Jagnięcina podhalańska powraca na stoły

(fot. tu spivack / flickr.com)
PAP / slo

Jagnięcina podhalańska jest coraz częściej serwowana przez restauratorów i doceniana przez konsumentów. To delikatne mięso ma wielką szansę na wypromowanie i spopularyzowanie poprzez wpisanie na europejską listę produktów tradycyjnych - uważa starosta tatrzański.

Jagnięcina podhalańska będzie kolejnym - po oscypku i bryndzy - produktem spod Tatr wpisanym na listę produktów tradycyjnych, chronionych prawnie w całej UE. Wnioskodawcy spodziewają się, że nastąpi to jeszcze w lipcu.

Jak zauważa starosta tatrzański Andrzej Gąsienica-Makowski, jagnięcina podhalańska od ponad 25 lat jest przysmakiem na Wielkanocnych stołach we Włoszech, a mało znana w Polsce. - Nasz najlepszy produkt od lat wysyłamy za granicę, ale obserwujemy coraz większe zainteresowanie tym mięsem w Polsce - zaznaczył w rozmowie z PAP Gąsienica-Makowski.

Znany baca, hodowca owiec i producent owczych serów Kazimierz Furczoń powiedział PAP, że restauratorzy i sklepy z całej Polski coraz częściej, szczególnie w okresie wielkanocnym, pytają o jagnięcinę. - Pomału Polacy przekonują się do tego, co nasze, i tego, co przede wszystkim zdrowe - powiedział Furczoń. Dodał, że pod Tatrami stają się popularne również ogniska z pieczeniem jagnięciny, organizowane dla gości.

Do produkcji jagnięciny podhalańskiej wykorzystuje się jagnięta rasy Polska Owca Górska oraz Cakiel, odchowywane przy matkach hodowanych w sposób tradycyjny i niezmieniony od wieków. Owce wypasane są przez cały sezon, od końca kwietnia do początku października, na halach położonych w rejonie pięciu Parków Narodowych: Gorczańskiego, Tatrzańskiego, Pienińskiego, Babiogórskiego i Magurskiego oraz Parków Krajobrazowych i obszarów cennych przyrodniczo objętych programem "Natura 2000".

Jak mówi baca, duży wpływ na smak jagnięciny podhalańskiej ma specyficzna roślinność występująca na obszarze wypasu owiec. Warto podkreślić, że na tych pastwiskach jest wiele roślin leczniczych, spotykanych i stosowanych w medycynie ludowej. Są to rośliny zawierające witaminy, białka, lipidy oraz niezbędne dla zdrowia i prawidłowego funkcjonowania organizmu pierwiastki takie jak magnez, cynk, selen, jod i lit.

Furczoń przypomina, że w latach 80., kiedy w sklepach brakowało mięsa, szeroko dostępna była za to baranina, a najlepsza jagnięcina była eksportowana za granicę. - Ludzie byli zmuszeni do spożywania tego tłustego mięsa, którego nie potrafili odpowiednio przygotować. To zraziło społeczeństwo do tego rodzaju mięsa - ocenił baca.

Jeszcze w latach 80. na Podhalu hodowano około 5 mln owiec. Obecnie hoduje się tam około 50 tys. sztuk tych zwierząt. Zdaniem Furczonia popyt na mięso jagnięce mógłby przyczynić się do przywrócenia wielkich hodowli owiec, które od lat znikają z tatrzańskiego krajobrazu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jagnięcina podhalańska powraca na stoły
Komentarze (1)
ZN
ziemianka nieanielska
3 października 2012, 21:30
 Rzeź niewiniątek... Dlaczego Pan Bóg nie stworzył nas jako roślinożerców?