Czarny prorok z kina

Kadr z filmu "Nietykalni"
Katarzyna Jabłońska

Lata świetlne różnic

O Abdulu tak pisze Philippe Pozzo di Borgo w swojej autobiograficznej - niedawno wydanej również w Polsce - książce Drugi oddech: "Jest trudny do wytrzymania, pyszałkowaty, brutalny, niestały, ludzki. Bez niego dawno bym umarł. Przez cały czas dba o mnie jak o niemowlę. Gotowy na każde wezwanie, obecny podczas wszystkich moich nieobecności, uwalniał mnie, kiedy leżałem uwięziony, chronił, kiedy byłem słaby, rozśmieszał, kiedy się załamywałem".

Prostactwo i odwaga

Całkowicie sparaliżowany Phillipe potrzebował właśnie kogoś takiego, żeby odnaleźć siłę do życia. Nieokrzesany, pewny siebie Driss w zupełnie inny sposób niż dotychczasowi asystenci traktuje niepełnosprawność Philippe’a. Tamci obchodzili się ze swoim pracodawcą jak z jajkiem, co na każdym kroku jeszcze bardziej uświadamiało Philippe jego ograniczenia i całkowitą zależność od innych. Driss przeciwnie - nie koncentruje się na kalectwie Phillippe’a, momentami zachowuje się wręcz tak, jakby o nim zapominał.

Jednak Pan Jezus, a nie wiewiórka

Nie chcę zachowywać się jak zakonnica z dowcipu o wiewiórce, która na katechezie pyta dzieci, kogo widzą za oknem, na co Jaś odpowiada: moim zdaniem to wiewiórka, ale znając siostrę - powinienem odpowiedzieć, że to Pan Jezus. A jednak, zastanawiając się nad fenomenem życiodajnej dla obu bohaterów Nietykalnych siły ich przyjaźni - przekonuje o tym nie tylko film, ale napisana przez obu książka "Odmieniłeś moje życie" - nie mogę pozbyć się myśli, że w postawie Drissa wobec Philippe’a była prorocka intuicja, a on sam jest jednym z tych, o których napisano w Ewangelii: "Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć" (1kor,27).

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czarny prorok z kina
Komentarze (6)
R
Rafał
13 lipca 2012, 09:15
 Film na prawdę świetny. Dotyka tego co najważniejsze. Mądry i zabawny zarazem. Jedyny zgrzyt to swoisty "product placement". Scena, w której okazuje się, że jedna z bohaterek żyje z z inną kobietą kompletnie niczego nie wnosi do filmu. Jest to poprostu nachalna propaganda, która ma oswajać widza z "normalnością" homoseksualizmu. 
Piotr Żyłka
10 lipca 2012, 22:17
Faktycznie film genialny. Pierwszy raz widziałem, żeby ludzie po zwykłym pokazie w kinie wstali i bili brawo.
A
Aleksandra
10 lipca 2012, 21:11
film jest niesamowity POLECAM!!!!
AC
Anna Cepeniuk
10 lipca 2012, 19:18
Świetny film i świetny artykuł......... Zgadzam się z tym, że pokazał wiele lęków, które paraliżują w obec niepełnosprawności.. Warto być prawdziwym i mówić prawdę...... o wiewiórce chociażby........ Zamierzam obejrzec go jeszcze raz.... Pozdrawiam
B
barszczyk
10 lipca 2012, 18:11
 muzyka Ludovico Einaudi'ego - cudo
M
Mak
10 lipca 2012, 17:39
Bez przesady z tymi zachwytami. Obowiązkowy wątek homoseksualny w filmie musiał być. Francuskie kino generalnie ocieka polityczną poprawnością.