Co amerykański rap ma wspólnego z Apokalipsą?

(fot. Tinseltown / shutterstock.com)
America Magazine / Olga Segura

Od "Good Kid" do "DAMN" Lamar wykazał, że wiara nie jest czymś stałym, tylko czymś, co się stale zmienia. Ludzkie cierpienia są zakorzenioną częścią naszej duchowej drogi. Podczas gdy chcemy mieć idealne relacje z Jezusem, nasze człowieczeństwo staje nam na drodze.

Odtwarzacz zaczyna grać utwór. Pięć sekund później, młodzi ludzie obwieszczają: "Wszechmogący Boże / Przybywam do Ciebie jako grzesznik / Szczerze żałuję za wszystkie moje grzechy / Wierzę, że Jezus jest Panem / Proszę, by Jezus trafił do mojego serca/ By stał się moim Panem i Odkupicielem". Tak rozpoczyna się "Good Kid, M.A.A.D. City" - popularny album amerykańskiego rapera Kendricka Lamara pochodzącego z Compton.

Album został okrzyknięty jako klasyk już od dnia jego wydania 22 października 2012 roku. Składanka przedstawia dzień z życia nastoletniego Lamara, zaczynając od imprezy w domu, gdzie spotyka młodą kobietę o imieniu Sherane ("Poznałem ją na domówce w El Segundo obok Central"). Słowa Lamara są dalekosiężne. Poruszają wiele kwestii, począwszy od alkoholizmu ("Dorastałem / Wokół ludzi, którzy przeliczali życie na butelki... / Niektórzy ludzie lubią to uczucie / Niektórzy ludzie chcą zapić swoje smutki"), a skończywszy na gangsterskim życiu ("Nigdy nie byłem gangsterem, ale też nie byłem nigdy kimś nieznanym na ulicy").

Jednak najbardziej fascynujące w tym wszystkim jest chrześcijaństwo Lamara. Na początku "Good Kid" słyszymy o nawróceniu rapera - uznaje swój grzech i akceptuje fakt, że zbawienie znajduje tylko w Jezusie Chrystusie. Boże, wybacz mi za wszystkie moje grzechy, o których nie wiedziałem. Lamar znajduje się na początku drogi do wiary. Pokłada nadzieję w sobie, w Bogu, we wszystkich możliwych rzeczach. Nieważne jak bardzo ponosimy klęskę - jeśli pokutujemy, jeśli dalej uznajemy nasze porażki, Bóg nas ocali. Prawda cię wyzwoli, więc bądź dla mnie totalnie szczery.

DEON.PL POLECA

Zrodzony z opresji

W nowej książce Alexa Navy pt. "In Search of Soul: Hip-Hop, Literature, and Religion", autor bada w jaki sposób definiujemy wyobrażenie duszy na obu płaszczyznach, tj. sacrum i profanum. Bada także jak te definicje przekładają się na kultury latynosów i czarnoskórych. Rozpoczyna swoją analizę poprzez śledzenie zachodnich definicji ludzkiej duszy: przez religijne i biblijne interpretacje, a także przez reprezentację kulturową - czy to przez sztukę, czy może muzykę. Twierdzi, że podczas gdy jedni spierają się, twierdząc że hip-hop i religia nie idą ze sobą w parze, gatunek, tak jak tradycje wywodzące się z kościoła, zrodził się z opresji Afroamerykanów w Stanach Zjednoczonych.

W latach 70. XX wieku, gdy wiele czarnych społeczności zmagało się z ubóstwem, bezdomnością i kryzysem ekonomicznym, na Bronxie narodził się hip-hop. Czarni Amerykanie artystycznie wyrażali swoje problemy poprzez graffiti, breakdancing i rapowanie. Nava twierdzi, że w podobny sposób kościół ciemnoskórych w Stanach Zjednoczonych zrodził się z uczucia opresji i braku tożsamości czarnych chrześcijan. "Duchowi artyści", jak twierdzi Nava, "czerpią energię i wibracje z czarnego kościoła, a także wykorzystują je w imię praw obywatelskich".

Nava bada również wpływy hip-hopu ze szczególną uwagą do Afro-Latynoskich społeczeństw w Stanach Zjednoczonych i Ameryce Łacińskiej. Nie ma innego miejsca na świecie, gdzie dwie kultury - hiszpańska i afrykańska - są tak splecione ze sobą, jak w Ameryce Łacińskiej. Od hiszpańskiej kolonizacji do wykorzystania afrykańskich niewolników, państwa Ameryki Łacińskiej są państwami, które Nava opisuje jako metysów lub jako wynik kulturowego krzyżowania się ras. Ruch hip-hopowy wiele czerpał z afrykańskich stylów, np. korzystano z bębenków baja, które były szeroko rozpowszechnione w krajach takich jak Kuba, Puerto Rico czy Dominikana. Narodziny hip-hopu pozwoliły ukazać społecznościom latynoskim w USA "tradycje ich przodków rozwijane przez afroamerykańskie style, stwarzając nową tożsamość dla Latynosów" - pisze Nava.

Apokalipsa i bolesne doświadczenia

Dla zwykłego czytelnika, książka In Search of Soul może czasem sprawiać wrażenie, że jest zbyt naukowa, zwłaszcza w pierwszej części, która dogłębnie skupia się na hebrajskich i chrześcijańskich definicjach duszy. Nava stworzył jednak nowy punkt widzenia, jakiego wcześniej nie widziano w badaniach o hip-hopie. Ukazuje perspektywę, która kwestionuje pogląd, że muzyka hip-hopowa nigdy nie była religijna.

Rozdział, który najprawdopodobniej zdobędzie serca czytelników to "From Soul to Hip-Hop, The Rise of the Apocalypse". W tym rozdziale Nava zwraca uwagę na podobieństwa pomiędzy motywami apokaliptycznymi w muzyce hip-hopowej i Biblii. Księga Apokalipsy, podobnie jak hip-hop, jest dziełem zrodzonym z bolesnych doświadczeń. Cytując "Crisis and Catharsis: The Power of the Apocalypse", autorstwa Adel Yarbro Collins, Nava wskazuje na różne traumatyczne momenty widoczne w Objawieniu, od zniszczenia Jeruzalem do męczeństwa św. Antypasa z Pergamonu

"W czasie, gdy otoczka hip-hopu wyraźnie różni się od tej, która pojawia się w Objawieniu, hip-hop często atakował apokaliptyczne motywy jako sposób nazywania i przedstawiania niebezpieczeństw i problemów własnego świata" - argumentuje Nava. "Złapali ducha apokaliptyzmu: nękani i prześladowani, dręczeni i gwałtowni, zirytowani i zestresowani, z chwilami przytłaczającej łaski splątanej z przemocą."

Introspekcja i pokusa

Ostatni album Lamara pod nazwą "DAMN." jest ucieleśnieniem apokaliptycznego stylu, które opisywał Nava. Album wydany w kwietniu 2017 roku ukazuje wewnętrzną udrękę Lamara, gdy zmaga się on ze swoją wiarą. Przez 14 piosenek słyszymy, jak oscyluje pomiędzy pozostaniem wiernym a poddaniem się pokusie, co widać w piosenkach takich jak "ELEMENT", gdzie rapuje: "Płakałem za to g****, mogłem zabrać życie za to g****/ Połóż Biblię i stań oko w oko z tym g*****", a także w utworze "PRIDE", gdzie głosi, że "Obietnice są złamane i rośnie większa niechęć.... / Widzisz, w idealnym świecie wybiorę wiarę zamiast bogactwa". W przeciwieństwie do młodej wiary widzianej w "Good Kid, M.A.A.D. City", Lamar jest świadom swoich słabości, do których jest kuszony, wciąż pada ich ofiarą. Bóg jest jego zbawieniem, ale droga do Boga jest trudna.

Apokaliptyczny styl jest najbardziej widoczny w jedenastym utworze noszącym tytuł "XXX". Lamar odbiera połączenie od przyjaciela, którego syn dopiero co został zamordowany i poszukuje drogi duchowej. Prosi Lamara, by modlił się za niego.

"Wiem, że jesteś namaszczony" - mówi przyjaciel - "pokaż mi jak przezwyciężyć" uczucie zemsty, jakie mu towarzyszy. Lamar mówi swojemu przyjacielowi, że "jego własny duch nie jest lepszy", dodając, "Nie mogę upiększać, czy łagodzić dla ciebie odpowiedzi - tak właśnie to odbieram: / Jeżeli ktoś zabiłby mojego syna, to oznaczałoby, że ten ktoś jest zabity". Lamar wtedy kończy rozmowę i rozpoczyna wykład o kontroli broni. Piosenka ta zawiera też wskazówki odnośnie pewnego rodzaju duchowego kierunku, o który pytał rapera jego przyjaciel. Lamar jednak odpiera to, mówiąc przyjacielowi, że jedyną odpowiedzią dla przemocy, której doświadczył jest przemoc sama w sobie.

Ta ironia ujmuje to w czym tkwi siła "DAMN". Bez względu na to jak bardzo nasze działania byłyby prawe, wszyscy jesteśmy ludźmi, wszyscy jesteśmy podatni na wpływy tego świata. Od "Good Kid" do "DAMN" Lamar wykazał, że wiara nie jest czymś stałym, tylko czymś, co się stale zmienia. Ludzkie cierpienia są zakorzenioną częścią naszej duchowej drogi. Podczas gdy chcemy mieć idealne relacje z Jezusem, nasze człowieczeństwo staje nam na drodze.

Performatywna wiara

Na przestrzeni lat widziałem kilka razy jak Kendrick Lamar występuje na żywo. W ostatnim czasie w lipcu w Nowym Jorku, podczas jego "The DAMN. Tour". Nie był to Lamar taki, jakiego widziałem wcześniej. Był w przeszłości energicznym, żywiołowym raperem, którzy radośnie krzyczał: "Gdy Bóg ma nas w swej opiece, wszystko będzie dobrze". Tym razem był melancholijny, nie czuł się komfortowo z tym wszystkim, z tłumami, ze sławą. Nihilizm, który usłyszałem w "DAMN" był obecny na scenie. Poza garstką tancerzy, którzy unosili się na scenie i ze sceny, występował sam, jego rap oscylował pomiędzy pokorą a narcyzmem, miłością i nienawiścią, wiarą i pokusą.

Często wiara wydaje się być performatywna. Co mam powiedzieć? Jak powinienem wyglądać, kiedy to mówię? Czy jestem wystarczająco pobożny? W "DAMN." Lamar prosi nas, abyśmy wyrzucili wszystkie te pytania przez okno, przypominając nam, że wiara, podobnie jak wiele aspektów naszego człowieczeństwa, jest brudna. Jest pełna sprzeczności, zrodzona ze szczęścia i cierpienia, cnoty i grzechu. Wszystko to jest dokładnie tym, co Lamar żarliwie głosi w "DAMN.". "Tak czuje się Bóg".

tłum. Bartłomiej Rybiński

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Co amerykański rap ma wspólnego z Apokalipsą?
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.