Możemy się uczyć od Oleksego
Abp Henryk Muszyński w dniu śmierci Józefa Oleksego powiedział, że był on jednym z tych polityków, od których można się było czegoś nauczyć. Spróbujmy spokojnie zastanowić się, czego my, chrześcijanie, możemy nauczyć się od zmarłego lewicowego polityka.
Józef Oleksy był człowiekiem skomplikowanym, niejednoznacznym, złożonym - podobnie jak złożona jest współczesna historia naszego państwa. Zacznijmy od suchych faktów. W PRL był m.in. I sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Białej Podlaskiej oraz ministrem w rządzie Mieczysława Rakowskiego. Po 89 roku był premierem, dwukrotnie marszałkiem Sejmu, przez pewien czas szefem Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Był też chyba "bohaterem" kilku spraw lustracyjno-szpiegowskich. Nie tylko został posądzony przez ministra własnego rządu o szpiegostwo na rzecz Rosji, co przypłacił dymisją ze stanowiska premiera, ale także został uznany przez sąd za kłamcę lustracyjnego, co z kolei przypłacił odejściem ze stanowiska marszałka Sejmu, a potem szefa SLD. W efekcie było to jednym z powodów zmierzchu jego kariery politycznej.
Urodził się w Nowym Sączu, w wielodzietnej rodzinie. Jego matka zajmowała się szyciem strojów góralskich. Ojciec był stolarzem. Warto odnotować, że po szkole podstawowej uczęszczał do niższego seminarium duchownego. Nie udało mu się jednak go ukończyć. Ale nie dlatego, że został stamtąd wyrzucony albo sam odszedł. Niższe seminaria zostały rozwiązane przez ówczesne władze komunistyczne.
Jakim człowiekiem tak naprawdę był Józef Oleksy, co dla niego było najważniejsze, jakie wartości były dla niego najważniejsze? Na wiele z tych pytań były premier odpowiedział w wywiadzie opublikowanym na łamach "Rzeczpospolitej" pod koniec grudnia 2014 roku. Z tej rozmowy wyłania się postać niezwykle ciekawa. Oto kilka smaczków:
O matce: "Wykształciła nas wszystkich, pięcioro rodzeństwa, jedno zmarło. Ciężko pracowała, to był jej heroiczny wysiłek". O byciu mężem: " Nie potrafiłem okazywać czułości żonie, robiłem to zbyt rzadko. A przecież ona przeszła gehennę, nigdy się nie skarżąc. Bardzo ją za to podziwiam i kocham, czasem jej to okazuję, z rzadka. Maria towarzyszy mi w życiu bezszelestnie. Jest wspaniała, choć czasem nie wytrzymuje. Rzuca czymś w cholerę". O swoim synu: "Michał ma 31 lat, skończył SGH, studiował na Georgetown i George Washington University, czyli na uniwersytetach katolickim i żydowskim". O kryzysie wiary: "Przestałem tym żyć, ale nie mówię, że mi to kompletnie minęło. Ja ze stanu religijnej gorliwości przeszedłem w stan obojętności, nie wrogości. Trochę wrócił mi ten temat, gdy przeczytałem wywiad z jednym z kardynałów z papieskiej ósemki. Spytany, czy wierzy w Boga, odpowiedział mniej więcej tak: «Jesteśmy na ziemi w transcendencji. Przychodzimy z nieskończoności i zmierzamy ku niej». Mnie to w dużej mierze wystarczy". O tym, czy wierzy w Boga: "Na to pytanie nie odpowiem, nie chcę o tym mówić. Mam różne fazy poglądów, przemyśleń, wahań, wątpliwości".
W biogramach, które pojawiły się w mediach po jego śmierci, najczęściej powtarza się informacja o tym, że miał opinię polityka, który potrafił nawiązać dialog nawet z największym wrogiem. Ryszard Bugaj wspomniał o jego cechach, które każą patrzeć na jego odejście z dużym żalem. Były to otwartość ("Był człowiekiem bardzo otwartym, i to otwartym autentycznie, skłonnym do kontaktów z ludźmi z różnych stron i poszukującym tych kontaktów"), niepamiętliwość ("Był czas konfliktów i nigdy nie dostrzegłem, by on te konflikty, które dotyczyły spraw publicznych, politycznych, przekładał na osobiste niechęci, by to go hamowało w kontaktach albo usposabiało do zachowań retorsyjnych. To się nigdy nie zdarzało") i inteligencja emocjonalna ("Był człowiekiem bardzo inteligentnym. Miał bardzo wysoki poziom inteligencji emocjonalnej, co wcale takie powszechne nie jest").
Abp Sławoj Leszek Głódź rozmawiał z Józefem Oleksym na kilka z tygodni przed jego śmiercią. Obaj byli pacjentami Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie. "To była długa i bardzo ważna rozmowa, zakończyła się również pojednaniem z Bogiem".
Niewiele jest takich osób w przestrzeni publicznej. Nie był święty, miał w swoim życiu różne etapy, wzloty i upadki. Nie chodzi o to, żeby go teraz wybielać, ale warto spojrzeć na to, jakim był człowiekiem, na jego szczerość, otwartość i - nie boję się tego napisać - uczyć się od niego życiowej mądrości.
Skomentuj artykuł