Przy łagodnej zimie, gazu wystarczy "na styk"

Jeśli zima będzie łagodna, bez umowy z Rosją gazu może nam wystarczyć "na styk". (fot. derfy/flickr.com
PAP / psd

Eksperci, z którymi rozmawiała PAP, uważają, że jeśli zima będzie łagodna, bez umowy z Rosją gazu może nam wystarczyć "na styk", ale przy mrozach możemy mieć do czynienia z kryzysem gazowym; bez względu na temperatury przemysł musiałby się liczyć z ograniczeniami dostaw.

Chodzi o aneks do porozumienia rządów Polski i Rosji, dotyczący zwiększenia dostaw gazu do Polski do 10,3 mld m sześc. rocznie i wydłużenia ich do 2037 roku, po tym gdy na początku ub.r. gaz przestał nam dostarczać rosyjsko-ukraiński pośrednik RosUkrEnergo.

Wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak chce, żeby porozumienie gazowe z Rosją - zamiast niego - podpisał minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, ponieważ - jak twierdzi umowa ta "nabrała wymiaru międzynarodowego". Jego zdaniem są jeszcze trzy miesiące na sfinalizowanie kontraktu, bo - jak powiedział - zimą może być trudna sytuacja.

Zdaniem niezależnego eksperta paliwowego Andrzeja Szczęśniaka, ruch wicepremiera Pawlaka to efekt wielomiesięcznej walki wewnątrz rządu o dywersyfikację dostaw gazu. - Pawlak jest z opcji regionalnej, on chce współpracować z Białorusią i Rosją, z kolei Sikorski prezentuje wersję transatlantycką i współpracę z USA - powiedział Szczęśniak.

Ekspert zaznaczył, że umowa jest "gotowa do podpisania", ale jego zdaniem wicepremier Pawlak chce uniknąć politycznych ataków po jej podpisaniu. - Jeśli Sikorski faktycznie przejmie sprawę, to mamy kryzys. Czeka nas kolejne pół roku negocjacji z Rosjanami - ocenił Szczęśniak.

Dodał, że szef resortu spraw zagranicznych będzie chciał w duchu uniezależniania się od rosyjskich dostaw zmienić zapisy tj. wielkość i długość dostaw - a na ich zmianę nie zgodzą się Rosjanie. - Dlatego Sikorski nie ma szans na rozwiązanie tej sprawy, a przez najbliższe 1,5 do 2 lat innych możliwości niż import ze wschodu nie ma - powiedział.

Jako na ewentualną alternatywę dla Gazpromu, Szczęśniak wskazał na pośrednika RosUkrEnergo, który dostarczał nam gaz do 2009 roku.

Pytany przez, jakie skutki ta sprawa może mieć dla gospodarki, Szczęśniak odparł: "gdyby zima była ciepła, to będziemy balansować na skraju, ale pierwszy mróz i jesteśmy "ugotowani". Nawet przy ciepłej zimie grożą nam odcięcia gazu, a przy zimnej - ostry kryzys".

W opinii Piotra Naimskiego, b. wiceministra gospodarki i b. pełnomocnika rządu ds. dywersyfikacji, nie można ocenić skutków niepodpisania umowy gazowej z Rosją, ponieważ nie znamy szczegółowego bilansu zużycia gazu w tym i następnym roku. - Wiadomo, że PGNiG sprzedaje mniej gazu w tym roku, ale dobrze byłoby wiedzieć, ile dokładnie sprzedaje i jaki będzie rzeczywisty niedobór, gdyby umowa z Rosjanami na dodatkowe dostawy nie była podpisana - powiedział Naimski.

- Trzeba nieustannie zadawać publicznie pytanie panu ministrowi Pawlakowi, zarządowi PGNiG i premierowi Tuskowi, dlaczego jesienią ubiegłego roku odrzucili ofertę E.ON Ruhrgasu, który chciał sprzedać PGNiG w krótkoterminowym kontrakcie 2 mld m sześc. gazu przesyłane poprzez system ukraiński - powiedział Naimski. Jego zdaniem, jej przyjęcie rozwiązałoby nasze problemy z niedoborem gazu do 2014 roku i należałoby sprawdzić czy jest ona nadal aktualna. Naimski uważa, że byłaby to alternatywa dla "skrajnie" niekorzystnego kontraktu z Rosją.

Rzeczniczka PGNiG Joanna Zakrzewska przyznała, że polska spółka gazowa prowadziła w ub. roku rozmowy na temat dostaw gazu z wieloma firmami, m.in. z E.ON Ruhrgas. W październiku ub.r. PGNiG zawarło z tą firmą "warunkową" umowę na dodatkowe dostawy. Warunkiem było jednak uzyskanie przez E.ON Ruhrgas zgody na transport gazu do Polski przez terytorium Ukrainy, której niemieckiemu koncernowi nie udało się uzyskać. 3 maja br. PGNiG ponownie zawarł umowę z Ruhrgasem na dostawy od 1 czerwca do końca 2011 roku. Wciąż jednak spółka ta nie zawarła umów transportowych z ukraińskimi operatorami.

- Ostatni aneks podpisaliśmy z tą firmą w środę, zawiera ona zapis o sfinalizowaniu umowy do 10 października. Nasz partner usilnie zabiega o podpisanie umowy transportowej, od której zależy realizacja dostaw gazu do Polski - powiedziała Zakrzewska.

- Nie byłoby problemów z dostawami gazu do Polski, gdyby np. w 2006 roku - wówczas pan Piotr Naimski był wiceministrem gospodarki, odpowiedzialnym m.in. za branżę gazową - skorzystano z oferty, jaką E.ON Ruhrgas złożył PGNiG SA. Jednak zamiast z niemiecką firmą kontrakt na dostawy gazu podpisano ze spółką RosUkrEnergo, co spowodowało m.in. wzrost cen gazu, a ostatecznie pośrednik ten przestał dostarczać nam gaz rok przed zakończeniem kontraktu - dodała.

W opinii Tomasza Chmala, eksperta Instytutu Sobieskiego deficyt dostaw gazu do zakładów przemysłowych, które jako pierwsze są obejmowane ewentualnymi ograniczeniami dostaw, nie są "fortunne" dla gospodarki, ale w tym roku sprzyjać może słabsza koniunktura.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Przy łagodnej zimie, gazu wystarczy "na styk"
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.