Kosiniak-Kamysz: rządzący dążą do utrwalenia władzy za wszelką cenę
Rządzący dążąc do wyborów, chcą utrwalenia swojej władzy za wszelką cenę i nie zwracają uwagi na bezpieczeństwo obywateli - mówił w sobotę kandydat PSL na prezydenta Władysław Kosiniak-Kamysz. Powtórzył, że jeśli nie uda się przełożyć wyborów, "nie odda Polski walkowerem".
Kosiniak-Kamysz w swoim sobotnim wystąpieniu programowym na Facebooku mówił, że wyciągnięta w sprawie wyborów ręka do porozumienia "została po raz kolejny odrzucona".
"Władza pokazała po raz kolejny swoją prawdziwą twarz. Że nie liczy się współpraca i porozumienie, nie liczy się szukanie wspólnych mianowników, tylko dążenie do partyjnego celu za wszelką cenę. Mogą wszystko poświęcić, pomyślność i bezpieczeństwo, zdrowie i życie, pracę i firmy po to tylko, żeby utrwalać swoją władzę" - oświadczył prezes PSL. Jak dodał, właśnie utrwaleniu władzy służy przyjęcie "ustawy pocztowej", przesądzającej o głosowaniu korespondencyjnym.
Prezes PSL powtórzył, że zrobi wszystko, aby przesunąć termin wyborów prezydenckich. "Doceniam wszystkich i z opozycji, ale również z obozu rządzącego jak Jarosław Gowin, którzy szukają jeszcze rozwiązania" - mówił. Jak to wszystko się skończy, dodał, będzie jednak wiadomo na początku maja, gdy będą głosowane poprawki Senatu do ustawy o głosowaniu korespondencyjnym.
Teraz chodzi o to - jak mówił - by "do frakcji zdrowego rozsądku zapisało się jak najwięcej parlamentarzystów". "To będzie test prawdomówności, to będzie test przyzwoitości, to będzie test odpowiedzialności" - przekonywał Kosiniak-Kamysz.
"Proszę o wsparcie w najbliższych dniach, abyśmy mogli przenieść termin wyborów. Jeżeli jednak by do nich doszło, bądźcie pewni, ja walkowerem Polski nie oddam. Nie sprawię sytuacji, w której Andrzej Duda i Jarosław Kaczyński zrealizują swój scenariusz i będą z radością oglądać kolejne teatralne bojkoty, które do niczego nie prowadzą. Będę walczył do końca, bo wiem, że nasza walka ma sens. Wygramy tę walkę" - zadeklarował.
Kandydat na prezydenta przedstawił też zasadnicze elementy "Planu dla Polski".
Przekonywał, że będzie "szukał tych miejsc, które będą prowadzić do budowy wspólnego mianownika". "To jest rola prezydenta Rzeczypospolitej, z której niestety Andrzej Duda się nie wywiązał" - ocenił.
Jak ktoś z innego obozu będzie przychodził z ustawami, to on nie będzie go skreślał. "Nie będzie rozstrzygania spraw przez pryzmat, kto tą sprawę wnosi, tylko jak ta sprawa rozwiązuje problemy obywateli" - mówił.
Powtórzył swoje najważniejsze postulaty - emerytura bez podatku, dobrowolny ZUS, który przydałby się zwłaszcza teraz, w czasie epidemii. Apelował o zwolnienie w najbliższym czasie przedsiębiorców ze składek ZUS, PIT i CIT.
Ważny jest też, mówił, dialog społeczny z obywatelami. Jako prezydent będę o ten dialog dbał - zapowiedział. "W Kancelarii Prezydenta każdy klub i koło będzie miało swojego przedstawiciela" - zaznaczył Kosiniak-Kamysz.
Zwracał uwagę, że to, co ostatnio się dzieje, wynika z braku współpracy, co z kolei wynika z braku zaufania.
Mówił, że trzeba postawić na rozwój małej retencji, a także na odbudowę przemysłu farmaceutycznego. Przemysł ten, przekonywał, nie może być uzależniony od importu z Chin czy Indii. Inne postulaty, które przypominał, to ustawa o funduszu płynności i ustawa "premia dla bohatera".
Kosiniak-Kamysz zwracał także uwagę, że resort rodziny i pracy po raz pierwszy od dawna nie podaje ostatnio aktualnych danych o bezrobociu, na podstawie informacji z urzędów pracy.
Przekonywał, że "zdrowie, gospodarka, praca i płaca - to rzeczy najważniejsze", ale istotne są także kwestie ustrojowe.
Dziś, jak mówił, mamy już rządy autorytarne, dla których najważniejsze jest utrwalenie władzy, a nie bezpieczeństwo obywateli. Prezydent też nie zdaje egzaminu, bo widać jego silne uzależnienie do jednego obozu politycznego.
"Mamy coraz więcej poczucia bycia poddanymi, a nie gospodarzami w państwie" - mówił. Przekonywał, że "tam gdzie zaczyna się interes państwa, powinien kończyć się interes partii". Ostatnio jednak, dodał, tak niestety nie jest.
Argumentował, że "przyszłości państwa nie zabezpieczy największy nawet geniusz" i trzeba będzie doprowadzić do zmian ustrojowych. Jednym z ich elementów - jak zapowiedział Kosiniak-Kamysz - będzie doprowadzenie do wyboru prokuratora generalnego w wyborach powszechnych.
Przekonywał także, że w okresie epidemii koronawirusa "egzamin zdali bohaterowie" - pracownicy służby zdrowia, pracownicy sklepów, kierowcy. "Jeszcze raz w naszej historii udowadniamy - obywatele zdają egzamin, ale instytucje państwa zawiodły, władza i rząd zawiódł obywateli" - oświadczył prezes PSL.
Jak dodał, wbrew propagandzie rządowej, w myśl której nikt nie jest zwarty, silny i gotowy do walki z koronawirusem tak jak Polska, "silni to oni są w gębie, powtarzając swoje frazesy". "Gotowy to może był pan prezydent poskakać na tik-toku, ale nie zjednoczyć społeczeństwo, nie stanąć na czele nas wszystkich, nie przeprowadzić Polskę przez koronawirusa. Kompletnie był do tego nieprzygotowany" - podkreślił Kosiniak-Kamysz.
Skomentuj artykuł