Przysiężny przegrał, choć miał trzy meczbole
Michał Przysiężny przegrał w poniedziałek z rozstawionym z numerem 21. hiszpańskim tenisistą Albertem Montanesem 7:5, 6:1, 5:7, 6:7 (5-7), 0:6 w pierwszej rundzie wielkoszlemowego turnieju US Open(pula nagród 22,266 mln dol.) na twardych kortach w Nowym Jorku. Było to ich pierwsze spotkanie, a trwało trzy godziny i 38 minut, przy czym Przysiężny nie wykorzystał trzech meczboli prowadząc w czwartym secie 6:5 i mając do dyspozycji serwis.
Polak zajmuje 90. miejsce w rankingu ATP World Tour, a Montanes jest w nim na 23. pozycji. Wyższy od tej lokaty numer rozstawienia Hiszpan zawdzięcza nieobecności dwóch kontuzjowanych zawodników przed nim notowanych - Francuza Jo-Wilfrieda Tsongi i Argentyńczyka Juana Martina del Potro, ubiegłorocznego triumfatora imprezy.
Początek meczu Przysiężnego był bardzo wyrównany, a o losach pierwszej partii zadecydowało jedyne przełamanie serwisu tenisisty z Półwyspu Iberyjskiego, do którego doszło w ostatnim dwunastym gemie, po 52 minutach gry. W sumie zawodnik pochodzący z Głogowa obronił cztery piłki na przełamanie własnego podania, a sam wykorzystał jedną z dwóch.
To dodało skrzydeł Polakowi, który drugiego seta rozpoczął od kolejnego "breaka" w drugim gemie i prowadzenia 3:0, zanim pozwolił rywalowi po raz jedyny w tej partii utrzymać serwis. Rozstrzygnął ją w ciągu zaledwie 25 minut, wynikiem 6:1.
Później trafił jednak na poważniejszy opór ze strony Montanesa i gra się znów wyrównała. Obaj konsekwentnie wygrywali swoje serwisy do stanu 6:5 dla Hiszpana. Wówczas Przysiężny znalazł się w opałach i choć obronił setbola przy 30:40, to nie udała mu się ta sztuka przy drugiej szansie i przewadze po stronie rywala.
Podobny przebieg miała czwarta partia, ale tym razem dzięki "breakowi" w 11. gemie to Polak wyszedł na 6:5. Później jednak przy własnym serwisie zmarnował trzy meczbole, co wykorzystał Montanes doprowadzając do tie-breaka. W nim wykorzystał pierwszego setbola i wygrał go 7-5, wyrównując stan meczu po trzech godzinach i ośmiu minutach.
Na otwarcie decydującego seta Przysiężny łatwo stracił serwis, po czym poprosił o pomoc medyczną, ponieważ doskwierał mu ból pleców (ta dolegliwość dokuczała mu już podczas turniejów w lipcu). Po krótkim masażu wrócił do gry, ale nie podjął już większej walki i nawet nie zdołał zdobyć gema w ciągu 30 minut.
Polak zaserwował 20 asów, przy dziewięciu po stronie rywala, ale miał aż 20 podwójnych błędów (Hiszpan siedem). Zdobył w meczu 154 punkty, a przegrał 161.
Oprócz Przysiężnego w nowojorskiej imprezie w singlu mężczyzn wystąpi jeszcze jeden Polak - Łukasz Kubot, sklasyfikowany na 62. pozycji na świecie. Jego pierwszym rywalem będzie również Hiszpan Guillermo Garcia-Lopez znajdujący się na 53. w rankingu ATP World Tour. Również oni nie mieli okazji jeszcze ze sobą walczyć.
Hiszpan w pięciu poprzednich startach w US Open trzy razy odpadał w pierwszej, a dwukrotnie w drugiej rundzie, natomiast jego najlepszym wynikiem w Wielkim Szlemie jest trzecia runda. Natomiast Kubot w Nowym Jorku zagra po raz drugi, ale po czteroletniej przerwie.
W 2006 roku przebił się tu przez trzyrundowe eliminacje, a w turnieju głównym wygrał dwa mecze. W kolejnym sezonie, w decydującym meczu kwalifikacji przegrał z Przysiężnym. W Wielkim Szlemie najlepszy rezultat osiągnął w styczniu, gdy doszedł do 1/8 finału w Australian Open.
Obecna dyspozycja Kubota jest wielką niewiadomą, bowiem na początku lipca skręcił kostkę i jednocześnie naderwał więzadło, co wykluczyło go z gry na blisko sześć tygodni. Wrócił do gry w połowie sierpnia i poniósł dwie porażki w imprezie Masters 1000 w Cincinnati i turnieju ATP w New Haven.
Skomentuj artykuł