"Naprawdę mamy już bardzo wyspowe zakażenia. Mówię wyspowe w tym sensie, że one się pojawiają w kilku punktach i są one odosobnione" - wyjaśnił. Dodał, że dzięki temu, że nie są one liczne, to łatwo je opanować z punktu widzenia służb sanitarnych. "Są one szybko identyfikowane" - powiedział szef Ministerstwa Zdrowia.
Minister przekazał również, że prawdziwym zagrożeniem dla wszystkich, jest nowa mutacja wirusa, która "wychodzi poza zakres szczepień ochronnych", czyli taka, która wymyka się odpowiedzi immunologicznej organizmu czy po przechorowaniu czy po szczepieniu. Najważniejszym aspektem naszego bezpieczeństwa jest powolne, acz skuteczne dochodzenie do progu odporności populacyjnej.
"Tutaj oczywiście można prowadzić dyskusję, czy to jest 60 czy 70 procent. Im więcej, tym lepiej. Tutaj są proste zależności. Gdy popatrzymy na to, co dzieje się wokół, czyli, że mamy do czynienia z ciągłym spadkiem liczby zakażeń - mamy na dodatek ten spadek, gdy luzujemy obostrzenia, czyli można by się spodziewać zupełnie innej reakcji pandemicznej - to wydaje się, że dochodzimy do tego progu odporności populacyjnej. Nawet zwiększając mobilność, aktywność społeczną, nie ma tak naprawdę żadnego odbicia po stronie wzrostu liczby zakażeń" - zauważył minister.
Największym problemem jest obecnie ustalenie czym tak na prawdę jest odporność populacyjna i czy zadziała ona tak, jak zakładają medycy i naukowcy. Według różnych źródeł ma ona mieć rację bytu, gdy w danym społeczeństwie zaszczepionych jest od 60-ciu do 80-ciu procent osób. Na pytanie o obecny stan odporności wśród mieszkańców Polski, minister Niedzielski odpowiedział:
"Tutaj te wskaźniki w próbkach, które analizowaliśmy, dochodzą już do 60 proc., więc jak sumujemy efekt szczepienia i przechorowania, to jesteśmy już w okolicach 60 proc.".
Na temat możliwości wybuchu wakacyjnej, niespodziewanej fali koronawirusa, szef MZ odpowiedział, że: "nie spodziewa się, by nasze wyjazdy, przebywanie na świeżym powietrzu generowały większe ryzyko". Niedzielski wypowiedział się także na zarzuty, jakoby rząd nie zniósł wszystkich obostrzeń. Zaznaczył, że "uczymy się na własnych błędach", bo za każdym razem, gdy następowało to zbyt szybko, to pojawiała się kolejna fala.
"Teraz, jak popatrzymy na poziom obostrzeń, jaki mamy i będziemy mieli po 26 czerwca, bo to kolejna runda luzowania, to w tej chwili poziom liberalizacji jest tak naprawdę ogromny. Większość parametrów dopuszcza całkowitą aktywność, bo do limitów nie wchodzą osoby zaszczepione" - przypomniał.
Źródło: PAP/tkb
Skomentuj artykuł