Gdańsk. Sąd skazał kobietę za złamanie izolacji w związku z zakażeniem koronawirusem
Mieszkanka Torunia, która za naruszenie w ub. roku zasad izolacji po zakażeniu koronawirusem została skazana na rok więzienia w zawieszeniu, nie została zwolniona z informowania sądu o przebiegu kary – orzekł we wtorek Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Wyrok jest prawomocny.
W maju Sąd Okręgowy w Toruniu skazał Karolinę L. na karę roku więzienia z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres roku próby wraz z oddaniem oskarżonej w tym okresie pod dozór kuratora.
Ponadto Karolina L. została zobowiązana do pisemnego informowania sądu, raz na cztery miesiące, o przebiegu okresu próby oraz zapłaty na rzecz 12 pokrzywdzonych osób zadośćuczynienia w kwocie po 150 złotych.
Wyrok za naruszenie zasad izolacji po zakażeniu koronawirusem
To od tej ostatniej części wyroku sądu niższej instancji apelację wniósł obrońca oskarżonej Mariusz Lewandowski argumentując, że pisemne informowanie sądu przez Karolinę L. jest niezasadne i nielogiczne, skoro i tak jest ona oddana pod nadzór kuratora sądowego.
We wtorek przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku odbyła się rozprawa odwoławcza w tej sprawie.
Sąd Apelacyjny utrzymał w mocy zaskarżony wyrok uznając, że pisemne informowanie sądu przez Karolinę L. o przebiegu odbywania przez nią kary nie jest dublowaniem pracy kuratora.
Sądem Apelacyjny w Gdańsku skazał kobietę
"Zobowiązanie nałożone w tym punkcie wyroku Sądu Okręgowego dotyczy składania sprawozdań przez samą oskarżoną. Czyli jest formą takiego samo dozoru. Pełni to funkcje wychowawcze oraz indywidualno-prewencyjne. W ten sposób oskarżona pozostając pod presją składania tych zobowiązań sama siebie kontroluje. I te informacje składane przez oskarżoną mogą być weryfikowane przez sąd również z informacjami udzielanymi przez kuratora. Nie ma tu więc żadnego dualizmu” - powiedziała w uzasadnieniu wyroku sędzia Marta Urbańska.
Kobieta spędziła w areszcie ponad pięć miesięcy. Trafiła do niego w maju 2020 r. z uwagi na potwierdzenie złamania przez nią zasad izolacji. Pomimo nałożonego na nią takiego obowiązku po zakażeniu koronawirusem, dwukrotnie 30 kwietnia i 2 maja ub. roku udała się m.in. do apteki, sklepów spożywczych oraz sklepu z pamiątkami.
Zdaniem prokuratury, kobieta "sprowadziła zagrożenie dla życia i zdrowia wielu osób", za co grozi do 8 lat więzienia. Oskarżona mogła spowodować zarażenie koronawirusem u ponad 30 osób.
Karolina L. chciała się poddać dobrowolnie karze, ale strony postępowania nie doszły w tej sprawie do porozumienia. Z tego powodu pod koniec stycznia 2021 r. sprawa trafiła na wokandę Sądu Okręgowego w Toruniu.
W toruńskim sądzie oskarżona wielokrotnie przepraszała za swoje zachowanie
"Nie miałam wyjścia. Musiałam wyjść wówczas na zakupy i po leki, bo nie miał za mnie kto tego zrobić. Żałuję tego, co się stało. Leczę się na depresję, a pobyt w areszcie był dla mnie strasznym przeżyciem. Nigdy wcześniej nie byłam w takim miejscu" – mówiła dziennikarzom Karolina L.
Źródło: PAP / kb
Skomentuj artykuł