LM: Inter czy Bayern? Wielki finał w Madrycie.

LM: Inter czy Bayern? Wielki finał w Madrycie.
Santiago Bernabeu w Madrycie - arena sobotniego finału z lotu ptaka (fot EPA/ZIPI )
inf. wł. / ŁK

W sobotę wieczorem na murawę stadionu Santiago Bernabeu w Madrycie wybiegną "jedenastki" Interu Mediolan i Bayernu Monachium, by walczyć o zwycięstwo w 55. edycji Pucharu Europy, od 1993 roku znanego jako Liga Mistrzów. Spotkanie poprowadzi "ulubieniec" polskich kibiców Howard Webb.

Kto się tego spodziewał? W dzisiejszym finale zabraknie reprezentantów najsilniejszych lig Europy: angielskiej Premiership i hiszpańskiej Primera Division. Nie obroni tytułu najlepszej europejskiej drużyny wielka Barcelona, na własnym stadionie nie sięgnie po dziesiąty triumf madrycki Real. Piłkarze Manchesteru United, Chelsea czy Arsenalu finał obejrzą w telewizorach. Jeszcze raz okazało się, że nie zawsze papierowy faworyt musi być górą, teoretycznie lepszych rywali można pokonać sposobem czy właściwie dobraną taktyką, a piłka nożna jest grą w znacznej mierze nieprzewidywalną. Także za sprawą decyzji sędziowskich - wszak trener Bawarczyków Louis van Gaal przyznał dyplomatycznie, że drogę do finału ułatwiły Bayernowi pomyłki rozjemców.

DEON.PL POLECA




Skoro mowa o trenerach - ich wkład w sukces obu ekip jest niebagatelny. Van Gaal i Jose Mourinho to jedne z najbardziej barwnych postaci na trenerskiej ławce. Różni ich styl prowadzenia zespołów. "On trenuje by zwyciężać, ja pragnę wygrywać w pięknym stylu" - tak scharakteryzował różnice w podejściu do futbolu Holender dodając, że droga którą wybrał jest zdecydowanie trudniejsza. Faktycznie - historia trenerskiej kariery van Gaala obfituje w spektakularne wzloty - jak choćby sukcesy z Ajaksem Amsterdam w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku - ale i równie spektakularne porażki - w 2000 roku w Barcelonie kibice pożegnali go gwizdami, a dwa lata później nie zdołał awansować z reprezentacją Holandii do finałów mistrzostw świata. Od dwóch lat trener jest ponownie na fali wznoszącej i kto wie, czy dzisiejszy finał jest jej punktem kulminacyjnym, czy tylko kolejnym etapem.

Mourinho jest uczniem van Gaala. Obaj panowie spotkali się w 1997 roku w Barcelonie, gdzie Portugalczyk przez kolejne trzy lata terminował u Holendra jako asystent. W 2000 roku Mourinho objął już samodzielnie Benfikę Lizbona, lecz po kilku miesiącach stracił pracę po kłótni z prezesem. Poprzez zespół Uniao Leira - który doprowadził do 3. miejsca w ekstraklasie portugalskiej - trafił do FC Porto, gdzie odniósł jak dotąd największy sukces, w 2003 roku zdobywając Puchar Europy. Pracował w Chelsea, która po 50 latach oczekiwania ponownie sięgnęła po mistrzowską koronę w Anglii, a następnie przeniósł się do Interu z zadaniem wyprowadzenia "Nerraazzuri" z cienia lokalnego rywala - ekipy AC Milan. Teraz, w jubileuszowym - dziesiątym roku samodzielnej pracy - w drodze po pierwszy od 38 lat triumf Interu w najważniejszych europejskich rozgrywkach pucharowych los zetknął Portugalczyka z dawnym nauczycielem.

Obaj Panowie od czasów wspólnej pracy w Barcelonie utrzymują kontakty i prywatnie są przyjaciółmi. Dziś jednak nie będzie między nimi sentymentów, obaj uczynią wszystko co możliwe, by zwyciężyła ich drużyna.

Kto wygra? Bardziej utytułowany jest Bayern. Czterokrotnie zdobywał Puchar Europy (ostatni raz w 2001 roku), ma na koncie triumf w Pucharze Zdobywców Pucharów (1967) oraz Pucharze UEFA (1996). W tym sezonie po raz 22 został mistrzem Niemiec i 15 raz sięgnął po krajowy puchar.

Także Inter na krajowym podwórku zdobył w tym sezonie dwie korony, a do Madrytu przyleciał po trzecią. W historii zmagań o Puchar Europy najlepszy był dwukrotnie (w 1964 i '65 roku), Puchar UEFA wygrywał trzy razy w latach 90-tych ubiegłego wieku.

To mniej utytułowanemu Interowi daje się przed finałem większe szanse. Defensywna taktyka Mourinho trafiła we Włoszech - gdzie piłkarze od małego uczą się catenaccio - na podatny grunt. W drodze do finału chłopcy Mourinho wyeliminowali m.in. dwóch "wielkich": Chelsea i Barcelonę. Bayern w pokonanym polu zostawił "zaledwie" Manchester United, choć nie można zapominać, że w półfinale bez kłopotów poradził sobie z Olympique Lyon, który wcześniej pozbawił marzeń o triumfie madrycki Real.

O tym, kto wzniesie na murawie Santiago Bernabeu okazały puchar, komu wielka radość, a komu łzy smutku - przekonamy się po raz pierwszy w historii w sobotni wieczór. Dotychczas mecze finałowe rozgrywane były w środy, ale UEFA zdecydowała się zmienić dzień, by móc bardziej rozbudować program wydarzeń wokółmeczowych. Oficjalnie tłumaczy to potrzebą zapewnienia możliwości udziału w spektaklu całym rodzinom, ale w świecie potężnego biznesu, jakim jest współczesny futbol, jedynym prawdziwym argumentem są pieniądze, które można dodatkowo zarobić. Na szczęście piłkarze wieczorem o gotówce myśleć nie będą, dla nich w takich meczach to zwycięstwo jest wciąż najważniejsze.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

LM: Inter czy Bayern? Wielki finał w Madrycie.
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.