Czy Polacy mieli wybór?

Czy Polacy mieli wybór?
Irena Grudzińska-Gross i Jan Tomasz Gross, współautorzy książki "Złote żniwa" podczas warszawskiego spotkania z czytelnikami (fot. PAP/Tomasz Gzell)

Tomasz Gross argumentował, że w gruncie rzeczy historia Polaków i Żydów jest wspólna, jednak w odniesieniu do wojny to hasło pozostaje pustym sloganem. Jego zdaniem, nadszedł czas, aby to zmienić. Los Żydów musi nas bardziej obchodzić.

Na pytanie Janiny Paradowskiej, czy autor, pisząc „Złote żniwa”, „nie przycisnął zbyt mocno publicystycznego pedału”, Gross wymawiał się, że „skąpość informacji” to wina „zamkniętych archiwów watykańskich”, których niedostępność ogranicza pole badawcze historyka. I dlatego trzeba było poprzestać na „szczątkowych śladach”. Ten argument wydał mi się niezwykle słaby, ponieważ autor swoją nierzetelność zakrywał istnieniem rzekomych zakazów wstępu do archiwów w Watykanie, (ostatecznie nie był pewny, czy rzeczywiście nie można tam wejść), jakby tylko w nich istniało źrodło potrzebnych mu informacji. A co z żyjącymi jeszcze świadkami tamtych wydarzeń i z innymi archiwami? Gross zagalopował się i zbyt pospiesznie wyciągnął wnioski, a potem postanowił poszukać kozła ofiarnego, którym oczywiście jest Kościół katolicki.
 

DEON.PL POLECA




To, że tu i ówdzie dochodziło w Polsce i dochodzi do antysemityzmu, nie ulega, moim zdaniem, wątpliwości. Trudniejsze jest jednak oszacowanie, jaka była skala i źródło tego zjawiska. Mój dziadek opowiadał mi (mieszkał w czasie wojny na Kurpiach), że jeśli już pojawiała się wśród ludzi niechęć wobec Żydów, to miała ona podłoże społeczno-ekonomiczne, a nie religijne. Mało kto myślał wówczas w tych kategoriach. Dziadek lubił powtarzać, że „Żyd zawsze pieniądze miał”. Potrafił się zakręcić, trochę zakombinować, utargować, a czasami nawet oszukać. Lichwa była dość powszechna. Niewykluczone więc, że gdy się nadarzyła okazja, niektórzy postanowili sobie odbić „utracone” dobra. To, że Polacy bywają pazerni i potrafią się latami kłócić o morg ziemi, wiemy już z „Samych swoich”. I chociaż to komedia, jest w niej, niestety, sporo gorzkiej prawdy o nas.

W sumie dyskusję opuściłem jednak z mieszanymi uczuciami. Bo chociaż osobiście uważam, że należy kontynuować rzetelne badania nad tą bolesną kartą w historii Polski, nawet jeśli ich wyniki będą dla nas wstydliwe i wręcz nieprawdopodobne, to jednak chwilami wyczuwałem wśród większości dyskutantów uprzedzenie, a nawet zjadliwą i małoprzekonującą krytykę Kościoła, łącznie z oskarżaniem go o moralną hipokryzję. Zanim wyda się taki werdykt, należałoby sprawę gruntowniej przebadać, bo jest ona splotem wielu czynników. I może trzeba to zrobić. W każdym bądź razie, ten powracający jak bumerang zarzut o jedynej winie Kościoła, rzuca pewien cień na intencje autorów książki, którzy również zarzekali się, że wymiar religijny, kwestia winy, przebaczenia i pojednania tak naprawdę ich nie interesuje. Skoro tak, to po co w ogóle poruszać ten temat? Dla sensacji?

Jedynym uprawnionym, z mojego punktu widzenia, motywem podnoszenia tej niechlubnej sprawy, jest oczyszczenie pamięci i uzdrowienie ran, ale jak ma to nastąpić wyłącznie przez opublikowanie wybranych faktów lub rzucanie niedwuznacznych oskarżeń pod adresem Kościoła?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy Polacy mieli wybór?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.