Do Polski przylatuje coraz mniej bocianów

(fot. shutterstock.com)
Anna Ślązak / pk

W Polsce jest o 15-20 proc. bocianów mniej niż 10 lat temu. Najgorzej jest na zachodzie, gdzie ubytki sięgają nawet ok. 40 proc. Wstępne wyniki ogólnopolskiego liczenia bocianów z 2014 r. wskazują, że polska populacja może nie być już największą na świecie.

Bocianów ubyło prawie w całej Polsce, średnio najprawdopodobniej od 15 do 20 proc. Najbardziej dramatyczne zmiany odnotowano na zachodzie i południu, gdzie bocianów jest mniej niemal o jedną trzecią - ocenia koordynator 7. Międzynarodowego Spisu Bociana Białego, Marcin Tobółka z Instytutu Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego (UP) w Poznaniu i Grupy Badawczej Bociana Białego (GBBB).

"W porównaniu z rokiem 2004 w woj. dolnośląskim ubyło aż 42 proc. bocianów; podobnie jest w woj. lubuskim. W woj. opolskim, śląskim i wielkopolskim ubyło ich ok. 30 proc., w Pomorskiem mamy spadek w granicach 20-25 proc. Mniej bocianów jest też w Kujawsko-Pomorskiem, Małopolskiem, Podkarpackiem, Świętokrzyskiem i Zachodniopomorskiem. Około 20 proc. bocianów mniej jest nawet w woj. warmińsko-mazurskim, znanym jako polska ostoja tego gatunku. Obecnie szacowana wielkość tamtejszej populacji wynosi ok. 7 tys. par. Wcześniej było to ok. 10 tys. par" - relacjonuje ornitolog w oparciu o dane udostępnione przez regionalnego koordynatora Sebastiana Menderskiego.

Dobra sytuacja jest najprawdopodobniej na Mazowszu i w Łódzkiem, gdzie liczebność bocianów najprawdopodobniej nie zmieniła się znacząco. Nieźle wypada Podlasie. Z informacji od koordynatora Sławomira Niedźwiedzkiego wynika, że miejscami ptaków nawet tam przybyło - poinformował Marcin Tobółka po spotkaniu w Muzeum i Instytucie Zoologii PAN w Warszawie.

Organizatorzy zastrzegają, że dane z liczenia w ostatnim sezonie lęgowym są wstępne i bardzo ogólne, gdyż nie przekazano jeszcze wszystkich danych cząstkowych, np. praktycznie nie znamy wyników z gmin Lubelszczyzny.

Spis bociana białego odbywa się co 10 lat. W tym roku realizują go regionalne organizacje ornitologiczne, a liczenie koordynuje GBBB. Ogólnopolską bazę z wynikami przygotowuje Instytut Ochrony Przyrody PAN, Małopolskie Towarzystwo Ornitologiczne oraz Towarzystwo Przyrodnicze Bocian (Polska Kartoteka Przyrodnicza).

Według poprzedniego spisu z 2004 r. w Polsce żyło 52 tys. lęgowych par bociana, co oznaczało, że co piąty bocian na świecie "był Polakiem". "Teraz, według wstępnych ocen, liczba bocianów w Polsce nie przekroczy 45 tys. par, może być nawet bliższa 42-43 tysiącom. Szczegółowy wynik poznamy za kilka miesięcy, na razie możemy tylko mówić o globalnym spadku liczebności" - powiedział Marcin Tobółka.

Wyniki pozwalają podejrzewać, że największa w Europie będzie teraz populacja hiszpańska - dodał.

Bociany hiszpańskie i polskie należą do jednego gatunku, ale reprezentują dwie, dość silnie izolowane populacje - zachodnią i wschodnią, rozgraniczone na wysokości Niemiec. Ptaki z obu grup wędrują do Afryki innymi szlakami. Mają też różne zwyczaje: bociany ze wschodu trzymają się wsi i gospodarstw, podczas gdy ich zachodni kuzyni często preferują miasta.

"Bociany w Hiszpanii i Portugalii ograniczyły wędrówkę na zimowiska, dzięki czemu zmniejszyła się ich śmiertelność (która w pierwszym roku migracji wynosi ok. 60 proc. - PAP). Duża ich część zimuje nawet na Półwyspie Iberyjskim, żywiąc się na śmietniskach. Tamtejsze bociany zaczęły się też żywić sprowadzonym do Hiszpanii rakiem, co dodatkowo podbudowało populację" - opowiada Marcin Tobółka.

Głównym problemem bocianów w Polsce są zmiany w krajobrazie rolniczym. "Bociany wciąż świadczą u nas o różnorodności krajobrazu i trzymają się terenów półnaturalnych, zdominowanych przez rolnictwo tradycyjne. Są związane z łąkami i pastwiskami, gdzie szukają gryzoni czy płazów, będących kalorycznym źródłem pokarmu. Chętnie korzystają też z miedz" - opowiada ornitolog.

"Z Polski zachodniej bociany znikają, bo wchodzi tam coraz bardziej intensywne rolnictwo - zaznacza Marcin Tobółka. - Mamy coraz większe uprawy rzepaku czy kukurydzy - roślin, w które bocian nie wchodzi, bo nie znajdzie tam nic dla siebie ani potomstwa. W Wielkopolsce rzeki są regulowane, a tereny w dolinach rzecznych osuszane na dużą skalę. Bocian na tym cierpi, bo niszczone są starorzecza i naturalnie meandrujące rzeki, a w zamian za to powstają rowy i sztuczne zbiorniki".

Tam, gdzie bociany mają się nieźle - na Podlasiu, wciąż dominuje rolnictwo tradycyjne z jego podmokłymi łąkami, pastwiskami i miedzami.

Czy bociany nauczą się żyć w zmienionym krajobrazie? "Bociany w Polsce stosunkowo rzadko korzystają z wysypisk śmieci, doniesienia o takich przypadkach są sporadyczne" - zauważa przyrodnik. Dodaje, że choć bociany z wysypisk na Zachodzie szybciej dojrzewają i stają się gotowe do rozrodu, to stołowanie się na śmietniskach może być niebezpieczne, bo znajdowany tam pokarm bywa zanieczyszczony metalami ciężkimi, i nie jest zbyt wartościowy.

Według najnowszych wytycznych unijnych do 2020 r. wysypiska, z których korzystają bociany w Europie zachodniej, mają zostać zamknięte - zauważa Marcin Tobółka. "A to może oznaczać, że duża część bocianów ze śmietnisk - francuskich, niemieckich czy hiszpańskich - przestanie się tam rozmnażać. Znamy przykłady wiosek w Alzacji, gdzie żyło po kilkanaście par z młodymi, a kiedy zamknięto wysypisko, pozostawały tam najwyżej dwie pary, ale bez młodych" - mówi.

"Bocian jest od zawsze zależny od człowieka. Gdyby człowiek nie odlesił terenu i nie zaczął wypasać zwierząt czy kosić łąk, bocian biały byłby prawdopodobnie tak samo rzadki, jak bocian czarny, który trzyma się lasów i prawie wcale nie żeruje na terenach otwartych - zauważa ornitolog z UP. - Pomagamy bocianom prowadząc programy aktywnej ochrony, ale też my stanowimy dla nich zagrożenie, zmieniając krajobraz w bezprecedensowym stopniu".

PAP - Nauka w Polsce

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Do Polski przylatuje coraz mniej bocianów
Komentarze (1)
OS
Ob. Serwator
8 kwietnia 2015, 08:30
Niestety - człowiek stał się zagrożeniem dla samego siebie. Z bardzo wielu względów. I najprawdopodobniej dopiero globalny upadek cywilizacji sprawi, że przyroda wreszcie odetchnie...