Australian Open: Radwańska w ćwierćfinale
Agnieszka Radwańska po raz czwarty wystąpi w wielkoszlemowym ćwierćfinale. W poniedziałek polska tenisistka osiągnęła tę fazę w Australian Open (pula nagród 24 mln dol. austral.) na twardych kortach w Melbourne Park, pokonując Chinkę Shuai Peng 7:5, 3:6, 7:5.
Pierwszy w karierze ćwierćfinał w Wielkim Szlemie również odnotowała w Australii, w 2008 roku. W tamtym sezonie udało jej się to również w Wimbledonie, gdzie powtórzyła ten wynik w kolejnym starcie. Następną rywalką Polki, rozstawionej w Melbourne z numerem 12., będzie zwyciężczyni wieczornego meczu pomiędzy Belgijką Kim Clijsters (3.) i Rosjanką Jekatariną Makarową.
Peng rozpoczęła spotkanie pewnie utrzymując podanie. W odpowiedzi Radwańska bez straty punktu wygrała swojego gema. Po tej krótkiej demonstracji siły z obydwu stron rozpoczęła się wyrównana walka oparta głównie na długich wymianach z linii głównej. Nieoczekiwanie w czwartym gemie Chinka wykorzystała swojego jedynego "break pointa" w secie i podwyższyła prowadzenie na 3:1. Nie cieszyła się nim jednak długo, bowiem krakowianka szybko odrobiła straty i zrobiło się 3:3.
Dalej obie utrzymywały swoje podania do 5:5, gdy Radwańska ponownie przełamała Chinkę, wykorzystując drugiego z ośmiu "break pointów". Potem zdobyła pewnie swój serwis i przy pierwszej okazji zakończyła partię po godzinie gry. Zanim do tego doszło, przy stanie 4:5 i 15-15, Polka trafiła nieczysto piłkę przy returnie, a ta poszybowała wysoko i trafiła w głowę jedno z dzieci do podawania piłek. Nic mu się jednak nie stało.
Początek drugiego seta przyniósł chwilową dekoncentrację krakowianki, która przegrywała już 0:2, zanim wyrównała. Później jednak Peng, po kolejnym "breaku" w szóstym gemie, odskoczyła na 5:2, głównie dzięki skutecznym wypadom do siatki. Radwańska zaczęła odrabiać straty, ale przy 3:5 znalazła się w poważnej opresji. Obroniła co prawda dwie piłki setowe od stanu 15-40 i trzecią przy przewadze rywalki. Jednak sama nie wykorzystała dwóch piłek na 4:5. Przy czwartym setbolu jej bekhend wylądował na aucie, w korytarzu deblowym, po godzinie i 40 minutach.
Już na otwarcie decydującej partii Polka znów straciła serwis, ale opanowała nerwy i od razu odrobiła stratę. Chwilę później na tablicy świetlnej pojawił się wynik 3:1 i 40-0, lecz przegrała kolejne pięć piłek przy własnym podaniu i gema. Uskrzydlona tym zdarzeniem Peng znów zaczęła chodzić do siatki, a agresywna gra pozwoliła jej wyrównać na 3:3, a po kolejnym "breaku" odskoczyć na 5:3.
Radwańska utrzymała swoje podanie na 4:5, a w kolejnym gemie przegrywała już 15-40. Doprowadziła jednak do równowagi, po czym obroniła jeszcze trzeciego meczbola, zanim wyrównała na 5:5. Po wygranym serwisie wyszła na 6:5, a potem na 40-0 przy podaniu rywalki. Chinka zdołała obronić pierwszego meczbola, ale przy drugim losy meczu rozstrzygnął skuteczny forhend krakowianki. Było to jej 37. wygrywające uderzenie w spotkaniu (Peng miała 47).
W sumie 21-letnia Polka popełniła w poniedziałek 40 niewymuszonych błędów, o pięć mniej od przeciwniczki. W zdobytych punktach był remis 113-113.
Było to czwarte spotkanie tych tenisistek, a krakowianka poprawiła ich bilans na 3-1 (na twardych kortach 2-1). Wygrywała z Peng w 2008 roku na twardej nawierzchni w Indian Wells i na trawie w Wimbledonie w 2009 roku. Natomiast w ubiegłym sezonie przegrała z nią nieoczekiwanie w drugiej rundzie wielkoszlemowego US Open.
Radwańska wróciła w Australii do gry po ponad trzymiesięcznej przerwie spowodowanej przeciążeniowym pęknięciem dużego palca lewej stopy i operacji kontuzjowanej nogi. W czterech meczach straciła dwa sety. W turnieju startuje także w deblu, razem z Yung-Jan Chan z Tajwanu (8.). Na koniec dnia ponownie wyjdzie na kort, a po drugiej stronie siatki staną Białorusinka Wiktoria Azarenka i Rosjanka Maria Kirilenko (12.), z którą wielokrotnie grała razem, osiągając m.in. półfinał Australian Open w ubiegłym roku.
Skomentuj artykuł