Mam od wielu lat problem z paleniem. Idę do spowiedzi, wyznaję grzech, że paliłam i po kilku godzinach znów palę. Czy wtedy znowu mam grzech i czy mogę iść do Komunii? - na pytanie odpowiada abp Grzegorz Ryś.
To najprościej najpierw odpowiem, że możesz iść do Komunii. Do Komunii nie można przystąpić z grzechem, który jest ciężki. Komunia nie jest nagrodą za świętość, tylko jest pomocą w walce z grzechem. Rozumiem, że jak się z niego spowiadasz to znaczy, że z nim walczysz, nie akceptujesz w sobie tego nałogu, chcesz go przemóc.
Moja wiara mi mówi, że możesz to zrobić z pomocą Pana Boga, a nie bez Niego. I nie chodzi o to, żeby czekać aż się przełamie nałóg, po to, żeby wreszcie móc iść do Komunii świętej. Jest dokładnie na odwrót. Jeśli chcesz przełamać nałóg to trzymaj się Chrystusa bardzo blisko.
Jest taki tekst, bardzo do mnie kiedyś trafił. Św. Augustyn miał wielki kłopot, myślę z poważniejszą kwestią niż palenie, bo Augustyn nie był w stanie poradzić sobie z nieczystością i swoje doświadczenie kiedyś opisał w taki sposób: "Ponieważ co dzień jestem chory, co dzień potrzebuję lekarza".
Dla niego Eucharystia była przede wszystkim taką zbawczą medycyną. Potrzebował Chrystusa w Eucharystii jako Tego, Który go leczy, a nie jako Tego, Który go nagradza za zdrowie uzyskane własnymi siłami. To dotyczy każdego.
Jeszcze taka rada dobra: jeśli ktoś się zmaga z nałogiem, to radziłbym znaleźć sobie stałego spowiednika. Stałego spowiednika, któremu ufam i któremu poddam się także w kierownictwie duchowym. Wtedy te sprawy idą trochę łatwiej.
Chciałem jeszcze powiedzieć a propos palenia. Św. Brat Albert miał u siebie w zakonie brata, który nie był w stanie poradzić sobie z paleniem. I jak św. Brat Albert umierał, ten jego brat stał obok łoża śmierci. Był bardzo smutny. Brat Albert widząc jego smutek, kazał sobie podać papierosa i zapalił, żeby chłopa trochę puściło.
Brat Albert palił też, kiedy mu ucinano nogę podczas bitwy w czasie powstania styczniowego. Został ranny w nogę i trzeba było uciąć nogę na polu bitwy. Nie było żadnych środków znieczulających, to dano mu do palenia cygaro. Ból był taki, że św. Brat Albert w czasie operacji połknął to cygaro.
Ale jest też taki moment - to też jest ważna lekcja - jeśli chodzi o ludzi którzy się zmagają z nałogiem. Albert w pewnym momencie postanowił, że nie będzie palił. To było wtedy, kiedy poszedł do jezuitów do nowicjatu i bardzo się pilnował. Aż któregoś dnia na ścieżce znalazł niedopałek. Rzucił się na ten niedopałek i wypalił go tak łapczywie, jak nigdy nie palił żadnego papierosa. To był początek załamania psychicznego.
Pytanie było poważne i sprawa jest poważna. Nie należy podchodzić do tych rzeczy zbyt łatwo i dziecinnie, bo to są rzeczy trudne.
Jest to zapis fragmentu spotkania "100 pytań do..." z abpem Grzegorzem Rysiem na Przystanku Jezus 2015.
Skomentuj artykuł