Zaduszki Jazzowe u jezuitów

(fot. Jezuici.pl)
/kk

Jezuici pracujący przy bazylice p.w. Wniebowzięcia Matki Bożej w Starej Wsi zapraszają 24 listopada br. na Zaduszki jazzowe.

Co łączy jezuitów z jazzem?

Niejednokrotnie w historii naszego Zakonu, pytano: czy takie postępowanie przystoi zakonnikom? Czy to działanie jest jeszcze zgodne z nauczaniem Kościoła, czy tym razem jezuici poszli już "o jeden most za daleko"? Czy takie poglądy świadczą o wolności wewnętrznej, czy to raczej przejaw nadmiernego liberalizmu? Jazz z kolei, od zawsze jest muzyką wolności. Był nią dla murzyńskich niewolników, w samych jej początkach.

DEON.PL POLECA

Jest nią nadal dla wielu "niespokojnych duchów". W historii jazzu spotykamy wiele poszukiwań, które u ortodoksyjnych miłośników tej muzyki rodziły pytanie: "Czy to jest jeszcze jazz?".

Tym co łączy jezuitów i jazz, jest więc przede wszystkim wyłamywanie się ze wszelkich schematów. Wychodzenie na granice. Szukanie w miejscach, od których większość woli trzymać się z daleka. Żeby się nie męczyć. Żeby się nie narazić.

Dlaczego Zaduszki?

To stara, polska tradycja, że w okolicach kościelnego wspomnienia wszystkich wiernych zmarłych, jazzmani spotykają się, aby grać ze sobą, a przy tym wspomnieć tych, z którymi kiedyś grali, lub tych, z którymi zagrać nie zdążyli; żeby zastanowić się nad przemijaniem i sensem życia.

W tym roku, także my włączamy się w tę tradycję. W bazylice oo. Jezuitów spotkają się muzycy jazzowi (choć nie tylko), aby przez wspólną muzykę i improwizacje, sprowokować siebie i innych do egzystencjalnej refleksji. Jednak mimo wszystko, te "Zaduszki" będą nieco inne.

Po pierwsze akcent będzie położony nie na to, co było (wspominanie zmarłych), ale raczej na to co jest teraz i co będzie w przyszłości (sens życia). Drugim elementem, odróżniającym ten koncert, będzie repertuar. Owszem, usłyszymy "standardy", ale bynajmniej niejazzowe. Będzie to synteza muzyki chrześcijańskiej: od starych pieśni katolickich, przez Taizé, po piosenki uwielbieniowe. Wszystkie w dość niecodziennych - chwilami refleksyjnych, a momentami wręcz "dzikich" - jazzowych aranżacjach. Ponad wszelkimi podziałami i ramami. Jak wiatr, który wieje tam, gdzie chce (por. J 3, 8).

Koncert będzie dla nas przedłużeniem uwielbienia po Eucharystii, która rozpocznie się o godzinie 17:00. Swoistym wprowadzeniem do koncertu, będzie zaś katecheza kerygmatyczna o. Tadeusza Hajduka SJ. Sam koncert, rozpocznie się o 18:15 w bazylice p.w. Wniebowzięcia Matki Bożej w Starej Wsi.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zaduszki Jazzowe u jezuitów
Komentarze (19)
P
pK
17 listopada 2013, 00:41
Z tym biznesem to troszeczkę Pan chybił - wprawdzie moja <a href="http://djtruebeliever.tk">wytwórnia</a> współpracuje z <a href="http://jgm.art.pl">Jezuicką Grupą Muzyczną</a> w pewnym stopniu, lecz nie ma co aż tak mówić tutaj o finansach - są ważniejsze cele, a takim bez wątpienia jest Boża chwała ... Tak... z całą pewnością: dźwięki kopulacyjne w świątyni ! Jak się też bożek-demon nazywa ?
P
pK
17 listopada 2013, 00:38
A co do ewolucji gatunków: widocznie uważasz, że z kreta może wyewoluować orzeł... Trochę naciągane porównanie. Powiedziałbym raczej - motyl z niepozornej gąsienicy :) ... Od kiedy gąsienica motyla jest innym gatunkiem niż motyl?!  Wróć się Pan do podstawówki, bo na biologii takich rzeczy powinni uczyć.
Łukasz Chrobak
17 listopada 2013, 00:12
A co do ewolucji gatunków: widocznie uważasz, że z kreta może wyewoluować orzeł... Trochę naciągane porównanie. Powiedziałbym raczej - motyl z niepozornej gąsienicy :) Z tym biznesem to troszeczkę Pan chybił - wprawdzie moja <a href="http://djtruebeliever.tk">wytwórnia</a> współpracuje z <a href="http://jgm.art.pl">Jezuicką Grupą Muzyczną</a> w pewnym stopniu, lecz nie ma co aż tak mówić tutaj o finansach - są ważniejsze cele, a takim bez wątpienia jest Boża chwała :) Pozdrawiam, Łukasz, właściciel wytwórni muzycznej DJ TrueBeliever Studio.
P
pK
16 listopada 2013, 14:56
Karmić trolla nie zamierzam. ... Chyba nawet wiem dlaczego (choć nie jestem trollem). Bo chodzi o wzajemne karmienie swoich biznesów: didżeja i "jezuitów". A co do ewolucji gatunków: widocznie uważasz, że z kreta może wyewoluować orzeł...
Łukasz Chrobak
16 listopada 2013, 13:40
Karmić trolla nie zamierzam. Ale zachęcam do poczytania o tym, czym jest ewolucja gatunków w muzyce. O pochodzeniu można gderać i gderać, ale słowo obecnie ma zupełnie inne znaczenie i odnosi się do całej palety gatunków, z których większość dawno już utraciła taki neopogański charakter. Pozdrawiam, Łukasz, właściciel wytwórni muzycznej DJ TrueBeliever Studio.
F
FrenchAffair
15 listopada 2013, 23:07
OK, c'est pas pareil, il faut faire attention quand meme, hein !
P
pK
15 listopada 2013, 22:48
http://en.wikipedia.org/wiki/Jazz_%28word%29 The association of jazz with sex is early and extensive. The Historical Dictionary of American Slang (1997) cites explicit sexual meanings from 1918 and says that this was probably the original sense. However, it now seems difficult to reconcile a prior, widely recognized sexual meaning of jazz with the known word history described above. Professor Gerald Cohen of Missouri University of Science and Technology, who has done a great deal of work on the word's history, in 2001 offered a $100 reward for any provable musical or sexual use of jazz from before 1913, an offer that still stands[citation needed]. Vet Boswell of the Boswell Sisters said she remembered when "jazz" was not a word fit to be uttered in polite company[citation needed]. Ray Lopez of Tom Brown's 1915 band recalled he and his fellow musicians assumed that the word "jass" or "jazz" was too improper to be printed in newspapers so they looked in a dictionary for similar words like "jade"; rediscovered newspaper advertisements from the era for Brown's "Jad Band" or "Jab Band" are suggestive of confirmation of this account[citation needed]. Jazz is said to be a variation of the word "jism," because it was originally performed by horn pla<x>yers to entertain johns in the whorehouses of Storyville, the notorious red-light district of New Orleans. The problem is that no bands played in the whore houses; pianists, yes, often behind a screen or curtain. Bands played in saloons and dance halls only. Contrary to popular belief/accepted wisdom, it was what was playing downstairs on a piano when one lost that last shred of innocence, not a loud group of musicians. Trombonist Clay Smith was rumored to have said, "If the truth were known about the origin of the word 'jazz,' it would never be mentioned in polite company."
F
FrenchAffair
15 listopada 2013, 22:22
"Jazz nie ma nic wspólnego z modlitwą, lecz pochodzi od kopulowania" (...) "J. E. Lighter’s monumental Historical Dictionary of American Slang, whose completion is eagerly awaited by everyone in the word business, includes an entry from an 1896 French-English glossary: “Jaser (or Jazer). To copulate." Francuskie słowo "jaser" nie ma i nigdy nie miało nawet cienia znaczenia sugerującego jakiekolwiek powiązanie z kopulacją, seksem czy erotyką.
P
pK
15 listopada 2013, 21:40
A tutaj są wytyczne Kościoła w sprawie wykonywania muzyki w kościołach: http://melodeus.pl/dokumenty-kosciola/article/o-koncertach-w-kosciolach-instrukcja-kongregacji-kultu-bozego1987.html
P
pK
15 listopada 2013, 21:39
I w ogóle plączesz się Pan i nie jesteś w stanie sformułować żadnego argumentu. Charakter muzyki polega właśnie na tym, dzięki czemu można ją odróżnić od innych gatunków. Proszę nie grać głupa i nie kłamać, bo każdy potrafi rozpoznać "muzykę" burdelów z New Orlean w tym, co grają obecni jazzowcy, niezależnie od tego, w jakiś kontekście i w jakim miejscu. Wyobraź Pan sobie: co byś Pan pomyślał, gdyby ktoś śpiewał "Bogurodzicę" czy choćby tylko grał jej melodię w burdelu?
P
pK
15 listopada 2013, 21:29
- Czy właściwym "nośnikiem" modlitwy za zmarłych jest "muzyka" o charakterze kopulacyjnym? - Czy miejscem odpowiednim dla takiej "muzyki" jest świątynia? Powtarzanie plotek. Muzyka jazzowa już dawno straciła "taki" charakter, jeśli w ogóle kiedykolwiek miała. ... Mam nadzieję, że jest Pan w stanie przeczytać: http://dictionaryblog.cambridge.org/2011/06/27/jazz-is-a-four-letter-word/ In the case of jazz, circumstantial evidence is strong that the word was used for a long time in the American South to refer to sexual intercourse... Many guesses have been made about the sexual origin of jazz: that it derives from jism or jasm, nineteenth-century terms that referred to spirit or vitality as well as to semen; from Jezebel, a nineteenth-century term for a prostitute J. E. Lighter’s monumental Historical Dictionary of American Slang, whose completion is eagerly awaited by everyone in the word business, includes an entry from an 1896 French-English glossary: “Jaser (or Jazer). To copulate.”
P
pK
15 listopada 2013, 13:10
 No to wybierz się pan trabantem w kosmos. Ciekawe jak daleko zalecisz. Czy naprawdę musimy schodzić do takiej stadionowo - brukowej retoryki? Widać, że problemem jest dzisiaj przeczytanie tekstu w całości. Bo wziął Pan sobie chyba najmniej mówiący fragment całej mojej wypowiedzi :) ... Pan ma widocznie problemy z myśleniem. Jeśli ktoś nie odnosi się do wszystkiego, to nie oznacza, że nie czytał wszystkiego. I nie odpowiada Pan wcale na podjęty temat, który jest właśnie istotny: - Czy właściwym "nośnikiem" modlitwy za zmarłych jest "muzyka" o charakterze kopulacyjnym? - Czy miejscem odpowiednim dla takiej "muzyki" jest świątynia?
P
pK
13 listopada 2013, 02:20
Jazz jest tutaj tylko nośnikiem i nie ukrywam, że naprawdę elastycznym w swoim przekazie. DJ TrueBeliever Studio. ... Aha. Nośnikiem? No to wybierz się pan trabantem w kosmos. Ciekawe jak daleko zalecisz.
Łukasz Chrobak
13 listopada 2013, 02:10
Jazz jest tutaj tylko nośnikiem i nie ukrywam, że naprawdę elastycznym w swoim przekazie. Nie oznacza to jednak, że mamy zaraz się "odżegnywać" od tego gatunku i iść w zaparte, grzęząc w ramach "jedynie słusznej dla nas" w oczach zarówno lewej strony, jak i ultra-tradycjonalistów, muzyki. Już nawet w hip-hopie czy innych formach rapu zawarte są przesłania kerygmatyczne. Dlaczego jazz nie mógłby być ich nośnikiem, tym bardziej, że jest to forma dużo przystępniejsza dla ucha, niż wiele raperskich nawijek? Zresztą sama idea jest dość precedensowa (idea zaduszek jazzowych jest już od kilku lat rozwijana w różnych stronach Polski i świata), choć mimo wszystko uważam, że Jezuicka Grupa Muzyczna, główny wykonawca starowiejskiej edycji, wniesie do tej idei zupełnie nowy, świeży powiew. To może się udać, a nuż sprowadzi do Kościoła nowych wiernych, którzy poczują się zafascynowani tym, co usłyszą? Wszystko jest możliwe :) Pozdrawiam, Łukasz, właściciel wytwórni muzycznej DJ TrueBeliever Studio.
P
pK
7 listopada 2013, 12:35
Jazz nie ma nic wspólnego z modlitwą, lecz pochodzi od kopulowania: http://dictionaryblog.cambridge.org/2011/06/27/jazz-is-a-four-letter-word/ In the case of jazz, circumstantial evidence is strong that the word was used for a long time in the American South to refer to sexual intercourse... Many guesses have been made about the sexual origin of jazz: that it derives from jism or jasm, nineteenth-century terms that referred to spirit or vitality as well as to semen; from Jezebel, a nineteenth-century term for a prostitute J. E. Lighter’s monumental Historical Dictionary of American Slang, whose completion is eagerly awaited by everyone in the word business, includes an entry from an 1896 French-English glossary: “Jaser (or Jazer). To copulate.”
C
Czytelniczka
7 listopada 2013, 08:54
Brawo!
H
Hołek
7 listopada 2013, 00:30
A kadry z filmu pochodzą z Festiwalu Wiary w Rzeszowie www.wuz.rzeszow.pl ;) 
PZ
Poznańskie Zaduszki Jazzowe 200
6 listopada 2013, 21:53
Nie wiem, jak te "zaduszki" mają wyglądać. Ale przynajmniej nazwa jest zapewne ściemą. Muzyka dżezowa nie ma nic wspólnego z modlitwą. ...nie patrz wąsko poprzez nazwe np tak wygladały Poznańskie Zaduszki Jazzowe 2007 http://youtu.be/rUVKPlyTLyw
C
chmurzasto
6 listopada 2013, 21:39
uśmiałem sie. lol.