Baśniowy świat mozaik. Akwileja i Grado

Zobacz galerię
Skarby rzadkiej piękności: wspaniałe mozaiki, jakich nie znajdziemy nawet w Rawennie (fot. mariotto52 / flickr.com)
Jan Gać / apio

Kogóż, kto ma w polu widzenia Wenecję, może fascynować Akwileja lub Grado? Ja jednak, pod prąd głównych szlaków masowej turystyki, z rozmysłem pożegnałem ruchliwą autostradę Udine-Wenecja, by dotrzeć prosto do zagubionej wśród mokradeł Friuli Akwilei. I jeszcze mniej znanego Grado, ukrytego wśród tuzina wysepek postrzępionego wybrzeża północnego Adriatyku. Ale po co właściwie jadę do tej Akwilei? Bo są tam skarby rzadkiej piękności: wspaniałe mozaiki, jakich nie znajdziemy nawet w Rawennie. A po wtóre, na tym odludziu można doświadczyć dotknięcia przeszłości w czystej postaci, bez krzykliwej komercji. Można dotknąć tej odległej przeszłości, kiedy na ruinach starożytnego Rzymu wykluwała się nowa Europa w wyniku zasiedlania żyznej Równiny Padańskiej przez ludy barbarzyńskie. A więc Akwileja!

Zaczynam od bazyliki, wzniosłej budowli konstancjańskiej, w murach której zebrał się w roku 381 ważny dla chrześcijaństwa synod zaszczycony obecnością dwóch świętych: Ambrożego i Hieronima. Obecna bazylika jest dziełem energicznego i wojowniczego patriarchy Poppona, który w pierwszych dekadach XI wieku podźwignął ją ze zniszczeń zadanych przez Hunów i Longobardów. Ile w jej murach śladów minionej przeszłości! Ileż pamiątek ze wszystkich epok! Ile przewija się tu imion postaci ważnych dla historii!

Schody prowadzą do podziemi, w barwny świat mozaik posadzkowych, położonych na trzech różnych poziomach i w taki sposób wyeksponowanych do podziwiania. Oto prawdziwy majstersztyk archeologów i konserwatorów. Najstarsze mozaiki należą do rzymskiego domu z epoki Oktawiana Augusta; kolejna warstwa zdobiła pierwotną bazylikę wzniesioną krótko po roku 313 przez pierwszego patriarchę, Teodora; trzecią warstwę położono w ostatnich dekadach IV wieku. Najpiękniejsze i najlepiej zachowane pochodzą z bazyliki Teodora. A może i najbardziej wzruszające, gdyż widać tu rękę artystów może jeszcze pogańskich, którym zlecono przedstawienie wyobrażeń chrześcijańskich, których treści w pełni nie rozumieli. Wśród dominujących scen związanych z morzem znajdujemy tu opowieść o wyrzuconym na brzeg Jonaszu. A czyż w powtarzających się epizodach połowu ryb, zarówno za pomocą sieci, jak i wędek, nie można dopatrzyć się alegorii Jezusowego nakazu skierowanego do Piotra, by wypłynął na głębię lub by zarzucił sieć po prawej stronie? Jakież tu bogactwo stworów morskich, ryb i dzikiego ptactwa! Ileż zwierząt lądowych: kozic, jeleni, a nawet bydła domowego! Jakie barwy, ciągle świeże i żywe! Oto przepiękne dzieło rzymskiego antyku stopniowo przekuwanego w chrześcijaństwo również w dziedzinie sztuki. Chcąc poznać twórczość paleochrześcijańską w jej fazie przejściowej, jej wykluwania się z antyku, nie można pominąć Akwilei. Tu bowiem pozostały całe pola mozaik, jedne należące do prywatnych willi tego ważnego miasta rzymskiego, inne do gmachów o przeznaczeniu publicznym, inne jeszcze do kościołów.

Grado jest inne, pachnie nie łąką, lecz morzem, zachwyca pastelowymi barwami i koniecznie należy je zwiedzać poza sezonem, gdyż w innym przypadku spacerujący po nabrzeżu plażowicze pozbawią go autentyzmu minionych epok. Miasto powstało na skutek ewakuacji mieszkańców Akwilei przed barbarzyńcami. Prowadził ich patriarcha Eliasz w roku 579 i to on osiedlił swoich ludzi na niedostępnej i zabagnionej wyspie. Zaraz też przystąpił do budowy nowej bazyliki, która ostała się po dziś dzień i nosi znamiona stylistyki z Rawenny. Bo tak jak Akwileja pozostawała miastem rzymskim i ciążyła ku Rzymowi, najpierw imperialnemu, a później papieskiemu, tak Grado, choć oddalone od macierzy o kilkanaście zaledwie kilometrów, zwracało się ku Rawennie i Bizancjum, a później ku Wenecji. Zwiedziłem tę bazylikę św. Eufemii z jej porywającym pawimentem mozaikowym z VI wieku, podobnie jak pobliską, miniaturową bazylikę Santa Maria delle Grazie, także ozdobioną mozaiką. Były to ostatnie akordy antycznego mozaikarstwa. Na kolejną falę tej osobliwej sztuki malarskiej trzeba było czekać kilka stuleci, kiedy powróciło do niej dopiero Bizancjum.

Uciekając na bagna przed Longobardami patriarcha Eliasz, Grek z pochodzenia, uniósł ze sobą nie tylko relikwie świętych i kościelne skarby, ale zabrał przypisaną swojemu urzędowi godność i tytuł patriarchy dawnych rzymskich prowincji Ilirii, Noricum i Recji. Kiedy niebawem Longobardowie osiedli na stałe na Nizinie Padańskiej i zasymilowali się z ludnością miejscową, kiedy jako tako się ucywilizowali i przyjęli chrześcijaństwo, powrócili do kwestii Akwilei jako stolicy patriarszej. Wbrew protestom duchowieństwa Grado wybrali własnego patriarchę. Tak zatem od roku 606 w obu pobliskich miastach rezydowali dwaj patriarchowie, wzajemnie ze sobą skłóceni. Ich konflikt przeniósł się na następne stulecia, osiągając apogeum w okresie walk papiestwa z cesarstwem. Doszło nawet do tego, że wojowniczy patriarcha Poppo najechał zbrojnie Grado i poniszczył tamtejsze kościoły. Problem jurysdykcji kościelnej wygasł dopiero w XV wieku, kiedy tytuł patriarchy przejęła potężna Wenecja. Dziś, już pogodzone, żyją oba miasta pamięcią swej wielkiej przeszłości: Grado perfekcyjnie odrestaurowane, Akwileja – rozległa ruina pełna rzymskich i wczesnochrześcijańskich zabytków.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Baśniowy świat mozaik. Akwileja i Grado
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.