Działkowcy poruszeni podwójnym zabójstwem. "Tego pana znałem od 11 lat"

PAP/mł

- Tego pana znałem od 11 lat, bo w 2011 r. kupił działkę. Bardzo spokojny był, normalny. Nawet wodę nam tu podłączał, bo taki był złota rączka. Jestem zszokowany do dzisiaj, że to taki człowiek mógł być, jeśli to on - mówi prezes ROD "Przyjaźń" w Częstochowie, gdzie swoje ogródki mieli Aleksandra W. i jej 15-letnia córka Oliwia oraz podejrzany o ich zabójstwo Krzysztof R. 

Na bramie ogrodów wciąż wisi zdjęcie Aleksandry i Oliwii, powieszone tam w czasie poszukiwań. Mimo ochronnej folii wizerunki rozmazał deszcz. Aleja Śliwkowa, gdzie mieli swoje działki Aleksandra W. i Krzysztof R., jest wciąż oklejona taśmami z napisem "policja", podobnie jak furtki obu działek.

 

- Tego pana znałem od 11 lat, bo w 2011 r. kupił działkę. Bardzo spokojny był, normalny. Nawet wodę nam tu podłączał, bo taki był złota rączka. Jestem zszokowany do dzisiaj, że to taki człowiek mógł być – jeśli to on, bo przecież jeszcze nie wiadomo. Żeby ktoś choć raz marne słowo na niego powiedział, ale nie, nigdy w życiu – zarzeka się prezes Tauzowski.

"Nie do pomyślenia, że nawet psa"

Działka należąca do Aleksandry W. jest zadbana, z niewielką białą altaną. Leżąca niemal naprzeciwko należąca do Krzysztofa R. sprawia wrażenie zamieszkanej, również zimą. Rośliny posadzono tak, by jak najlepiej chroniły właściciela przed oczami ciekawskich – koło płotu jest gęsty żywopłot, a tuż koło furtki rośnie ogromne, stare drzewo z gałęziami sięgającymi ziemi.

Pani Marianna z mężem z jednej z pobliskich działek nie znali ani zaginionych kobiet, ani Krzysztofa R. Są jednak wstrząśnięci.

"Jesteśmy w szoku, że można coś takiego zrobić. Człowiekowi w głowie się nie mieści, zdrowy człowiek chyba tego nie zrobił. Na pewno coś z głową, czy coś opęta, nie wiadomo. To niemożliwe i nie do pomyślenia, że nawet psa…" – macha ręką przygnębiona kobieta.

Cóż jest winna taka dziewczynka? 

Pan Henryk, który mimo złej pogody jest na swojej działce, gdzie dokarmia bezpańskie koty, również jest poruszony, choć – jak mówi – stara się o tym nie myśleć. - Bo to nie należy do przyjemności… Zginęło dwoje niewinnych ludzi. Cóż taka dziewczynka, 14 czy 15 lat, jest komuś winna? – mówi.

Poszukiwania 45-letniej Aleksandry i jej 15-letniej córki Oliwii rozpoczęły się ponad tydzień temu. W czwartek 10 lutego kobiety, wraz z psem rasy shih tzu, w nieznanych okolicznościach opuściły mieszkanie w Częstochowie przy ul. Bienia i nie nawiązały kontaktu z bliskimi. W minioną środę zarzut podwójnego zabójstwa usłyszał 52-letni znajomy Aleksandry Krzysztof R., który został aresztowany.

Zakrojone na szeroką skalę poszukiwania 45-latki i jej córki zakończyły się w poniedziałek odnalezieniem zwłok dwóch kobiet i truchła psa w lesie obok drogi krajowej nr 91, w pobliżu Romanowa. Śledczy czekają teraz na to, czy krewni zidentyfikują odnalezione ciała jako Aleksandrę i Oliwię. Na czwartek zaplanowano sekcje zwłok, które mają zostać przeprowadzone w Zakładzie Medycyny Sądowej w Katowicach.

PAP / mł

Zobacz także: Ciała kobiet odnalezione w lesie. To prawdopodobnie zaginione przed tygodniem matka i córka

 

 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Działkowcy poruszeni podwójnym zabójstwem. "Tego pana znałem od 11 lat"
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.