Martyna Wojciechowska. "Kiedy wszyscy tracą głowę, utrzymuję kontrolę"

Fot. DALEJ Martyna Wojciechowska / Youtube

- Na szczęście mam taką konstrukcję, że jeśli dzieje się coś złego, trudnego, to zachowuję przenikliwość umysłu i działam do końca. Kiedy wszyscy tracą głowę, utrzymuję kontrolę - mówi Martyna Wojciechowska w książce "Jak mieć w życiu frajdę" autorstwa Katarzyny Stoparczyk.

Martyna Wojciechowska - "Codziennie mam nową zajawkę"

Katarzyna Stoparczyk: Kiedy ostatnio czułaś się jak beztroskie dziecko, które może wskoczyć w sam środek kałuży, opryskać świat i mieć to w nosie?

DEON.PL POLECA

Martyna Wojciechowska: Właśnie przed chwilą, wiesz? A jeśli chodzi ogólnie wchodzenie w miejsca, w które z reguły nie wypada czy nie wolno wchodzić, to ja jestem pierwsza. Jeśli o mnie chodzi, to możemy wyjść stąd, poskakać po kałużach i zrobić wszystkie inne niemądre rzeczy. Użyję kolokwializmu, ale nie ma obciachu. Najzabawniejsze jest to, że moja córka, która jest żywym srebrem, chodzącą radością, czasami mnie strofuje za takie zachowanie i mówi: "Mamo, mamo, proszę cię". A ja na to: "Co, przecież to jest super, że możemy potańczyć". "Na ulicy?". Właśnie na ulicy, Maryśka, i nigdy z tego nie rezygnuj".

Nikt prawdopodobnie nigdy nie wyznaczył ci w dzieciństwie wyraźnej granicy, tylko mówił: "fruń, Martyna, fruń". Czy tak było?

To prawda. Tak było. Poczułam tę granicę, w sensie fizycznym, dwa lata temu. Miałam wypadek na motocyklu, złamałam obojczyk. I pomyślałam, że w jakimś sensie symbolicznie los przekręcił mi skrzydło. Przez długi czas nie miałam tej ręki, właściwie była bezużyteczna.

Byłam przekonana, że tak już zostanie, że ja już wielu rzeczy w życiu nie zrobię i nie będę mogła zrobić. Przez dwa lata włożyłam wiele wysiłku i pracy, żeby wyrehabilitować ten bark. Po dwóch skomplikowanych operacjach i wielu wylanych łzach na macie do ćwiczeń jest wreszcie tak, jakby nigdy się nic z tą ręką nie wydarzyło.

Gdzie jest sufit?

Jaki sufit?

W ogóle go nie ma? Każdy jakiś ma. Ja na przykład boję się wielu rzeczy. To jest mój sufit - nie wyciągnę ręki, bo się boję. O dziecko, o różne inne rzeczy.

O dziecko też się boję. Jedyne co w ogóle byłoby w stanie mnie sparaliżować, to lęk o moje dziecko. Na szczęście mam taką konstrukcję, że jeśli dzieje się coś złego, trudnego, to zachowuję przenikliwość umysłu i działam do końca. Kiedy wszyscy tracą głowę, utrzymuję kontrolę. Potem mogę sobie popłakać i poprzeżywać to, co się wydarzyło, kiedy dzieje się coś naprawdę złego, po prostu wchodzę w rolę lidera i mówię "stop".

A co robisz, kiedy ktoś ci powie: "Martyna, tego się nie da zrobić?"

To jest najlepsze zdanie, które mogę usłyszeć. Mnie się wtedy zapalają oczy i mówię: "Nie można? Nie da się? Nie, niemożliwe nie istnieje". Jestem wdzięczna wszystkim, którzy mi tak mówili, bo bardzo mnie to zmobilizowało.

Katarzyna Stoparczyk "Jak mieć w życiu frajdę" Wyd. MANDO

A co dzisiaj powiedziałabyś tej małej dziewczynce, która ciągle jest w tobie?

Żeby wciąż miała odwagę być sobą, żeby ufała swojej intuicji, swoim wyborom, żeby nie wierzyła, jeśli ktoś jej mówi, że niemożliwe istnieje. Żeby wciąż miała potrzebę doświadczenia i udowadniania, że jednak niemożliwe nie istnieje. Chciałabym te cechy w sobie pielęgnować.

A za co byś tej małej dziewczynce dzisiaj podziękowała?https://wydawnictwowam.pl/prod.jak-miec-w-zyciu-frajde.29782.htm?sku=86599

Za ciekawość i upór. Podziękowałbym jej za to, że to wciąż ze mną jest.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Martyna Wojciechowska. "Kiedy wszyscy tracą głowę, utrzymuję kontrolę"
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.