wspomnień z rodzinnego domu i wioski, które ukształtowały jego wrażliwość na Boga, człowieka, piękno i dobro. Atmosfera domu rodzinnego przeniknięta była pokoleniowym duchem żywej wiary. „Był to dom - jak wyznaje ks. Styczeń - w którym przeżywało się niezwykle Boże Narodzenie i Dzień Wielkanocny. Boże Narodzenie, którego teologia była teologiczną antropologią, opiewane było przez niewyczerpany skarbiec kolęd. (...) Śpiewało się wtedy kolędy z wytartych już niekiedy od używania kantyczek, z których korzystali nieznani śpiewający, bo dawno już nieżyjący pradziadowie”.

DEON.PL POLECA

W rodzinnych Wołowicach uczył się także rozumienia człowieka, wrażliwości na piękno literatury i muzyki, przekraczania narodowych uprzedzeń. Trzeba mieć przy tym na uwadze, że jego dzieciństwo przypadło na trudny okres wojny i żywe doświadczenie pobliskiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. „W moim domu rodzinnym, do którego sięgał zapach dymu krematoriów - wspomina po latach - była ogromna biblioteka zmarłego wujka”. Przeważały w niej dzieła niemieckich poetów Goethego i Schillera.

To w rodzinnych Wołowicach dowiedział się z ust wysiedlonego z Poznania organisty, że najwybitniejszym muzykiem jest Jan Sebastian Bach. Na zdziwienie, że to przecież Niemiec, usłyszał odpowiedź wysiedleńca: „O człowieku decyduje to, czy jest człowiekiem dla człowieka”.

Salwatoriańskie ślady

W lecie 1944 roku młody Tadeusz rozpoczął naukę w tajnym gimnazjum prowadzonym przez Salwatorianów na krakowskim Zakrzówku. Zważywszy, że założycielem zgromadzenia zakonnego Salwatorianów jest ks. Franciszek Jordan, Niemiec, nie bez znaczenia jest fakt, że salwatoriańska przygoda ks. Stycznia rozpoczęła się w okresie okupacji. Trzeba było pokonać uprzedzenia związane z doświadczeniem okrucieństwa hitlerowskiej okupacji.

Zrozumienia duchowości ks. Jordana uczył się nie tyle z książek, co z żywego świadectwa spotkanych Salwatorianów. Wśród pierwszych poznanych przez młodego Tadeusza Salwatorianów byli br. Rufin Magiera i ks. Wawrzyniec Bochenek. „Spowiedź u tego niezwykłego salwatorianina - wyznaje po latach - była dla mnie wprowadzeniem w ośrodek tego, co było ośrodkiem życia mego rodzinnego domu”. Ta więź duchowa między rodzinnym domem a atmosferą, którą zastał w klasztorze Salwatorianów w Krakowie na Zakrzówku, musiała być silna, skoro stwierdza: „Mówiono, że Boże Narodzenie Założyciel [ks. Jordan] wybrał na główne święto rodziny salwatorianów. Czuł tak samo, widać, jak czuliśmy w naszej rodzinie w Wołowicach. Ta sama duchowość”.

W 1947 roku ks. Styczeń rozpoczął w Bagnie koło Wrocławia roczny nowicjat w zgromadzeniu Salwatorianów i przyjął imię zakonne Józef, zaś 8 września 1948 roku złożył pierwsze śluby zakonne. Studia filozoficzno-teologiczne odbył na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. 5 kwietnia 1955 roku w Krakowie przyjął święcenia kapłańskie z rąk ks. bp. Franciszka Jopa.

Początki więzi z ks. Wojtyłą

W czasie studiów ks. Styczeń interesował się filozofią przyrody, jednak prawdziwą jego pasją była muzyka. Marzył, by studiować muzykologię. Na przeszkodzie w realizacji planów ks. Stycznia stanął ówczesny prowincjał, który dostrzegał jego uzdolnienia, ale uważał, iż wrażliwość i romantyczność młodego współbrata może być niebezpieczna. Z tego powodu polecił mu wybrać inny przedmiot. Wybór padł na wykłady ks. Karola Wojtyły, który w 1953 roku ukończył przewód habilitacyjny na Wydziale Teologicznym UJ. Po zlikwidowaniu Wydziału Teologicznego UJ rozpoczął on w 1954 roku wykłady z historii doktryn etycznych na KUL-u. W wykładach ks. Karola Wojtyły w Krakowie uczestniczył jako student kleryk Tadeusz.

Studia filozoficzne na KUL-u rozpoczął ks. Styczeń w 1955 roku Jego naukowa droga związała się odtąd z ks. Wojtyłą. Uczestnicząc w prowadzonym przez niego seminarium z etyki, pod jego kierunkiem przygotował pracę magisterską i doktorską (1963 r.). W 1971 roku przedstawił rozprawę habilitacyjną. Ksiądz Styczeń najpierw został asystentem, a następnie adiunktem przy katedrze ks. Wojtyły. Gdy ks. Karol Wojtyła w 1958 roku otrzymał sakrę biskupią, a w 1964 został mianowany arcybiskupem krakowskim, coraz częściej z racji licznych obowiązków związanych z kierowaniem diecezją, udziałem w życiu Kościoła powszechnego (m.in. w Soborze Watykańskim II) powierzał ks. Styczniowi prowadzenie wykładów i seminarium z etyki.

W liście z 4 listopada 2000 roku skierowanym przez Jana Pawła II do ks. Stycznia z racji jego 70. urodzin, Papież tak ocenia ten okres: „Nasza wspólna przygoda z etyką zaczęła się jeszcze przed Lublinem. W Lublinie jednak, na Wydziale Filozoficznym Katolickiego Uniwersytetu, miała ona fazę decydującą. Tam spotykaliśmy się zarówno na wykładach, jak i na seminariach, które prowadziłem jako wykładowca dojeżdżający z Krakowa. Tam również dane mi było poznać Cię bliżej jako studenta głęboko zainteresowanego problematyką etyczną. Wszystkie kolejne stopnie naukowe: magisterium, doktorat, a z kolei habilitacja, następowały po sobie w dość szybkim tempie, tak że mogłem być spokojny o przyszłość Katedry Etyki na KUL-u. Formalnie wciąż byłem z nią związany aż do roku 1978, ale praktycznie wszystko już opierało się na Tobie”.

Między Katedrą Etyki a katedrą św. Piotra

Wybór ks. kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową w dniu 16 października 1978 roku nie przerwał zadzierzgniętych więzi naukowych i osobistych. Wprost przeciwnie, pogłębił je. Z inicjatywy ks. prof. Stycznia, uchwałą Senatu Akademickiego KUL, został powołany do istnienia w 1982 roku Instytut Jana Pawła II KUL, jako międzywydziałowy ośrodek tejże uczelni, w celu prowadzenia „studiów nad myślą i dziełem Papieża Jana Pawła II oraz budowania wspólnoty osób w duchu głoszonej przez Niego nauki Chrystusa”. W 1988 roku ukazał się pierwszy numer wydawanego przez Instytut kwartalnika „Ethos”.

Ksiądz Styczeń nie tylko kontynuował i rozwijał myśl swojego Mistrza, ale w bardzo dyskretny sposób towarzyszył Mu w posłudze Kościołowi powszechnemu. Ta wzajemna przyjaźń rozwijała się na różnych płaszczyznach: w dysputach naukowych, zatroskaniu o Kościół, wspólnych chwilach wypoczynku i świętowania. W cytowanym już liście urodzinowym Ojciec Święty tak napisał: „Jestem Ci serdecznie wdzięczny za wszystkie lata naszej współpracy, (...) a nade wszystko za serdeczną przyjaźń, którą mi okazywałeś i okazujesz niezmiennie do dnia dzisiejszego. Jesteś, Tadeuszu, znakomitym etykiem, ale nie tylko to - jesteś świetnym narciarzem i turystą. Z wdzięcznością wspominam wszystkie nasze wyprawy - letnie, jesienne, zimowe - naprzód jeszcze w górach polskich, a potem także na północy Italii; były one okazją do różnych przemyśleń i twórczych dyskusji”.

Świadek wierny

Ksiądz Tadeusz Styczeń był przy papieskim łożu śmierci w kwietniu 2005 roku. Jak zawsze dyskretny, nie chciał obnosić się faktem obdarowania przyjaźnią przez Ojca Świętego i zyskać przez to poklasku i uznania mediów. Mimo natarczywości, niekiedy wręcz nachalności dziennikarzy odmawiał wszelkich wywiadów dotyczących jego więzi z Janem Pawłem II i towarzyszenia Mu w cierpieniu i śmierci. „Ktoś, komu umiera ojciec i on jest przy tym, nie mówi do telewizji o tym” - powiedział na zakończenie Mszy św. celebrowanej z racji jubileuszu 50-lecia kapłaństwa 5 kwietnia 2005 roku w kościele akademickim KUL w Lublinie. To jedyna publiczna wypowiedź ks. Stycznia na ten temat. Było to wzruszające świadectwo wiernego ucznia i przyjaciela, a nie jakieś spekulacje.

Oddajmy mu głos: „W momencie, kiedy Ojciec Święty skonał, dostrzegłem niezwykły kontrast. Jeszcze niedawno ten niezwykły ból na jego twarzy. To skrępowanie przyrządami, które miały pomóc przedłużyć mu życie. On, który widzi swoją wierność Ojcu przez to, że służy, ale służąc ma prawo, żeby mu nie skracać drogi cierpienia do Ojca. Byłem świadkiem, jak podnosił ręce skowane. Czy nie prosił Ojca: bo jeśli to jest rzeczywiście dość, to chyba niech moi opiekunowie rozumieją i to, że ja mam prawo oddać życie, a nie zatrzymywać życie, że Ty jesteś tym, który rozstrzyga. (...) Ukochane siostry i bracia, ta twarz cierpiącego, jak gdyby z impulsu Tego, który konając, skonał, ta twarz pojawiła się nieoczekiwanie jako twarz kogoś uśmiechniętego, skłoniona w stronę poduszki, która wyglądała - ja wiem? - jak baranek czy owieczka, i uśmiechnięty w tamtą stronę tak stygnął. (...) Chcę się z wami podzielić tym, że nam nie wolno nie radować się z tego, że odszedł taki ojciec, ale równocześnie, że wolno też, trzeba zapłakać, że go już nie ma. Dopiero wtedy jest pełnia i umiejmy walczyć w sobie o tę równowagę. Żeby to było jakimś przyczynkiem, kim Bóg Ojciec jest w stosunku do nas, skoro nam swojego Syna dał, by nikogo nie gwałcąc, skłonił człowieka, by sam wybrał tego, który jest jego ojcem. Oczekuję, żebyśmy z tym szli do naszych domów, i roznosili radość, okupując ją świadomością cierpienia i braku, i pustki, że jego nie ma, że jest tam".

Stygmat cierpienia i symbolika związków

Ostatnie lata ks. Profesora Stycznia naznaczone były cierpieniem. Wymagał troskliwej i stałej opieki, dlatego od czerwca 2009 roku przebywał w zakładzie opiekuńczo-leczniczym św. Jadwigi prowadzonym przez Siostry Boromeuszki w Trzebnicy k. Wrocławia. Chociaż cierpienie onieśmiela – jak pisał Jan Paweł II, to odwiedzało go w Trzebnicy wielu przyjaciół, z którymi dzielił naukowe pasje i troskę o dobro Kościoła.

Pan wezwał go do siebie 14 października 2010 roku w 80. roku życia, 64. roku życia zakonnego i 56. roku życia kapłańskiego. Stało się to w przeddzień uroczystości ku czci św. Jadwigi Śląskiej, patronki dnia wyboru Jana Pawła II na papieża. Długoletnim kustoszem sanktuarium św. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy był ks. Wawrzyniec Bochenek SDS, którego ks. Styczeń wspominał z takim namaszczeniem z racji wspomnianej spowiedzi. Co za zbieżność wydarzeń ludzkich losów.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Zmarł ks. prof. Tadeusz Styczeń (1931-2010)
Komentarze (4)
G
GRANIA
15 października 2010, 20:11
Bardzo jest mi smutno.ze zmarl tak nadzwyczajny czlowiek.bylo dane mi spotkac Go na wieczorze wspomnieniowym posw.ieconym Osobie JANA PAWLA II w Radio Lublin.Dal wyraz swoim niespotykanym cechom charakteru. Niech odpoczywa w Pokoju!
A
ANKA
14 października 2010, 16:45
Odszedł Wielki Człowiek. Cześć Jego pamięci:) Tak mało autorytetów już pozostało...
C
CHPAWEL1
14 października 2010, 16:36
Tylko raz widziałem tego wielkiego i świętego Kapłana i Profesora. Było to na sympozjum katechetycznym w Lublinie na KUL-u. Jego entuzjazm i radość z jaką mówił o człowieku, Jego fascynacja Bogiem, który jest Miłością zapadły mi głęboko w pamięć i pokozały, co to znaczy być dzisiaj ŚWIADKIEM CHRYSTUSA.
T
teresa
14 października 2010, 10:55
 E-Theos.Bóg jest wszędzie,a mieszkań jest wiele.