Arka Gdynia zremisowała z West Ham United
W towarzyskim spotkaniu piłkarskim Arka Gdynia zremisowała z drużyną angielskiej ekstraklasy West Ham United 2:2. Mecz zorganizowano z okazji 80-lecia gdyńskiego klubu.
Rywal Arkowców w rozgrywkach Premiership przeżywa kryzys i zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. Do Polski przyjechały rezerwy pierwszej drużyny wzmocnione juniorami klubu. Nad Bałtyk nie dotarł także szkoleniowiec "Młotów", znany przed laty włoski piłkarz Gianfranco Zola, za to w składzie znalazło się miejsce dla jego syna - Andrei.
Już po 9. minutach gospodarze przegrywali. Nieudana pułapka ofsajdowa sprawiła, że Terry Dixon nie miał problemów z umieszczeniem piłki w bramce Norberta Witkowskiego. Gospodarze grali bojaźliwie i dopiero pod koniec pierwszej połowy nieco się rozkręcili.
Po przerwie ze składu Arki grającego w pierwszej połowie pozostał tylko Witkowski, ale na boisku nadal niewiele się działo. Zmianę gry przyniósł drugi gol dla gości. W 63 minucie West Ham sprytnie rozegrał rzut rożny i Fabio Daprela z bliska wbił piłkę do siatki.
Po stracie gola gospodarze zaatakowali i na efekty nie trzeba było długo czekać. W 68. minucie błędną decyzję podjął sędzia spotkania Dawid Piasecki, który przypadkowe zagranie obrońcy do stojącego między słupkami Marka Stecha uznał za celowe i za złapanie przez bramkarza piłki podyktował rzut wolny pośredni z pola karnego. Tym razem sprytem przy rozegraniu stałego fragmentu gry popisali się gospodarze i Filip Burkhardt trafił do bramki.
Arka nabrała wiatru w żagle i dążyła do wyrównania. W 85. minucie piłka po strzale Krzysztofa Bułki odbiła się od poprzeczki, ale gospodarze ponowili atak. Kiks jednego z graczy Arki w polu karnym gości sprawił, że futbolówka nieoczekiwanie trafiła na skrzydło do Burkhardta, a ten z kilku metrów trafił w nogi wychodzącego bramkarza. Piłka jak zaczarowana wróciła do zawodnika gospodarzy, który wycofał ją na 10. metr do nadbiegającego Bartosza Ławy. Tym razem już nic nie stało na przeszkodzie w zdobyciu gola.
Skomentuj artykuł