Cela, prycza i... indeks
Za kilkanaście dni maturzyści otrzymają wyniki swojego egzaminu dojrzałości i będą podejmować decyzje dotyczące swojego dalszego kształcenia. Wielu dostanie się na wymarzone kierunki studiów, dla niektórych poprzeczka wymaganych punktów okaże się zawieszona za wysoko.
Być może jakimś panaceum na te trudności będzie absolutnie nowatorski pomysł, jaki od nowego roku akademickiego ma być realizowany w Radomiu. Mianowicie, 3,5-letnie studia inżynierskie dla osadzonych - wspólne przedsięwzięcie Politechniki Radomskiej oraz Aresztu Śledczego w Radomiu. Przez pierwsze dwa lata studiów wykłady będą odbywały się w areszcie, gdzie na zajęcia przyjeżdżać będą wykładowcy. Wygodnie, na miejscu, za darmo. Po tym okresie skazani kierowani będą do zakładu karnego typu półotwartego, skąd będą dojeżdżać do auli wykładowych i laboratoriów Politechniki.
A tak całkiem poważnie, nie mam nic przeciwko studiom dla więźniów, nie kwestionuję też ich waloru resocjalizacyjnego. Oburza mnie jednak fakt, że w sytuacji, gdy niemała część polskiej młodzieży z powodów finansowych nie może pozwolić sobie na studia, lub podejmuje je kosztem wielkich wyrzeczeń; gdy ogranicza się środki na stypendia studenckie, dydaktykę i na badania naukowe, funduje się jednocześnie bezpłatne studia więźniom. Jeśliby zapracowali i zapłacili za te studia, pomysł byłby godny pochwały. W przeciwnym razie mamy do czynienia z rażącym naruszeniem może nie tyle konstytucyjnej zasady sprawiedliwości społecznej, ile zwyczajnej sprawiedliwości i zwyczajnego poczucia przyzwoitości. Tym bardziej, gdy uświadomimy sobie, że w ub. roku dzienny koszt utrzymania więźnia w Polsce wynosił 76 zł, czyli blisko 2,5 tys. zł miesięcznie. Dla porównania dzienna stawka żywieniowa w szpitalu wynosi około 8,50zł, do dziecka z domów dziecka państwo dodaje dziennie jedynie 7,70zł na osobę zaś najniższa emerytura nie przekracza 700 zł miesięcznie.
„Państwo, które nie kierowałoby się sprawiedliwością, zredukowałoby się do wielkiej bandy złodziei” – takie mocne słowa powtórzył za św. Augustynem papież Benedykt XVI w encyklice Deus Caritas est. (nr 28). Państwo, w którym łatwiej ukończyć studia skazanemu na dożywocie zbrodniarzowi niż uczciwej, zdolnej młodzieży z ubogich rodzin, nie jest państwem sprawiedliwym. A z drugiej strony, czy warto studiować w państwie, które więcej płaci za utrzymanie więźnia niż np. za pracę dyplomowanego nauczyciela z dwoma fakultetami i trzydziestoletnim stażem?
Skomentuj artykuł