Piotr Żyłka: kiedyś miałem bardzo dużo argumentów za tym, żeby WOŚP nie wspierać. To zmieniło wszystko
Redaktor naczelny DEON.pl pisze na swoim blogu o wydarzeniach, które zmieniły jego podejście do Orkiestry.
Poniżej publikujemy cały wpis z bloga:
Kiedyś miałem bardzo dużo argumentów za tym, żeby WOŚP nie wspierać. I też głośno i z ogromną satysfakcją ich krytykowałem. Nawet znajdowałem przeciwko nim argumenty prawie że wyjęte z Katechizmu Kościoła Katolickiego. Ale w międzyczasie się trochę pozmieniało.
> bo poznałem księdza Jana Kaczkowskiego i pierwsza rzecz, jaką zobaczyłem po wejściu do hospicjum w Pucku, to łóżka dla seniorów od Orkiestry
> bo słyszę takie rzeczy, jak choćby te opowiadane przez kochane siostry dominikanki z Broniszewic.
"Fundacja Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy była pierwszą fundacją, która odpowiedziała na nasze zapotrzebowanie. Kilka lat temu w naszym domu (Dom Chłopaków w Broniszewicach) było bardzo biednie. Były to czasy, że brakowało nam pieniędzy na chleb. Pan Jurek Owsiak odpowiedział bardzo szybko na naszą prośbę o materace przeciwodleżynowe dla naszych chłopaków. To było niesamowite, że od prośby napisanej mailem, zaraz był telefon od pana Jurka, i miesiąc później już chłopcy leżeli na takich super wypasionych materacach, na które stać by nas nie było. Komfort życia chłopaków automatycznie tak wzrósł, że nawet nam się to nie śniło"
> bo poznałem wielu fantastycznych ludzi, którzy od lat grają z Orkiestrą i historie innych, którzy bez pomocy WOŚP już dawno by nie żyli
Wymieniać mógłbym długo.
No więc trochę się pozmieniało. Dziś zamiast bawić się w walkę na argumenty i kłótnie o to, czy lepiej raz do roku wspierać WOŚP, czy może jednak regularnie jakąś małą organizację albo konkretną osobę, wolę coś zrobić.
Dlatego jak w każdą niedzielę pójdę na Zupę na Plantach, żeby spotkać się z osobami doświadczającymi bezdomności, jak w każdą niedzielę pójdę też do kościoła, a gdzieś w międzyczasie, kiedy spotkam wolontariusza WOŚP, uśmiechnę się do niego, podziękuję i wrzucę do puszki.
Bo my bardzo potrzebujemy i jednego i drugiego. Prostej solidarności i miłości na co dzień, ale też dużych akcji, które nami wstrząsają, kiedy trochę zapominamy, co jest najważniejsze, kiedy tracimy zapał.
Nie spierajmy się, co jest lepsze. Róbmy jedno i drugie. Szkoda życia na kłótnie. Lepiej po prostu, każdy na swój sposób, #RóbmyDobro
Skomentuj artykuł