Ks. Włodzimierz Lewandowski: "kryzys powołań jest kryzysem wiary i duszpasterstwa"
Kryzys powołań powoli staje się szeroko komentowanym tematem. To poważne wyzwanie dla Kościoła.
Ostatnio informowaliśmy, że do tarnowskiego Wyższego Seminarium Duchownego zgłosiło się w tym roku zaledwie dziesięciu kandydatów na księży. Jeszcze w 2017 roku do tarnowskiego seminarium zgłosiło się 17 mężczyzn, w 2016 roku - 36. W poprzednich latach liczba ta rzadko spadała poniżej 50.
Od tych informacji zaczęły pojawiać się głosy na temat kryzysu powołań.
Jeden z nich ukazał się na portalu wiara.pl. Ksiądz Włodzimierz Lewandowski zaznacza, że dyskusja nad kryzysem powołań kapłańskich trwa. Swój tekst nazywa "próbą wskazania, gdzie szukać odpowiedzi".
Jako pierwszą z przyczyn podaje brak aktywnego włączenia się w to, co aktualnie przeżywa Kościół powszechny. Przywołuje sytuację, w której papież Jana Paweł II zachęcił do rezygnacji ze sprawowania Eucharystii w Środę Popielcową na rzecz nabożeństwa pokutnego. Autor próbował namówić do takiej zmiany swojego proboszcza, niestety bezskutecznie
Kolejną jest zwrócenie uwagi na to, że często przestrzenią, która pomaga odkryć powołanie jest kierownictwo duchowe oraz sakrament spowiedzi. Sam papież Franciszek w wieku 17 lat doświadczył takiej miłości Bożej w czasie sakramentu spowiedzi, że wówczas po raz pierwszy zrozumiał, że Pan powołuje go do życia zakonnego.
Ostatnią sprawą jest podkreślenie inności młodego pokolenia. Powołuje się na słowa papieża, który mówiąc o młodych określił ich tak: "wołają selfie, ale niewielu chce podać dłoń". Zaznacza, że to coś zupełnie innego niż dotychczasowy konflikt pokoleń.
Ksiądz Lewandowski ostatecznie skłania się ku temu, co pisał Tomasz Krzyżak: "kryzys powołań jest kryzysem wiary i kryzysem duszpasterstwa". Zaznacza, że w przypadku młodych lepiej skupić się na rozeznaniu inności i próbie ukierunkowania duszpasterstwa młodzieży.
Na naszym portalu już wcześniej poruszaliśmy ten temat, o czym wspominał w swoim tekście ksiądz Lewandowski.
Pierwszym głosem był felieton ks. Artura Stopki, w którym podkreśla, że nie powinniśmy mówić o kryzysie powołań, ale o kryzysie powołanych i osób im towarzyszących. Zadaje także wiele pytań: "Czy wobec tego nadchodzą czasy, w których potrzeba będzie z naszej Ojczyzny i w naszej Ojczyźnie mniej duchownych? Czy też po prostu część powołanych Polak i Polaków nie odpowiada pozytywnie na Boże wezwanie?".
Kolejny opinia należała do Tomasza Krzyżaka w tekście "Nie uciekać przed mówieniem o kryzysie powołań". Podkreśla on, że istnieje potrzeba debaty na ten temat, dzięki której możemy poszukać dróg wyjścia. Pisze: "(...) przyczyny każdego kryzysu są wielopłaszczyznowe. Jednak gołym okiem widać, że zarówno biskupi, kapłani, jak i my ludzie świeccy, nie powinniśmy już uciekać przed mówieniem o kryzysie".
Trzeci komentarz pochodzi od jezuity, Grzegorza Kramera. Pisze on: "Zastanawiam się, dlaczego mniejszą liczbę wstępujących nazywamy kryzysem? Czy dlatego, że tracimy komfort posiadania dużych kadr? Czy dlatego, że w diecezjach, w których do tej pory było mnóstwo księży, ich liczna spada?" Podkreśla, że liczba powołań będzie spadać "dopóki nie nauczymy się szanować tych, które już mamy".
Skomentuj artykuł