W czasie Mszy zaczęli krzyczeć do kardynała: "hańba!". Hierarcha odpowiedział im od razu
Coraz więcej osób zaczyna bardzo emocjonalnie reagować na doniesienia dotyczące skandalu pedofilskiego w Kościele katolickim. To, co zrobił ten kardynał po okrzykach w czasie Mszy św. zaskoczyło wielu.
W czasie Mszy świętej celebrowanej przez kard. Wuerla 2 września w kościele pod wezwaniem Zwiastowania NMP w Waszyngtonie, jeden z mężczyzn, Brian Garfield, zaczął krzyczeć "Wstyd! Hańba!" i wyszedł. Akt protestu towarzyszył słowom kard. Wuerla na zakończenie Mszy świętej: "Musimy trzymać się blisko naszych modlitw i naszej wierności, naszego Ojca świętego, papieża Franciszka. Coraz bardziej jasne jest, że jest on obiektem znacznej niechęci...".
Jak donoszą świadkowie inna kobieta również wyszła z kościoła, a druga stanęła plecami do hierarchy. Kard. Wuerl powiedział wtedy: "Tak, moi bracia i siostry, hańba". Wyraził żal, że nie zawsze miał rację w ciągu ostatnich 30 lat jako biskup.
List Papieża Franciszka do Ludu Bożego ws. skandalu pedofilskiego >>
Kard. Donald Wuerl, jeden z najważniejszych hierarchów w USA, zmaga się ostatnio z zarzutami na temat ukrywania bądź nieodpowiedniego sposobu działania w związku z przypadkami molestowania seksualnego nieletnich.
Według opublikowanego w sierpniu br. raportu na temat przypadków wykorzystywania seksualnego nieletnich przez duchownych, kard. Wuerl jako biskup diecezji Pittsburgh miał brać udział w tuszowaniu tego typu przypadków. Jego nazwisko pojawia się w raporcie ok. 200 razy. Przez to hierarcha stał się obiektem publicznej krytyki w ostatnich dniach.
"Wyznajemy, jako Kościół, że było to straszne zło" - mówił w czasie Mszy św. 2 września kard. Wuerl - "To wyznanie wzywa nas wszystkich, ale przede wszystkim tych odpowiedzialnych za przewodzenie Kościołowi, do przeprosin, skruchy i pokuty. Nigdy nie jest za późno na rozpoczęcie tego podstawowego działania - pokuty i modlitwy" - dodał hierarcha.
Kardynał wyraził swój żal również w liście z 30 sierpnia wysłanym do duchownych pracujących w Waszyngtonie.
Skomentuj artykuł