Nauczyciel spalił matury uczniów. Chciał dać drugą szansę tym, którzy oblali
Nauczyciel języka angielskiego w jednym z paryskich techników spalił przed wejściem do szkoły egzaminy maturalne swoich uczniów. Jak tłumaczy, sprzeciwia się systemowi edukacji, a także chciał dać drugą szansę uczniom, którym źle poszedł egzamin - podało „Le Figaro”.
Victor Immordino, nauczyciel języka angielskiego w technikum Maria-Deraismes w Paryżu, swoje postępowanie tłumaczy tym, że chciał „anulować egzamin, aby nie było katastrofalnych ocen”. Oszacował, że na 63 uczniów, jedynie 7 napisało maturę z angielskiego „na poziomie standardów matury w technikum”.
- To beznadziejne. Ale to nie ich wina. Dopóki nie znajdziemy czegoś, co ich zmotywuje, nie będzie dobrze - stwierdził.
- Ich odpowiedzi na maturze były katastrofalne. To dobre dla uczniów, że zostały zniszczone. Dostaną nową szansę, to nie takie złe - podkreślał Victor Immordino na antenie BFM TV.
Nauczyciel przeciwny systemowi edukacji
Nauczyciel przyznaje, że jego czyn kierowany był także sprzeciwem wobec systemu edukacji państwowej, niekorzystnemu zwłaszcza dla uczniów techników. - Widzimy uczniów, którzy spędzili siedem lat w tym systemie i nie potrafią złożyć poprawnie dwóch słów po angielsku - stwierdził.
Rektorat akademii paryskiej, odpowiedzialny za placówki edukacyjne w stolicy Francji, zapewnia, że „zostały podjęte wszelkie możliwe środki, aby uczniowie nie ponieśli kary” za czyn nauczyciela, zapowiadając, że otrzymają nowy temat wypowiedzi pisemnej z angielskiego, który pozwoli im ponownie przystąpić do matury z tego przedmiotu.
Francuski minister edukacji narodowej, Pap Ndiaye, w swoim wpisie na Twitterze „stanowczo potępił” działania nauczyciela i zaznaczył, że została już w tej sprawie złożona skarga do prokuratury.
Nauczyciel ukarany za spalenie matur
Nauczyciel został zwolniony ze stanowiska i otrzymał zakaz nauczania oraz przebywania w okolicy szkoły, przed którą doszło do zdarzenia. W październiku ma odbyć się proces sądowy. Grozi mu kara 10 lat pozbawienia wolności i 150 000 euro grzywny.
Źródło: PAP / tk
Skomentuj artykuł