Weekendowy przegląd filmowy

Kadr z filmu "Lady"
Inf. prasowe / PAP / drr

Głośna już "Lady", amerykańskie spojrzenie na wojnę w Gruzji, inwazja nazistów z... kosmosu i horror. Ale to nie wszystko. Zobaczcie, co jeszcze kina grają w ten weekend.

W szarpanej wewnętrznymi konfliktami Birmie nie ma miejsca na demokrację. Wojskowy reżim wymaga od mieszkańców oddania i za nic ma ich prawa. Jedyną szansą na przywrócenie normalności są działania Aung San Suu Kyi - córki antyrządowego aktywisty. Wykształcona na Oxfordzie kobieta decyduje się wrócić do ojczyzny i zrobić wszystko, co w jej mocy, aby ocalić Birmę. Jej walka daleka jest od agresji - kobieta wybiera drogę pokoju, miłości i wiary w ludzi. Aung Suu jest w stanie poświęcić nawet szczęście swoje i swojej rodziny, aby służyć wyższym celom i stanąć na czele opozycji. Pomimo wielkiego dystansu, długich rozłąk i przeciwnika w postaci niebezpiecznego reżimu, miłość jej męża i dzieci nie słabnie - wręcz przeciwnie - wszyscy będą ją wspierać bardziej niż kiedykolwiek w życiu.

"Lady" to opowieść o życiu prywatnym i politycznej działalności znanej birmańskiej opozycjonistki. 66-letnia obecnie Aung San Suu Kyi od ponad dwóch dekad jest ikoną demokratycznego oporu przeciwko juncie wojskowych rządzących jej ojczyzną. 15 z ostatnich 22 lat spędziła w areszcie domowym. W listopadzie 2010 r. została z niego zwolniona, niecały tydzień po pierwszych od 20 lat wyborach w Birmie. W 1991 r. Aung San Suu Kyi otrzymała pokojowego Nobla. W 2001 r. grupa U2 zadedykowała jej piosenkę "Walk On".

U Bessona w rolę Aung San Suu Kyi wcieliła się pochodząca z Malezji Michelle Yeoh. W obsadzie jest też m.in. aktor brytyjski, David Thewlis, który zagrał męża opozycjonistki, Michaela Arisa. Muzykę do filmu skomponował jeden z ulubionych współpracowników Bessona, Eric Serra.

- Starałem się opowiedzieć prostą, uczciwą historię o dobrym człowieku. Jestem z tego filmu zadowolony - powiedział Besson, gdy w połowie kwietnia promował "Lady" na festiwalu Off Plus Camera w Krakowie. - Staraliśmy się być jak najbliżsi prawdy. Większość przyjaciół Aung San Suu Kyi jednak albo już nie żyje, albo przebywa w więzieniach, dlatego trudno było zdobyć informacje o niej, o tym, jaka jest prywatnie, od jej znajomych - opowiadał na spotkaniu z polskimi widzami.

Przebaczenie krwi

To kolejna propozycja z kin studyjnych. Opowieść o wpływach staroświeckich zasad na młode pokolenie.

Na obszarach wiejskich północnej Albanii rozgrywa się historia17-letniego Nika. Jest to typowy nastolatek, spędzający czas wolny przy komputerze i komórce, lubiący motocykle i podkochujący się w szkolnej koleżance. Jego beztroska młodość zostaje przerwana, kiedy ojciec wda się w spór o ziemię z sąsiadem, który w ostateczności ginie. Nagle Nik i jego rodzina stają w obliczu Kanunu, XV-wiecznego albańskiego kodeksu prawa. Zgodnie z jego dekretem, rodzina zmarłego może szukać sprawiedliwości, zabijając męskiego członka klanu przeciwnika. By do tego nie dopuścić, rodzina Nika zamyka go w domowym areszcie i skazuje na całkowitą izolację.

Film powstał w kooprodukcji albańsko-amerykańsko-duńsko-włoskiej, uff. Ale, co ciekawe, za kamerą stanął amerykański reżyser Joshua Marston, który udowodnił już, że o innych kulturach potrafi opowiadać lepiej, niż niejeden "rdzenny" filmowiec. Kilka lat temu zaskoczył wszystkich filmem "Maria łaski pełna", opowiadającym o problemach kolumbijskiej biedoty.

"Przebaczenie krwi" także ma wielkie szanse podbić serca widzów. To świetnie zrealizowany i opowiedziany film, wolny od efekciarstwa i łatwych odpowiedzi.

5 dni wojny

Dramat wojenny rozgrywający się w czasie nie tak dawnej wojny Rosji z Gruzją. Za kamerą stanął Renny Harlin, który kojarzony jest głównie z takimi filmami jak "Szklana pułapka 2" czy "Koszmar z ulicy Wiązów 4".

Historia jest dość prosta. Thomas Anders jest młodym, ale doświadczonym reporterem wojennym. Przeżył wiele, w tym śmierć narzeczonej w czasie wojny w Iraku. Gdy Rosja zaczyna bombardować Gruzję, nie ma wątpliwości, by ze swoim operatorem tam pojechać. W Gruzji dokumentują działania wojenne, pomagają miejscowym, a także ratują pewną nauczycielkę (wątek romansowy wszak musi być).

Mimo paradokumentalnego charakteru filmu, bądź co bądź opartego na faktach, Harlin podszedł do zadania jak typowy hollywoodzki rzemieślnik. Nawet jeśli w takim filmie można zaakceptować efektowne wybuchy czy zwolnienia akcji i prosty podział na tych dobrych i złych, o tyle słaby scenariusz i kiepskie (by nie powiedzieć infantylne) dialogi drażnią.

Być może najważniejszym przesłaniem filmu jest pokazana w nim obojętność świata na to, co wydarzyło się w Gruzji, ale i ten wątek nie wybrzmiał w filmie zbyt mocno. Słynny wiec w Tbilisi z udziałem pięciu szefów państw z Lechem Kaczyńskim na czele został potraktowany marginalnie. Trzeba jednak przyznać, że amerykańscy producenci zgodzili się, by dla polskich widzów, film został rozszerzony o materiały dokumentalne z wystąpieniem prezydenta Polski.

W rolach głównych wystąpili Rupert Friend, Emmanuelle Chriqui, Richard Coyle, ale na ekranie można zobaczyć także Andy Garcie i Val Kilmera.

Tulisie. Przygoda w słonecznej krainie

W pewien ciepły, wiosenny dzień krówka-marzycielka Mumu spotyka w parku stado śnieżnobiałych owieczek. Zafascynowana ich widokiem, nie może się nadziwić, jak wiele różni je od dotychczasowych kompanów jej zabaw: inteligentnego misia Pysia, psotnej żyrafy Fafy, małomównego ptaszka Ćwirka, nieustraszonego psa Pikusia i najczulszej świnki świata Chrumci. Każdy z jej przyjaciół wygląda jak zlepek najróżniejszych kawałków materiału i ma niezliczoną ilość plam, pozostałych po zabawach na trawie i w kałużach.

Mumu zazdrości nieskazitelnym owieczkom i zaczyna wstydzić się przyjaciół. Przecież tak wyjątkowa krowa nie może tracić czasu, zadając się z zaniedbanymi zwierzakami. Gdy łaciata marzycielka dowie się, że nienaganne owieczki są słynnymi artystkami, przygotowującymi się do występu przed wielką widownią, postanowi zostać gwiazdą. Jednak wkrótce Mumu zrozumie, że prawdziwa przyjaźń jest ważniejsza od pięknego wyglądu i sławy.

Hiszpańska animacja debiutującego Alexa Collsa. Kolorowa jak patchworki, a, co ważne, przygotowana z myślą o dzieciach, nie dorosłych.

Dom w głębi lasu

"Dom w głębi lasu" opowiada o grupie przyjaciół, którzy wybierają się na weekend do tytułowego domku w lesie, z zamiarem dobrej zabawy. Już na miejscu zaczyna jednak robić się groźnie. Bohaterowie odczytują dziwny fragment odnalezionego pamiętnika. Rozpoczyna się gra, w której życie przyjaciół jest przedmiotem szokujących zakładów.

Czyje są to zakłady? Czemu mają służyć? Nie będziemy zdradzać, by niektórym nie popsuć zabawy. Napiszemy tylko, że słowo horror, zostało tu wzięte w spory cudzysłów.

- Na pierwszym poziomie jest to klasyczny horror. Film, który dobrze ogląda się w towarzystwie. Ale to także nasza wersja tego typu kina, o wiele bardziej szalona niż widownia się spodziewa - mówił o swoim filmie reżyser Drew Goddard. W obsadzie horroru pojawia się m.in. Sigourney Weaver

Iron Sky

Gdy w 1945 roku III Rzesza chyli się ku upadkowi, z tajnej bazy na Antarktydzie naziści wysyłają na Księżyc misję ostatniej szansy. Wkrótce po ciemnej stronie srebrnego globu powstanie tajna baza, w której hitlerowcy rozpoczną realizację diabelskiego planu zemsty. W 2018 roku Ziemia stanie się celem kontrataku imperium fuhrera, zapoczątkowanego przez "meteor blitzkrieg".

A może lepiej "Ironia Sky" - bo trudno znaleźć bardziej absurdalny pomysł na film. Ale po kolei. Pomysł absurdalny, ale nie pozbawiony potencjału komicznego. Twórcy filmu naśmiewają się i z Niemców, i Amerykanów. Szkoda tylko, że im bliżej końca, tym gagi i odjechane żarty ustępują miejsca efekciarskiej nawalance.

Warto zauważyć, że film powstał nie w Hollywood, ale w Finladii, dzięki grupie zapaleńców, którzy nie tylko zaprosili do współpracy Niemców i Australijczyków, ale jeszcze zwrócili się do internautów o pomoc w sfinansowaniu projektów. Tą drogą uzyskali ponad milion euro.

Grabarz

To nie film, a filmowy eksperyment, dla jednych ciekawy, dla innych nieznośny. Obraz zrealizowany za pomocą aparatu, którego używa się podczas wyścigów konnych do rejestrowania zawodników przekraczających linię mety. Zdjęcia, które w ten sposób powstają, są rozciągnięte, często rozmyte, a na pewno mało realne. W filmie przesuwają się one z jednej strony ekranu na drugą.

To punkt wyjścia dla węgierskiego reżysera Sandora Kardosa, który w tę "nierzeczywistość" wpisuje opowiadanie Rilkego o tajemniczym młodzieńcu, który obejmuje posadę grabarza w San Rocco, miasta, które lada dzień nawiedzi epidemia dżumy.

Trudno orzec, czy film Kardosa bardziej jest opowieścią o nieuchronnym końcu i festiwalu śmierci, czy też szukaniem odpowiedzi na pytanie: czym jest kino i jaką rolę w kinematografii pełni wyobraźnia widza. Bo tak naprawdę od tej wyobraźni będzie zależeć to, co w tym "filmie" zobaczymy. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Weekendowy przegląd filmowy
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.