Weekendowy przegląd filmowy
Sześć komedii jeden dramat. Niestety sprawdza się stare powiedzenie, nie liczy się ilość, a jakość.
Faceci od kuchni
Czołowy komik Hollywood Steve Carell i Keira Knightley w komedii o końcu świata. Gdy ludzie dowiadują się, że w kierunku Ziemi zmierza asteroida, która zniszczy całą planetę, wpadają w panikę. Dodge (Carell) ma podwójnego pecha: nie dość, że świat stoi w obliczu zagłady, to na dodatek właśnie teraz opuszcza go żona. Kiedy wydaje się, że nic nie ma już sensu, mieszkająca obok Penny (Knightley) przynosi mu list, który trafił do niej przez pomyłkę. Napisała go licealna sympatia Dodge’a, która chce go jeszcze zobaczyć. Sąsiadka oferuje mu podwiezienie i wspólnie ruszają w być może ostatnią, ale grzechu wartą podróż życia.
Choć filmów katastroficznych "na serio" było i jest na pęczki, to już komedii nie tak wiele. Debiut Lorene Scafarii idzie więc w jakiś tam sposób pod prąd. Dopóki porusza się ona w granicach tragikomedii, wypełnionej wieloma zabawnymi scenami, jest nieźle. Słabiej robi się, gdy Scafarii skręca w stronę melodramatu. Ale czy miała inne wyjście?
Dobre chęci
Rumuński dramat w reżyserii Adriana Sitaru. Film zebrał sporo dobrych recenzji. Wielu wpisuje go w ostatnie sukcesy rumuńskiego kina. Reżyser i odtwórca roli głównej (Bogdan Dumitrache) zostali nagrodzeni na festiwalu w Locarno w 2011 r. Dla widzów jednak "Dobre chęci" mogą być filmem bardzo męczącym i trudnym w odbiorze. Z jednej strony monotonne i długie dialogi, z drugiej dość luźna narracja prowadzona z punktu widzeniu przyglądających się Alexowi postaci, sprawiają, że całość wydaje się być surrealistyczna i w jakiejś mierze absurdalna. Dla fanów artystycznego lub rumuńskiego kina rzecz obowiązkowa, inni mogą sobie darować.
A teraz specjalny kącik dla dużych chłopców. Są wakacje, są imprezy, są też takie filmy w kinie. Rozpisywać się nie będziemy, bo nie ma za bardzo o czym.
Pierwszą propozycją jest "21 Jump Street" - stary pomysł w nowej odsłonie. Młodzi, niezbyt rozgarnięci policjanci, wracają do liceum jako tajniacy. Zadanie - rozpracować siatkę dealerów narkotyków.
“Kochanie poznaj moich kumpli" - czyli kolejna, tym razem brytyjska, wariancja na temat wieczoru kawalerskiego i wesela - słowem, rozrywkowi Brytyjczycy rozrabiają w Australii.
"Kuzyni" - nieco bardziej wyrafinowane i mocniej sentymentalne kino Daniela Sáncheza Arévalo. Tu historia zaczyna się od ślubu Diego, którego tuż przed ceremonią rzuca narzeczona. W akcie desperacji nasz bohater i jego dwaj kuzyni postanawiają odnaleźć pierwszą miłość Diego w miasteczku, gdzie jako dzieci spędzali wakacje.
W kinach także szeroko reklamowany "Magic Mike" w reżyserii samego Stevena Soderbergha. Opowieść o młodym facecie Mike’u, który, co prawda, chciałby robić meble, ale (jest kryzys, banki nie chcą dać mu kredytu) przecież łatwiejszy i szybszy jest zarobek tancerza erotycznego dla kobiet.
Co ciekawe, historia filmu oparta jest na wspomnieniach jednego z najpopularniejszych obecnie aktorów młodego pokolenia Channinga Tatuma (gra w filmie główną rolę), który jak 19-latek dorabiał jako tancerz.
Film za oceanem cieszy się dużą popularnością, szczególnie wśród kobiet. OK, łatwo można wytłumaczyć to zainteresowanie, ale trzeba przyznać, że Soderbergh zrobił niezły film o amerykańskim śnie i wykrzesał z aktorów tyle, ile mógł. Warto nadmienić, że Soderbergh film osobiście napisał, wyreżyserował, "nakręcił" (jest autorem zdjęć) i zmontował.
Skomentuj artykuł