Weekendowy przegląd filmowy

Kadr z filmu "Jak urodzić i nie zwariować"

W tym tygodniu głośne "Cosmopolis" - opowieść o niewesołym świecie przyszłości. Ale jest i lekki "Nowy Rok" oraz komedia "Jak urodzić i nie zwariować".

W blasku świateł, po ulicach Nowego Jorku przetacza się ekskluzywna limuzyna. W środku jedzie Eric Parker - 28-letni milioner, "złote dziecko" Wall Street i niekwestionowany król światowej finansjery. Jadąc przez Manhattan, spostrzega nagle tablicę z kursami walut. Cyfry bardzo szybko idą w górę, a to może oznaczać tylko jedno - finansowe imperium Erica Parkera z każdym ruchem wskazówki zegara zbliża się do upadku. Atmosfera na ulicach staje się nieznośna. Przed Erikiem 24 najdziwniejsze godziny jego życia - czeka go podróż przez miasto ogarnięte chaosem. Wkrótce jednak elementy układanki złożą się w niepokojącą całość: ktoś czyha na jego życie.

Film Davida Cronenberga powstał na podstawie powieści Dona DeLillo - traktatu o świecie późnego kapitalizmu, którym rządzi już nie tyle pieniądz, co wirtualny pieniądz. Wirtualny jest także bohater filmu (Robert Pattinson, gwiazda sagi "Zmierz", ze swoją woskową twarzą i miernymi zdolnościami aktorskimi doskonale się do tej roli nadawał), wirtualny jest świat, w którym żyje, a także i auto, którym przemierza ulice Manhattanu.

Świat, w którym żyje Parker, jest w rozsypce, nierówności społeczne są tak wielkie, że nie tylko niemożliwe jest porozumienie między ludźmi, ale dochodzi także do wielkich rozruchów społecznych.

Przeczuwamy, że Eric Parker limuzyną, z której prawie nie wychodzi, zmierza wprost do ostatecznej katastrofy, ale co nią będzie? Jaki będzie koniec?

Film Cronenberga jest zimny do granic możliwości, ale jest też filmem (z uwagi na konstrukcję fabuły) świetnie zainscenizowanym i zrealizowanym. Choć prawie przez cały film znajdujemy się w limuzynie, tempo akcji nie zwalnia, film nie nuży. Limuzyna jest nie tylko sceną, na której rozgrywa się dramat, ale też urzeczywistnieniem wirtualnej rzeczywistości.

Film opowiada historię trzech rywalizujących ze sobą ornitologów. Biorą oni udział w corocznym konkursie obserwacji najrzadszych ptaków w Ameryce Północnej.

Steve Martin, Owen Wilson, Jack Black - trójka znanych komików w jednym filmie. O ile ornitolodzy to nieczęsty widok na kinowych ekranach, o tyle scenariusz to zlepek starych i sprawdzonych klisz. Mamy więc z jednej strony nazbyt ambitnego gracza, dla którego cel uświęca środka i dwóch nieudaczników, którzy - jak zawsze - gotowi są popsuć nawet najlepszy plan.

Komedia w gwiazdorskiej obsadzie na podstawie bestsellerowego w Stanach Zjednoczonych poradnika dla przyszłych rodziców "W oczekiwaniu na dziecko"(rok wydania 1984). Guru fitnessu Jules i gwiazdor tanecznego show Evan odkryją, że celebryckie życie na wysokich obrotach to nic w porównaniu z przygotowaniami do porodu. Wendy właśnie znajduje się w epicentrum burzy hormonów, a gromy, z imponującą precyzją, trafiają w jej męża Gary'ego. Alex, uczęszcza na spotkania "bracholi" - świeżo upieczonych ojców, którzy mówią, "jak to naprawdę jest". Rosie i Marco mają z kolei problem z zupełnie innej beczki: co zrobić, kiedy dziecko pojawia się jeszcze przed pierwszą randką rodziców? Wszyscy oni będą musieli odpowiedzieć sobie na pytanie: jak urodzić i nie zwariować…

Pomysł na film jest taki. Wybierz bliski ludziom temat, znajdź o nim książkowy bestseller, dorzuć kilka gwiazd i duś przez prawie dwie godziny. Proste? Proste. Ci, którzy spodziewają się wyszukanego dania, będą zawiedzeni, ale jeśli ktoś ma ochotę na filmowego schabowego z kapustą…

Choć, może, przesadzamy. Dla tych, którzy urodzili, rodzą lub zamierzają urodzić, ten film jest jakąś propozycją na weekend.

Horror twórcy "Paranormal Activity". Sześcioro młodych ludzi, szukających ekstremalnych wrażeń, wynajmuje przewodnika, który - mimo surowych zakazów - zabiera ich do owianego tajemnicą miasta-widmo. Tu mieszkali niegdyś pracownicy elektrowni atomowej w Czarnobylu. Po tragicznym wybuchu, ponad 25 lat temu, w ciągu 48 godzin przeprowadzono ewakuację całego miasta. Pozostali w nim nieliczni ludzie, których już nigdy więcej nie widziano... Wkrótce bohaterowie filmu odkrywają, że, choć nikt nie przeżył katastrofy, nie są tutaj sami.

Oren Peli to gość, który swego czasu zamieszał w światowym kinie. Jego "Paranormal Activity" za kilkanaście tysięcy dolarów zarobił grube miliony. Pomysł na film był banalnie prosty (że też nikt na to wcześniej nie wpadł), para narzeczonych, przekonana, że ich dom jest nawiedzony przez duchy, zakłada monitoring, by nadsłuchiwać i obserwować… Widzom nie przeszkadzała koszmarna gra aktorów, niezbyt wyszukana realizacja, bardzo słabe dialogi - liczył się klimat i poczucie, że to, co oglądają, wydarzyło się naprawdę.

"Czarnobyl. Rekator strachu" (Peli jest autorem scenariusza i producentem) jest zrobiony według tego samego schematu. Tym razem mamy grupę amerykańskich przyjaciół (jakże by inaczej), ponure, ale i prawdziwe miejsce (miasteczko Prypeć koło Czarnobyla, które zostało ewakuowane po katastrofie) i (jak zawsze) nieokreśloną grozę. Według twórców filmu te elementy w połączeniu z rozedrganą kamerą i bieganiem po ciemnych i opuszczonych korytarzach wystarczy, by zrobić kino. Cóż, my mamy poważne wątpliwości.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Weekendowy przegląd filmowy
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.