"Raport Pileckiego". Czy takiej produkcji oczekiwałby rotmistrz?

Kard ze zwiastuna filmu "Raport Pileckiego" (fot. Kino Helios Polska / YouTube.com)

Historia rotmistrza Witolda Pileckiego nie jest stosunkowo znana od dawna. W czasach PRL podlegała cenzurze, a jego raporty z Auschwitz ujrzały światło dzienne dopiero w 2000 roku. Po latach czyny bohatera narodowego doczekały się ekranizacji. Czy jednak rotmistrz Pilecki nie zasłużył na coś lepszego?

Życie rotmistrza Pileckiego

Od 1 września w kinach obejrzeć można film "Raport Pileckiego". Opowiada on o tytułowym rotmistrzu Witoldzie Pileckim, który zasłynął ze swojej ofiarności wobec ojczyzny. Był uczestnikiem Bitwy Warszawskiej, brał udział w powstaniu warszawskim, a także walczył w armii generała Andersa. Przede wszystkim zasłynął jednak z tego, że dobrowolnie stał się więźniem obozu w Auschwitz, z którego po 947 dniach brawurowo zbiegł, aby poprzez raporty przekazać światu prawdę o tym strasznym miejscu i zbrodniczej działalności Niemców.

Po wojnie rotmistrz Pilecki nie miał łatwego życia. Został aresztowany przez komunistów, którzy go torturowali, a następnie skazali na śmierć za działalność wrogą Polsce Ludowej. Współczesny bohater narodowy nigdy nie wyrzekł się swoich ideałów. Jak sam przyznał "Starałem się tak żyć, abym w godzinie śmierci mógł się raczej cieszyć niż lękać".

Długie oczekiwanie na "Raport Pileckiego"

Polscy widzowie na "Raport Pileckiego" czekali długo. Podczas jego kręcenia nie zabrakło perturbacji w postaci zmiany reżyserów. Pierwszy z nich, Leszek Wosiewicz, chciał skupić się przede wszystkim na pobycie Pileckiego w Auschwitz, natomiast Krzysztofowi Łukaszewiczowi zależało na ukazaniu pełniejszej biografii rotmistrza, do czego finalnie doszło.

DEON.PL POLECA

Nie można jednak powiedzieć, że ilość wątków wziętych z życia polskiego bohatera i ukazanych w produkcji wyszła jej na dobre. Ekranizacja przedstawia m.in. przesłuchiwanie i torturowanie Pileckiego przez komunistów, pobyt i działalność rotmistrza w Auschwitz (choć filmowemu obozowi do jego rzeczywistej drastyczności jest z pewnością daleko) czy jego relacje z żoną i dziećmi.

Co więcej, widz ujrzy niemało scen związanych z Józefem Cyrankiewiczem (również więźniem Auschwitz, którego w czasach PRL-u uważano za jednego z organizatorów obozowej konspiracji). Finalnie "Raport Pileckiego" nie wyjaśnia, czy główny bohater miał w ogóle jakiś związek z Cyrankiewiczem. Być może ten wątek należałoby nieco skrócić i skupić się na innych obszarach interesującego życia Witolda Pileckiego.

Witold Pilecki i Polska Ludowa

Film o rotmistrzu Pileckim to przede wszystkim proces, jaki władze Polski Ludowej toczą wobec niego. W produkcji za mało jest jednak samego Pileckiego, a zbyt dużo wyciągniętych i rozgrzebanych wątków, z których nierzadko niewiele wynika. Brakuje iskry, która wzbudziłaby większą ekscytację u widza. "Raport Pileckiego" ogląda się zwyczajnie, bez większych fajerwerków. A te z pewnością by się przydały, bo już sama biografia rotmistrza to temat na niejeden ekscytujący film czy serial.

Plusem "Raportu Pileckiego" jest za to gra aktorska Przemysława Wyszyńskiego, który wcielił się w rolę tytułowego bohatera. Jest on bardzo podobny do rotmistrza, którego znamy z poniższej fotografii.

Rotmistrz Witold Pilecki (fot. domena publiczna)

Przemysław Wyszyński wzbudza w sobie wiele emocji, dobrze gra na uczuciach widzów. Najważniejszymi wartościami dla rotmistrza Pileckiego były Bóg, honor, ojczyzna, co także w dobry sposób przekazał aktor. Poprzez jego grę widać, jak ważne dla Pileckiego były wymienione wartości, zwłaszcza Polska, za którą całe życie walczył.

- Moim zadaniem było opowiedzenie historii autentycznego człowieka, który kiedyś istniał, miał swoje marzenia i pragnienia, odczuwał pełne spektrum emocji, radość, miłość i strach, człowieka, który został postawiony w sytuacji bez wyjścia, a mimo to, udało mu nie utracić swojego człowieczeństwa. Witold miał piękne, kochające serce, którego potrafił słuchać. To bardzo inspirująca postać, dlatego przede wszystkim postanowiłem poznać Witolda, dowiedzieć się o nim możliwie najwięcej, o tym jakim był człowiekiem, jakie były jego motywacje i cele. Pragnąłem ujrzeć świat jego oczami - powiedział Przemysław Wyszyński.

Zaletą produkcji jest także wplecenie w scenariusz słów bohatera. "Znalazłem w sobie radość wynikającą ze świadomości, że chcę walczyć", "Starałem się tak żyć, abym w godzinie śmierci mógł się raczej cieszyć niż lękać", słyszymy w filmie.

Czy warto obejrzeć "Raport Pileckiego"? Mimo wszystko tak, chociażby ze względu na pamięć dla rotmistrza. Nie należy się jednak spodziewać fajerwerków. Kto wie, może w niedalekiej przyszłości polscy widzowie będą mogli obejrzeć bardziej ekscytującą ekranizację naprawdę ciekawego życia Witolda Pileckiego.

Zwiastun filmu "Raport Pileckiego"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Raport Pileckiego". Czy takiej produkcji oczekiwałby rotmistrz?
Komentarze (3)
KK
~Krysia Kowalewska
3 września 2023, 10:59
Wczoraj obejrzałam film i uważam, że zbyt dużo wątków pobieżnie, chaotycznie pokazanych, z których niewiele można się dowiedzieć o Rotmistrzu Pileckim, a przecież to Wielki Człowiek, Patriota. Brawa dla Przemysława Wyszyńskiego, świetnie wcielił się w postać Głównego Bohatera.
KW
~Klaudia Warmeńska
2 września 2023, 21:54
Film jest dobry, moim zdaniem na bardzo duże brawa zasługuje Przemysław Wyszyński, jest bardzo autentyczny w swojej roli według mnie on zrobił ten film od początku do końca. Moim zdaniem jest to film obowiązkowy i trzeba go obejrzeć
SP
~Smutek Polski
2 września 2023, 13:02
Pierwsze zdanie, i już nie po polsku. Cóż...