Agencja AP: liczba ofiar w teatrze w Mariupolu dwukrotnie wyższa, niż sądzono

(Fot. PAP/EPA/FILIP SINGER)
PAP/dm

Liczba zabitych w teatrze w Mariupolu w wyniku rosyjskiego bombardowania sięga blisko 600, a nie 300 jak wcześniej sądzono - ocenia agencja Associated Press. Szacunki te AP oparła na relacjach świadków i analizie sytuacji w teatrze przed bombardowaniem.

Atak, dokonany 16 marca, „spowodował faktycznie znacznie więcej ofiar śmiertelnych niż sądzono” - podkreśla AP w materiale, opublikowanym w środę. Agencja szacuje, że w budynku teatru i przed nim zginęło do 600 osób.

Associated Press rozmawiała z 23 świadkami - ludźmi, którzy przeżyli bombardowanie i ratownikami. Dziennikarze AP wzięli też pod uwagę relacje osób, które opisały, jak zorganizowano życie w budynku teatru, zamienionym na schron dla cywilów, i w jakich pomieszczeniach chronili się ludzie.

Dziennikarze przeanalizowali też plany teatru oraz zdjęcia i nagrania zrobione przed i po zrzuceniu rosyjskiej bomby.

„Wszyscy świadkowie mówią, że co najmniej 100 osób było na zewnątrz, przy kuchni polowej i żadna nie przeżyła. Mówią też, że sale i korytarze wewnątrz budynku były zatłoczone, a na jedną osobę przypadało około trzech metrów kwadratowych” - wskazuje AP.

Wiele osób, spośród tych, które ocalały, oceniło liczbę osób wewnątrz teatru na około 1000 w czasie bombardowania. Ci, którzy przeżyli, zdołali wydostać się przede wszystkim przez wejście główne i boczne. Tylna część budynku i jego drugi bok zostały zniszczone.

Associated Press podaje, że pierwsi ludzie zaczęli ukrywać się w budynku teatru dramatycznego w pierwszych dniach marca, gdy wojska rosyjskie rozpoczęły oblężenie Mariupola. Pierwszymi lokatorami byli aktorzy, pracownicy administracji, artyści - łącznie 60 osób. Wkrótce władze miejskie przeznaczyły ten budynek na schron, ze względu na jego rozległe piwnice i grube mury i już pierwszego dnia zgłosiło się 600 osób - powiedziała agencji AP Ołena Biła, która pracowała w teatrze przez 19 lat. AP przypomina, że widownia teatru obliczona była na 600 widzów.

„Codziennie przychodziło coraz więcej osób, które lokowały się w korytarzach. Grupa 16 mężczyzn utworzyła komitet ds. bezpieczeństwa, by pilnować wejścia frontowego” - relacjonuje AP.

Według agencji do 15 marca w budynku stłoczyło się już około 1200 osób. Ludzie „spali w pokojach biurowych, w korytarzach, lożach i piwnicy”, byli w holach, garderobach i siedzieli na widowni. Ludzie nie spali jednak na scenie - na niej, pod kopułą, trzymano przyniesione koty i psy.

AP opisuje następnie, że w połowie marca Mariupol był już bez wody, żywności i prądu. Tymczasem "teatr stał się miejscem, w którym każdy mógł otrzymać dostarczane przez Czerwony Krzyż jedzenie i wodę, albo też - nowości o możliwej ewakuacji". Przed teatrem znajdował się zbiornik z wodą, z boku - kuchnia polowa. „Ludzie gromadzili się przy teatrze jako przy najbardziej prawdopodobnym punkcie jakiejkolwiek ewakuacji” - wskazuje Associated Press.

Świadkowie opowiedzieli AP, że wszystkie nowe osoby przybywające do gmachu były rejestrowane przy wejściu. Przybysze dostawali tam coś, co było w Mariupolu wielką rzadkością: gorącą herbatę.

Rosyjski nalot nastąpił 16 marca około godz. 10 rano. Bomba spadła wprost na scenę i kuchnię polową. AP opisuje relacje kilkorga świadków, którzy znaleźli się w pobliżu. Wśród nich - Marii Kutniakowej, której rodzina i sąsiedzi przyszli rano, by schronić się w teatrze. Wówczas - jak wynika z ich relacji - parter teatru był już zapełniony, tak samo jak pierwsze i drugie piętro. Rodzina Kutniakowów znalazła wolne miejsce na trzecim piętrze, obok okna. Było ono ogromne, co stwarzało zagrożenie zasypania szkłem w razie ostrzału. Jednak tylko to miejsce obok okna było wolne, a więc Kutniakowowie je zajęli. Maria powiedziała AP, że obeszła cały budynek w poszukiwaniu wolnego miejsca i że sale były pełne ludzi.

Powołując się na relację dwóch ekspertów AP podaje, że skala zniszczeń wskazuje na 500-kilogramową bombę zrzuconą przez rosyjski samolot wojskowy. Agencja przypomina, że przed i za budynkiem teatru na około tydzień przed atakiem namalowano napis „Dzieci” - tak wielki, że widać go na zdjęciach satelitarnych. Świadkowie dementują rosyjską wersję, by teatr służył jako baza wojskowa: żaden ze świadków nie widział wewnątrz wojskowych ukraińskich.

„Nikt nie wątpi też, że teatr został zniszczony w dokonanym z precyzją rosyjskim ataku lotniczym na cel cywilny, o którym wszyscy wiedzieli, że był największym schronem dla cywilów i że były w nim dzieci” - opisuje agencja AP.

PAP/dm

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Agencja AP: liczba ofiar w teatrze w Mariupolu dwukrotnie wyższa, niż sądzono
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.