MŚ 2010: Nieefektowna wygrana Brazylii i remis

Cristiano Ronaldo w walce Didierem Zokorą (fot. EPA/ROBERT GHEMENT)
inf. wł / ŁK

Portugalia bezbramkowo zremisowała z Wybrzeżem Kości Słoniowej w meczu piłkarskich mistrzostw świata w RPA. W drugim spotkaniu grupy G faworyzowana Brazylia pokonała - po nie najlepszej grze - Koreę Północną 2:1.

"Pojedynek Dawida z Goliatem", "Najsilniejsza drużyna turnieju przeciwko najsłabszej", "Samba kontra krok marszowy" - dziennikarze i złotouści komentatorzy telewizyjni szukali przed pierwszym gwizdkiem Węgra Wiktora Kassai najbardziej wyszukanych metafor, by najtrafniej oddać dysproporcję sił, jakimi - przynajmniej na papierze - dysponowały drużyny Brazylii i Korei Północnej. Zdaniem każdego szanującego się kibica "Canarinios" już w pierwszej połowie meczu mieli rozstrzygnąć sprawę zwycięstwa, grając porywającą - pełną wirtuozerii i sztuczek technicznych - piłkę i rozbić w pył piłkarzy z kraju, który jest politycznym pariasem, gospodarczą tragedią, a piłkarsko w świecie nie znaczy nic.

I co? Ano nic. Brazylijczycy od pierwszych minut przejęli inicjatywę, dłużej rozgrywali piłkę i dużo częściej przebywali na połowie rywali. Ale choć do 10. minuty trzykrotnie usiłowali pokonać bramkarza Myong-guka Ri strzałami z dystansu, które przelatywały obok bramki, to jednak Koreańczycy jako pierwsi oddali celny strzał na bramkę, a dokładniej dokonał tego nazywany "Rooneyem z Korei" Tae-Se Jong. Podopieczni "Dungi" chyba za bardzo uwierzyli, że wygrają z rywalami w tempie spacerowym. A może żal im było piłkarzy rywala, którzy jak chwytliwa wieść niesie za słabą grę mogą wylądować w obozie pracy? Dość, że "Canarinios" grali wyjątkowo ospale, spokojnie rozgrywając piłkę pozwalali ustawić się Koreańczykom w obronie. Kilka chwilowych przebłysków to było zdecydowanie zbyt mało, by do przerwy Brazylia mogła cieszyć się z choć jednego gola. Co ciekawe, pięciokrotni mistrzowie świata grali na tyle wolno, że rywale nie musieli nawet uciekać się do fauli by powstrzymywać ataki faworyta.

Gorąco musiało być w szatni "Canarinios", gdyż po zmianie stron podopieczni Dungi nieco przyśpieszyli. Nie na tyle, by od razu zaczęło się gotować pod bramką Korei, ale przynajmniej z dystansu Brazylijczycy zaczęli powoli wstrzeliwać się w bramkę. Wreszcie nadeszła 55. minuta, w której faworyt objął prowadzenie, choć wielka w tym zasługa bramkarza Korei. Elano zagrał prostopadle wzdłuż linii bocznej pola karnego do Maicona, a obrońca Interu Mediolan metr przed linią końcową boiska uderzył w kierunku bramki, czym zaskoczył szykującego się do przecięcia podania Ri. Piłka ugrzęzła w siatce, a Maicon - w ramionach kolegów.

Kolejne minuty upływały pod znakiem spokojniejszej gry Brazylijczyków, wyraźnie zadowolonych z uzyskania prowadzenia i oszczędzających siły. Mimo to podopieczni Dungi zdołali podwyższyć prowadzenie, a w głównej roli wystąpił asystujący przy pierwszej bramce Elano, który wykorzystał doskonałe crossowe podanie Robinho omijające obronę rywali i strzałem w długi róg pokonał Ri.

Po zdobyciu drugiej bramki Brazylijczycy ponownie zaczęli grać nonszalancko, wyraźnie lekceważąc przeciwnika. W efekcie końcówka meczu należała do Koreańczyków. Kolejna akcja ofensywna w ich wykonaniu przyniosła w 89. minucie gola kontaktowego, którego strzelcem był Jun-Nam Ji.

Futbolowy świat staje na głowie. W RPA zaprezentowało się już 28 ekip, w środę zakończy się pierwsza kolejka i rozpocznie druga. Tymczasem mundial jest nudny, pada bardzo mało bramek, więcej emocji od popisów piłkarzy wzbudza sposób dopingowania afrykańskich kibiców, najefektowniej grającą drużyną są - o zgrozo i czarny śnie fana futbolu - Niemcy, a Brazylia, która przyzwyczaiła nas do tego, że nawet odpadając z rywalizacji gra piękny futbol, wygrywa ze słabiutką Koreą w iście niemieckim stylu. I co gorsza, brak nawet spektakularnych niespodzianek. Wierzmy jednak, że to dopiero początek, a "wielcy" oszczędzają siły, by w dalszej części turnieju uraczyć nas niezapomnianymi spotkaniami. Tylko co z tymi Niemcami???

Brazylia - Korea Płn. 2:1 (0:0)

1:0 Maicon (55'), 2:0 Elano (72'), 2:1 Jun-Nam Ji (89')
 

Pojedynek Portugalii z Wybrzeżem Kości Słoniowej pokazał, dlaczego grupę G nazwano "grupą śmierci". Piłkarze obu drużyn ruszyli na siebie z olbrzymim impetem, jak gdyby chcieli fizycznie zniszczyć rywali. W efekcie kibice od pierwszych minut oglądali toczone w szybkim tempie spotkanie, w którym co chwila iskrzyło pomiędzy zawodnikami, trzeszczały kości, ale sytuacji strzeleckich było jak na lekarstwo. I pomyśleć, że mowa tu o meczu, w którym jedną ze stron byli "Brazylijczycy Europy", czyli lubujący się w technicznych popisach piłkarze Portugalii, a i wśród graczy WKS nie brak wirtuozów futbolu.

Nie mogło być jednak inaczej, bowiem to spotkanie - choć inaugurujące rywalizację w grupie - miało dla obu ekip pierwszorzędne znaczenie w walce o awans do dalszych gier. W sytuacji, gdy Brazylia jest murowanym faworytem grupy, a Korea Północna wydaje się być jej outsiderem, to właśnie pomiędzy Portugalią i Wybrzeżem Kości Słoniowej rozstrzygnąć miała się gra o drugie miejsce w grupie.

W pierwszej połowie tylko jeden strzał miał szansę znaleźć drogę do bramki. Jego autorem musiał być nie kto inny, jak Portugalczyk Ronaldo - największa gwiazda rywali, Didier Drogba z powodu kontuzji mistrzostwa zaczął na ławce rezerwowych. W 11. minucie gracz Realu Madryt pięknie uderzył z 20. metrów, ale piłka odbiła się od słupka. Po drugiej stronie dużo niecelniej strzelał Cheik Tiote, a Gervinho, czyli Gervais Kouassi, bezskutecznie usiłował przedzierać się przez obronę Portugalii.

Po przerwie nadal trwała walka o każdy centymetr boiska, ale zmęczenie coraz bardziej dawało o sobie znać. Obrona obu ekip nie stanowiła już takiego monolitu, a minimalnie więcej okazji stwarzali sobie piłkarze z Afryki. Wciąż jednak brakowało klarownych sytuacji bramkowych. W 65. minucie na boisku pojawił się, entuzjastycznie witany przez kibiców, Drogba. Siedem minut później Portugalczycy unieśli ręce w geście triumfu, lecz przedwcześnie, bowiem sędzia nie uznał gola, zdobytego po rzucie rożnym, wcześniej odgwizdując faul na Guyu Demelu. W końcówce meczu jego losy mógł rozstrzygnąć Drogba, ale mając piłkę 6. metrów od bramki zamiast strzelać usiłował podawać, tyle że do nikogo. Ostatecznie spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem.

Portugalia - Wybrzeże Kości Słoniowej 0:0

Msc. Zespół M. Zw. R. Por. Bramki Pkt
1. Brazylia 1 1 0 0 2-1 3
2. WKS 1 0 1 0 0-0 1
- Portugalia 1 0 1 0 0-0 1
4. Korea Płn. 1 0 0 1 1-2 0
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

MŚ 2010: Nieefektowna wygrana Brazylii i remis
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.