AFP, powołując się na szacunki władz, podaje, że na ulice wyszło we wtorek ponad 200 tys. ludzi. To już 13. dzień strajku generalnego przeciwko reformie emerytalnej.
Według AFP w Nantes protestowało od 14 do 30 tys. osób, a ok. 11 tys. w Montpellier.
W Paryżu najbardziej sparaliżowany był we wtorek transport publiczny, do pracy nie poszli także nauczyciele, lekarze, prawnicy i obsługa wieży Eiffla.
Centrala związkowa CGT poinformowała, że w ramach strajku pracownicy elektrowni odcięli dostawy prądu ok. 50 tys. gospodarstw domowych w pobliżu Bordeaux i 40 tys. w Lyonie.
Presja społeczna na Macrona narasta po rezygnacji ze stanowiska autora reformy emerytalnej Jean-Paula Delevoye, oskarżanego o konflikt interesów.
Jak dotąd rząd Macrona trzyma się planów podniesienia wieku emerytalnego do 64 lat, choć w zeszłym tygodniu poczynił ustępstwa, opóźniając wdrożenie reformy i otworzył furtkę do nowych negocjacji ze związkami zawodowymi. Rząd pozostawił niezmieniony minimalny wiek przejścia na emeryturę na poziomie 62 lat, ale chcąc zachęcić Francuzów do dłuższej pracy, ustalił tzw. preferowany wiek przejścia na emeryturę na 64 lata.
Premier Francji Edouard Philippe we wtorek oświadczył, że francuski rząd jest zdeterminowany do wdrożenia planowanej reformy, mimo strajku. "Mój rząd jest w pełni zdeterminowany do zreformowania systemu emerytalnego i do zrównoważenia budżetu systemu emerytalnego" - powiedział Philippe w parlamencie.
Skomentuj artykuł