Na początek wygrane Bełchatowa i Polonii W.
W pierwszym spotkaniu nowego sezonu piłkarskiej ekstraklasy Bełchatów pokonał Polonię Bytom 2:0. W drugim Górnik Zabrze przegrał z Polonią Warszawa 0:2.
Na pierwszego gola w sezonie 2010/11 przyszło kibicom czekać zaledwie 10 minut. Wtedy to właśnie Grzegorz Fonfara pokonał Marcina Juszczyka i zdobył prowadzenie dla Bełchatowa. Bramkarz Polonii Bytom był niepokojony w pierwszej części gry jeszcze kilka razy. Gospodarze nie potrafili jednak go pokonać.
Bytomianie najlepszą okazję stworzyli w 49 minucie, kiedy po strzale Marcina Radzewicza piłka minimalnie minęła bramkę Łukasza Sapeli. Jeszcze w 62 minucie Szymon Sawala, wychodząc na pozycję sam na sam z bramkarzem gospodarzy, posłał futbolówkę nad poprzeczką.
W 83 minucie indywidualną akcję przeprowadził Grzegorz Kuświk, strzelił w długi róg i ustalił wynik meczu na 2:0 dla Bełchatowa.
GKS Bełchatów - Polonia Bytom 2:0 (1:0)
1:0 Grzegorz Fonfara (10'), 2:0 Grzegorz Kuświk (83')
Początek spotkania w Zabrzu należał do Polonii Warszawa. Zespół ze stolicy, wzmocniony znacznie w przerwie wakacyjnej, był faworytem pojedynku z drużyną, która powróciła do ekstraklasy. I właśnie jeden z nowych nabytków Polonii Artur Sobiech trafił do zabrzańskiej bramki. W 17 minucie z trzech metrów głową ulokował piłkę w siatce.
W kolejnych minutach groźniej atakował Górnik, lecz strzały Aleksandra Kwieka i Grzegorz Bonina nie przyniosły zmiany rezultatu.
Tuż przed końcem pierwszej połowy gola mogli zdobyć goście. W ogromnym zamieszaniu pod bramką zabrzan nikt jednak z piłkarzy Polonii nie potrafił wykorzystać sytuacji. Skończyło się na niecelnej główce Sobiecha.
Świetną sytuację miał Górnik w 52 minucie. Po centrze Mariusza Magiery z wolnego piłka trafiła do Adama Banasia, ten uderzył, futbolówka skozłowała przed Sebastianem Przyrowskim, ale ten zdołał ją jeszcze odbić przed siebie.
W 69 minucie goście podwyższyli na 2:0. Adrian Mierzejewski wykorzystał sytuację sam na sam z Sebastianem Nowakiem.
Górnik próbował, atakował, lecz zabrzanom w piątek nic nie wychodziło. Nawet strzał Mariusza Przybylskiego z 7 metrów na minutę przed koncem minął bramkę.
0:1 Artur Sobiech (17'), 0:2 Adrian Mierzejewski (69')
Skomentuj artykuł