50 lat temu zmarła Karen Blixen

(fot. halighalie / flickr.com / CC BY-ND 2.0)
PAP / mh

Utalentowana, wrażliwa, ekscentryczna, pod koniec życia bardzo nieszczęśliwa - taka była Karen Blixen, jedna z najwybitniejszych duńskich pisarek. 7 września minie pół wieku od śmierci autorki "Pożegnania z Afryką".

Karen Blixen urodziła się 17 kwietnia 1885 roku w Rungsted niedaleko Kopenhagi. Pochodziła z zamożnej mieszczańskiej rodziny o szlacheckich koligacjach. Pisała i rysowała od dziecka, ukończyła kopenhaską Akademię Sztuk Pięknych. Pod pseudonimem Isak Dinesen zadebiutowała drukowanymi w prasie w latach 1907-1909 opowiadaniami, potem jednak zamilkła jako pisarka na ponad 20 lat. 

W 1914 roku, w wieku 28 lat, Karen wyjechała do Kenii. Tam wzięła ślub z Brorem von Blixen, mimo że kochała się w jego bracie bliźniaku. Mąż obdarzył ją tytułem baronowej, ale też zaraził syfilisem. Bror był nieodpowiedzialnym kobieciarzem, ona - kobietą wykształconą, wrażliwą i romantyczną. To niedobrane małżeństwo przypominało raczej pakt, w którym on dał jej tytuł, a ona - majątek swojej rodziny, za który kupili farmę kawy w Kenii, u stóp góry Ngong. Rozeszli się w 1921 r. i przez następne lata Karen prowadziła farmę samodzielnie. Miłością jej życia był Denys Finch Hatton, brytyjski arystokrata, który jako 23- latek wyjechał z Anglii i zajmował się organizowaniem safari dla bogatych klientów. Oboje interesowali się literaturą, kochali Afrykę, razem polowali, podróżowali, latali pilotowanym przez Denysa samolotem. Burzliwy związek z Denysem - pokrewną jej duszą - był najszczęśliwszym okresem w jej życiu.

Hannah Arendt nazywa Blixen Szeherezadą. Zanim została pisarką, słynęła jako opowiadaczka - słuchacze poddawali jej pierwsze zdanie, a ona umiała rozwinąć je w opowieść. "W Europie zanikła sztuka słuchania opowieści. Mieszkańcy Afryki nieumiejący czytać nadal ją mają. Jeżeli ktoś zacznie do nich mówić te słowa: był raz pewien człowiek, który wyszedł na równinę i tam spotkał drugiego człowieka - cali zamieniają się w słuch, ich wyobraźnia biegnie śladem nieznanych ludzi na równinie. Natomiast biali nie potrafią słuchać opowiadania. Ci ludzie przyzwyczaili się do odbierania oczyma" - zauważyła Blixen w jednym z listów do rodziny.   

"Nigdy nie widziałam kraju tak pięknego, że sama kontemplacja tej piękności potrafi uszczęśliwić człowieka na całe życie" - pisała Blixen do matki. Karen szanowała autochtonów, autentycznie przejmowała się ich losem. Na farmie u stóp gór Ngong założyła dla tubylców szkołę i ośrodek zdrowia, co przyniosło jej wśród białych sąsiadów opinię ekscentryczki. Prawie 17-letni pobyt Blixen w Afryce był przerywany wyjazdami do Europy na kuracje. Choroby weneryczne leczono wtedy rtęcią i arszenikiem, co wyniszczało organizm.

Pod koniec lat 20. stan jej zdrowia jeszcze się pogorszył, ciężko przeszła poronienie dziecka, którego bardzo pragnęła. Nad plantacją zawisła groźba bankructwa, Denys Finch Hatton zginął w katastrofie samolotowej. Przytłoczona nieszczęściami, w 1931 roku Blixen postanowiła wrócić do Danii. Miała wówczas 46 lat i czuła się przegrana. Opuszczając Afrykę pisała w liście do matki: "Mam wrażenie, że gdziekolwiek przyjdzie mi się znaleźć w przyszłości, zawsze będę się zastanawiała, czy w Ngong pada deszcz".

W innym liście do rodziny pocieszała się: "można znieść każdą ilość cierpienia, jeśli da się je potem przerobić na jakąś historię". Swoją pierwszą książkę, "Siedem niesamowitych opowieści", którą zaczęła pisać w Afryce, opublikowała w 1934 r.; trzy lata później ukazały się wspomnienia z Kenii - "Pożegnanie z Afryką" - które przyniosły jej światową sławę. W kolejnych latach, po angielsku i duńsku, m.in. pod pseudonimem Isak Denisen, wydała następne powieści - "Niewinne mścicielki" (1946) i "Cienie na trawie" (1960) - oraz zbiory opowiadań, m.in.: "Zimowe opowieści" (1942), "Uczta Babette i inne opowieści o przeznaczeniu" (1958).

W zbiorze esejów Blixen "Dagerotypy" jest tekst "Dewizy mojego życia". Pisarka opowiada w nim o mottach, które wybierała, by prowadziły ją w danym okresie. W młodości był to paradoks Pompejusza: "navigare necesse est, vivere non necesse" (żeglowanie jest koniecznością, życie nie jest); później przyszedł czas na napis z herbu pewnej arystokratycznej angielskiej rodziny "Je responderay" (odpowiem i zdam sprawę), ostatnią, ważną dewizą stała się dla niej nazwa pewnego żaglowca: "Pourquoi pas" (Dlaczego nie?). Pisarka po powrocie do Danii rozwijała to ostatnie motto: "Dlaczego nie zacząć życia od nowa?". Niestety, nowy etap życia nie przyniósł jej szczęścia.

"Wszystko, co mnie dotyczy, należy do przeszłości i musi wkrótce umrzeć" - napisała Karen Blixen w liście do krewnego w styczniu 1939 r. z Rungsted, swej duńskiej siedziby rodzinnej, w siedem lat po powrocie z Afryki. Kufrów z afrykańskim dobytkiem nie rozpakowała przez 13 lat. W tym samym liście do krewnego Blixen pisze, że połowa jej osoby spoczywa w Ngong, a druga ocalała połowa - "no cóż, może nie na cmentarzu, lecz w jakiś dziwny sposób w przeszłości, czy też może we wszechświecie i jest całkowicie oderwana od życia".

W ostatnich latach życia Blixen uważano ją za największą współczesną duńską pisarkę, wymieniano ją też jako kandydatkę do Nagrody Nobla. Ernest Hemingway, odbierając Nobla w 1954 roku, powiedział, że przyznałby ją raczej "pięknemu pisarzowi Isakowi Dinesenowi". Karen Blixen umarła 7 września 1962 roku w swojej rodowej posiadłości w Rungsted koło Kopenhagi.

Muzeum Karen Blixen w rodzinnej posiadłości w Rungsted, położonej na północ od Kopenhagi, otwarto w 1991 roku, jego wnętrza zachowują klimat domu, w którym pisarka się wychowała i gdzie powstała większość jej książek. Na motywach "Pożegnania z Afryką" powstał film noszący ten sam tytuł w którym rolę pisarki zagrała Meryl Streep, a Denysa Finch-Hattona - Robert Redford.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

50 lat temu zmarła Karen Blixen
Komentarze (1)
L
luktoluk
6 września 2012, 22:41
 Pożegnanie z Afryką - tak. Ale "Uczta Babette" to mistrzostwo!  Polecam przepiękny film... Poezja...