Co robią 11-latki na Whatsappie? Rodzice myślą, że są bezpieczne, ale tak nie jest

Co robią 11-latki na Whatsappie? Rodzice myślą, że są bezpieczne, ale tak nie jest
Rodzice myślą, że jedenastolatka na WhatsApp ma kontakt tylko z koleżankami. Nic bardziej mylnego. Fot. Depositphotos.com
PAP / mł

Dorośli wyobrażają sobie, że komunikatory takie jak WhatsApp są miejscem względnie neutralnym i bezpiecznym. Tymczasem codziennością dzieci jest kontakt z przypadkowymi, nieznajomymi osobami, chaos i przekraczanie granic. Co się dzieje w dziecięcych grupach na WA?

Tematem zajęła się Fundacja Kosmos dla Dziewczynek we współpracy z Fundacją Deloitte. W efekcie powstał raport "Dziewczynki i komunikatory". 

Chaos, hejt, samowolka: tak mówią dzieci o komunikacji na WhatsApp

Chaos, hejt i samowolka - tak o tym, co dzieje się na WhatsAppie, mówią dziewczynki, które korzystają z tego komunikatora. Mają dziesięć, jedenaście lat, a ich rodzice myślą, że komunikatory są bezpieczne i interesują się tym, co się na nich dzieje dopiero wtedy, kiedy jest źle - mówi Anna Błaszkiewicz, redaktor naczelna magazynu "Kosmos dla dziewczynek".

- Dorośli wyobrażają sobie często, że komunikatory są miejscem stosunkowo bezpiecznym i neutralnym, a kontakt przez nie przypomina rozmowę telefoniczną czy wymianę SMS-ów. W końcu są tam tylko koleżanki i koledzy z klasy, wymieniają wiadomości o lekcjach czy szkolnych sprawach. Tymczasem codziennością dzieci jest przebodźcowanie, przekraczanie granic, strach przed wykluczeniem i odrzuceniem, brak reguł, kontakty z przypadkowymi, nieznajomymi osobami, chaos - mówi Błaszkiewicz.

Rodzice reagują dopiero, gdy pojawia się przemoc. To za późno 

Jak się jednak okazuje, dorośli często zaczynają się interesować tym, co naprawdę dzieje się w komunikatorowych grupach dopiero wtedy, kiedy jest naprawdę źle; w sytuacji wykluczenia, hejtu czy zamieszczania przez dzieci niewłaściwych treści. Co gorsza, z komunikatora korzystają dzieci, które nie ukończyły 13. roku życia, a to niezgodne z regulaminem komunikatora. Jednak dziesięcio- i jedenastolatki czują się często "przymuszone do tego, żeby tam być" i nie uważają, że mają wybór.

"Niebycie na komunikatorze oznacza bycie wykluczonym z grupy"

- Właściwie wszystkie relacje, które dzieją się po szkole, podtrzymywane są na komunikatorach - mówi prezes Fundacji Kosmos dla Dziewczynek Sylwia Szwed. - One tam rozmawiają o tym, co się wydarzyło w szkole. Jak wyjaśnia, dziewczynki piszą o tym, co było zadane z matematyki, ale także podtrzymują relacje z dziewczynkami z innych miast, które poznały na wakacyjnych wyjazdach. Jak podkreśla, niebycie na komunikatorze oznacza bycie wykluczonym z grupy. 

Przeciętna użytkowniczka WhatsAppa jest na kilkunastu grupach. Bardzo często nie zna jej pozostałych uczestników. Według Szwed dziewczynki zgłaszały, że nie czują się z tym dobrze. - Mnie dodają jakieś trzy razy dziennie do takiej grupki w stylu "dobijamy do 200 osób". I potem wychodzisz na 20 min., wracasz i masz ponad tys. wiadomości. Raz miałam 986 wiadomości tylko z tej grupy" - przyznaje jedna z dziewyczynek biorących udział w dyskusji o WhatsApp.

Żart czy szantaż? Takie wiadomości budzą niepokój

Nadmiar wiadomości jest przebodźcowujący, a jednocześnie popularne na WhatsAppie są m.in. łańcuszki. "Wyślij tę wiadomość do kolejnych dwudziestu osób do godz. 20 dzisiaj. Jeżeli tego nie zrobisz, twoja mama umrze w ciągu pięciu dni" - to przykładowa treść. Jak podkreśla Sylwia Szwed, dziewczynki z jednej strony wiedzą, że to żart, a z drugiej czują rodzaj niepokoju: a co jeżeli to się jednak sprawdzi? W takiej komunikacji jest dużo szantażu emocjonalnego.

- Nawet my, dorośli, nie radzimy sobie z mechanizmami i algorytmami, które zostały tak zaprojektowane przez twórców aplikacji, żeby nas uzależnić. Dzieci nie radzą sobie z tym zupełnie. I trudno się temu dziwić - dodaje Błaszkiewicz.

Dzieciaki chciałyby, żeby istniał "strażnik internetu". I nic dziwnego

W komentarzu do raportu czytamy, że dzieci, które edukację zaczęły od nauki zdalnej w pandemii, dostały do dyspozycji potężne narzędzie, jakim jest internet, ale dorośli nie pokazali im, jak sobie w nim radzić, co robić, a czego nie robić. Między innymi dlatego dzieci na komunikatorach są agresywne i przekraczają swoje granice. W wiadomości przychodzi to o wiele łatwiej niż na żywo, gdy słowa trzeba wypowiedzieć. napisanie jest o wiele prostsze - i prostsze staje się wyzywanie się, pisanie sobie rzeczy, które nie mieszczą się w głowie. 

To nie jedyne zagrożenie, które wiąże się z obecnością dzieci na WhatsApp. Realnym problemem jest także pornografia, cyberprzemoc i uzależnienia. Monitorowaniem tematu zajmuje się m.in. Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę. Zdarzają się przypadki, kiedy dzieci są uwodzone za pomocą komunikatorów, manipulowane, dostają materiały pornograficzne w formie linków albo ktoś zmusza je do tworzenia takich filmów. 

Co w takiej sytuacji postulują same dzieciaki? Chciałyby między innymi, "żeby istniał strażnik internetu - ktoś, kto pilnuje, jakie treści są tam publikowane, i usuwa te niewłaściwe" oraz "żeby rodzice nie korzystali tyle z telefonów, skoro nam tego zabraniają".

PAP / mł

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Monika Szubrycht

To, że jesteśmy mniejsi, nie oznacza, że nasze problemy również takie są.

Dzieci. Doświadczają odrzucenia, chorują na depresję, zaburzenia lękowe, samookaleczają się, targają się na własne życie. One równie mocno, co dorośli, doświadczają kryzysów psychicznych....

Skomentuj artykuł

Co robią 11-latki na Whatsappie? Rodzice myślą, że są bezpieczne, ale tak nie jest
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.