Foka też chce odpocząć na bałtyckiej plaży
Podczas odpoczynku na polskiej plaży coraz częściej możemy spotkać foki. Pod koniec lipca u ujścia Wisły odnotowano stado liczące aż 77 fok szarych, czyli ponad trzy razy większe niż w 2011 roku. Niestety gwałtownie rośnie też liczba znajdowanych fok martwych.
W ostoi "Focza Łacha" u ujścia Wisły, miejscu najchętniej wybieranym przez foki na odpoczynek, w końcu lipca obserwowano stado liczące 77 fok szarych. To trzy razy więcej niż w 2011, kiedy najliczniejsza grupa liczyła ich 25 i nieco więcej niż w 2012 roku gdy raportowano ich 61 - wynika z danych Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego i organizacji WWF Polska.
Prof. UG dr. hab. Krzysztof E. Skóra ze Stacji Morskiej w Helu wyjaśnia, że żywe i martwe foki są odnotowywane na całym polskim wybrzeżu. "Zwierzęta te na polskich plażach wciąż są dużą sensacją. Wielu stara się do foki podejść, zrobić zdjęcie - niepotrzebnie. Brzeg morza jest miejscem, na który foki odpoczywają i muszą mieć zapewniony spokój" - wyjaśnia w rozmowie z PAP prof. Skóra.
Widok foki nie powinien nas dziwić. "Foka musi wyjść od czasu do czasu na brzeg, także by wysuszyć futro, to jest rodzaj foczej higieny. Inaczej jej sierść, jak kadłub statku pokrywałyby glony i skorupki osiadłych gatunków bezkręgowców.
Ponieważ foka w morzu intensywnie poluje i przemieszcza się z miejsca na miejsce, szczególnie w pogoni za śledziami, to musi też zwyczajnie odpocząć. Odpoczynek i spokój na brzegu należy się jej tak samo, jak nam w łóżku" - tłumaczy rozmówca PAP.
Jeśli spotkamy fokę na plaży, to przede wszystkim należy nie należy jej przeszkadzać. "Na pewno nie wolno foki dotykać, bo to się może bardzo źle skończyć. Jej ugryzienie grozi nawet amputacją dłoni czy palców" - przestrzega Krzysztof Skóra.
Naukowcy rozważają wyznaczenie specjalnych foczych ostoi, czyli miejsc, w których szczególnie chętnie te zwierzęta przebywają. "Ponieważ foki przemieszczają się, nie chcielibyśmy tej formie ochrony nadawać reżimy rezerwatu, wolimy raczej nakłaniać ludzi do pewnej powściągliwości w zachowaniu w takich miejscach, które foki uznają za swoje. Jeśli nie osiągniemy zrozumienia to potrzeba zastosowania bardziej radykalnego prawa ochrony stanie się koniecznością" - mówi Krzysztof Skóra.
Niestety, z każdym rokiem rośnie liczba odnajdowanych martwych fok szarych. W 2011 roku znaleziono 40 nieżywych fok, a w 2012 roku 42. Tylko do końca lipca 2013 roku odnotowano ich już ponad 80. "Nie do końca wiemy, dlaczego ginie ich tak dużo. Ważne, czy stopień ubytku populacji nie przewyższa skali corocznych urodzeń. Jeśli ocenimy, że śmiertelność jest wyższa niż możliwości odnowień, to będziemy mieli kłopot" - przyznaje rozmówca PAP.
Jak tłumaczy, dziś w Polsce łatwiej znaleźć zwłoki foki niż zobaczyć ją żywą. Prosta linia polskiego brzegu przy zachodnich i północnych wiatrach jest szczególnie wyeksponowana na wyrzucanie ich martwych ciał przez morze. Dlatego m.in. w wielu miejscach polskiego wybrzeża stoją tablice, dzięki którym plażowicze wiedzą, gdzie zadzwonić, jeśli znajdą zwłoki bałtyckiego ssaka - foki czy morświna. Pomaga też zorganizowany przez WWF i Stację Morską w Helu tzw. "Błękitny Patrol", którego członkowie jako pierwsi docierają do osłabionych lub chorych, a niestety najczęściej martwych fok.
Na razie liczba fok szarych w Bałtyku rośnie. "W XIX wieku w Bałtyku było ich ok. 90-100 i 200 tys. fok obrączkowanych. Na przełomie lat 70. i 80. fok szarych było tylko 3-4 tys. Dziś mamy 24 tysiące fok szarych i tylko około 8 tysięcy obrączkowanych. Najrzadsze są jednak foki pospolite. Mamy ich w Bałtyku ok. 600-700 sztuk" - wylicza prof. Skóra.
Podkreśla jednak, że choć liczba znajdowanych fok martwych może być pokłosiem wzrostu liczebności bałtyckiej populacji, to musi być jakaś przyczyna zwiększonej liczby foczych śmierci. Zbyt dużo martwych fok "wygląda na zdrowe". Zagrożeń jest kilka.
"Wśród martwych fok mamy więcej młodych osobników, którym zagraża przede wszystkim własne niedoświadczenie. To niedoświadczenie powoduje, że młode osobniki prawdopodobniej częściej zaplątują się w sieci rybackie niż osobniki dorosłe. Prosimy rybaków o zgłaszanie tego typu przypadków" - tłumaczy prof. Skóra.
Fokom zagrażają też szkodliwe substancje, które gromadzą się w tkankach ryb. Ponieważ foki jedzą ryby cały czas, to potem również kumulują takie substancje w organach istotnych dla funkcji życiowych. Nawet jeśli nie powoduje to wprost ostrych stanów chorobowych, to osłabia organizm foki np. na ataki pasożytów. To wszystko powoduje, że dzisiaj foka na wolności żyje około dwudziestu kilku lat, a w hodowlach nawet ponad 40 lat.
Skomentuj artykuł