Irak. Atak rakietowy na Irbil. Pociski spadły w pobliżu Konsulatu Generalnego USA
W sobotę doszło do ataku rakietowego na leżące w północnej części Iraku miasto Irbil, będące stolicą Kurdyjskiego Okręgu Autonomicznego. O ataku poinformował gubernator prowincji Irbil. Pociski spadły w pobliżu Konsulatu Generalnego USA.
Zgodnie z informacji, do jakich dotarła agencja Reutera, wśród stacjonujących w Irbilu żołnierzy amerykańskich nie było żadnych ofiar śmiertelnych ani rannych.
Nie docierają też na razie informacje o zniszczeniach materialnych.
Na Irbil spadł łącznie 12 pocisków - poinformowało w niedzielę kierownictwo brygady antyterrorystycznej we władzach Kurdyjskiego Okręgu Autonomicznego. „Pociski zostały wystrzelone spoza terytorium Iraku i Kurdystanu, ze wschodu” - zaznaczono w komunikacie.
O ataku informował wcześniej gubernator prowincji Irbil.
Pociski spadły m.in. w pobliżu Konsulatu Generalnego USA i lotniska, ale nie spowodowały strat wśród stacjonujących w Irbilu żołnierzy amerykańskich. W przeszłości - przypomina agencja Reutera - kontyngent amerykański stacjonujący w koszarach przy międzynarodowym porcie lotniczym był obiektem ataków rakietowych oraz ataków z użyciem dronów.
Stały za nimi proirańskie milicje szyickie w Iraku. W ciągu ostatnich kilku miesięcy nie dochodziło do takich ostrzałów.
Minister zdrowia Kurdyjskiego Okręgu Autonomicznego Saman Barzanji przekazał w rozmowie z państwową agencją prasową Iraku, że w mieście doszło do licznych eksplozji wywołanych ostrzałem rakietowym, ale nie odnotowano żadnych ofiar i zniszczeń.
W niedzielę nad ranem uściślono, że na miasto spadło w sumie 12 pocisków.
„W mieście słychać syreny alarmowe, władze podjęły decyzje o wstrzymaniu ruchu lotniczego w związku z zagrożeniem” - podały irackie media, nie wskazując jednoznacznie, jaka siła mogła ewentualnie stać za sobotnim atakiem rakietowym na Irbil.
Nie jest jednak tajemnicą - pisze Reuters - że powiązane z Iranem formacje zbrojne w Iraku regularnie atakują amerykańskie obiekty wojskowe i dyplomatyczne.
Nasilenie ataków na amerykańskie obiekty zlokalizowane właśnie w Kurdystanie może zaś być związane ze wzrostem napięć między szyickimi a sunnickimi partiami politycznymi w Iraku, z których każda posiada własne skrzydło zbrojne, w związku z planami stworzenia koalicyjnego rządu.
Radykalny duchowny szyicki Muktada al-Sadr zapowiedział przez kilkoma dniami utworzenie rządu wspólnie z przedstawicielami Kurdów i partii sunnickich. Siły proirańskie miałyby zostać w nim zmarginalizowane. Szyickie milicje bliskie Iranowi ostrzegły nieoficjalnie, że rozkręcą spiralę przemocy, jeśli zostaną pominięte w rozmowach o nowej koalicji rządzącej - przypomina Reuters.
PAP/Twitter/dm
Skomentuj artykuł