Strefy Kibica miały magnetyczną moc

Hiszpańscy kibice w Strefie Kibica w Warszawie, podczas meczu finałowego piłkarskich mistrzostwa Europy - Euro 2012: Hiszpania - Włochy. (fot. PAP/Andrzej Hrechorowicz)
PAP / slo

Poznańską Strefę Kibica podczas piłkarskich mistrzostw Europy odwiedziło 705 tysięcy osób. Zdaniem pełnomocnika prezydenta miasta ds. Euro Michała Prymasa, wysoka frekwencja to duży sukces nie tylko organizatora, ale przede wszystkim mieszkańców.

Przed Euro 2012 miasto zakładało, że strefę odwiedzi mniej więcej pół miliona widzów. Tymczasem udało się osiągnąć wynik lepszy o 200 tysięcy.

- Frekwencja w poznańskiej fan zonie była znacznie wyższa od tej w Gdańsku czy Wrocławiu, a więc w miastach zbliżonych wielkością i potencjałem do Poznania. Na pewno liczba gości, jaka nas odwiedziła, jest miarą sukcesu tego miejsca - powiedział PAP Prymas.

Jak dodał, na popularność strefy złożyły się dwa czynniki. Jeden to ciężka praca i wysiłek wielu osób przy organizacji tego przedsięwzięcia. - Dziesiątki osób angażowały się w Euro w sposób znacznie przekraczający ich obowiązki służbowe. Strefa była przede wszystkim bezpieczna i nie miała słabych punktów. To jest jednak połowa sukcesu - druga to mieszkańcy Poznania, bo to oni chcieli tu przychodzić, bawić i uzewnętrzniać swoje emocje. Nawet jakbyśmy zorganizowali najlepszą strefę na świecie, ale nie trafili na tak podatny grunt, to ona stałaby pusta - podkreślił Prymas.

Popularność poznańskiej strefy wynikała też z lokalizacji. Publiczność bawiła się na pl. Wolności i al. Marcinkowskiego, czyli w samym centrum miasta, 300 m od Starego Rynku z łatwym i wygodnym dojazdem.

- W Gdańsku wybrano miejsce, gdzie często odbywały się imprezy masowe, ale położone nieco dalej od centrum. I okazało się, że frekwencja była o połowę niższa od naszej. Dlatego to świadczy o celowości i słuszności wyboru tego akurat miejsca. Zresztą UEFA jednoznacznie wskazywała to miejsce, jako optymalne na strefę - powiedział.

Rekordowa frekwencja padła w dniu meczu Polska-Rosja, strefę odwiedziło ponad 60,5 tys. osób. Przed meczami z udziałem polskich piłkarzy strefa wypełniała się w komplecie i organizatorzy musieli zamykać bramy na długo przed rozpoczęciem spotkania.

- My położyliśmy nacisk na bezpieczeństwo - ponad 100 ochroniarzy pilnowało porządku zarówno w strefie jak i poza nią. Druga rzecz to ekologia, sprzątanie i segregacja śmieci. Operator fan zony dbał o czystość na ulicach przylegających do strefy. Zrezygnowaliśmy z popularnych Toi-Toi na rzecz kontenerów sanitarnych, które dają wyższy komfort. O bezpieczeństwo uczestników dbali też ratownicy medyczni, którzy kilka dni temu prawdopodobnie uratowali życie osobie, która znajdowała się poza strefą - wyjaśnił.

Nie ukrywał, że po odpadnięciu polskiej reprezentacji z turnieju oraz po wyjeździe zagranicznych kibiców z Poznania, istniała obawa, że strefa może świecić pustkami.

- Powiedzieliśmy wówczas jednoznacznie, że nie jest sztuką zrobić Strefę Kibica i utrzymać emocje, kiedy w mieście jest 20 tysięcy Irlandczyków, a polscy piłkarze grają cały czas na mistrzostwach. Sztuką jest to, żeby strefa żyła cały czas, gdy nie mamy kibiców z zagranicy, a Polska już nie gra. Obiecaliśmy poznaniakom, a także wielkopolanom, że zrobimy wszystko, aby kibice nadal czuli się dobrze w strefie i byli zadowoleni. Chyba nam się udało, patrząc na frekwencję i słuchając różnych opinii - zaznaczył.

Poznańska strefa przyciągała ludzi również koncertami, na które wstęp był bezpłatny. Podczas 24 dni na scenie pojawiło się ponad 60 artystów. Swoich ulubionych wykonawców mogli znaleźć fani rapu, hip-hopu, rocka, bluesa, reagge, popu czy heavy metalu. Bardzo życzliwie przyjęto panie z Jarzębiny. Kilkanaście tysięcy widzów obejrzało występ niezwykle popularnej w latach 80. grupy Alphaville. Natomiast najbardziej owacyjnie przyjęto nieco skandalizujący zespół z Republiki Południowej Afryki - Die Antwoord, grający alternatywną muzykę łączącą rap z elektroniką.

W poznańskiej fan zonie funkcjonowała Strefa Junior, gdzie organizowano zajęcia dla najmłodszych. W ciągu 24 dni ok. 30 tysięcy dzieci wzięło udział w warsztatach muzycznych, plastycznych i sportowych. - To był strzał w dziesiątkę, bo wiele dzieciaków przychodziło do strefy niemal codziennie - podkreślił Prymas.

Od poniedziałku do końca tygodnia ma trwać demontaż strefy.

Prawie 650 tys. osób odwiedziło Strefę Kibica na wrocławskim Rynku w trakcie Euro 2012. To o połowę więcej niż szacowało miasto. Najwięcej kibiców odwiedzało strefę, gdy grała polska reprezentacja. Przed meczem Polska-Czechy trzeba ją było nawet powiększyć.

Jak poinformował PAP w poniedziałek rzecznik prasowy Urzędu Miasta we Wrocławiu Paweł Czuma, główną Strefę Kibica odwiedziło prawie 650 tys. osób; początkowo jednorazowo mogło do niej wejść 30 tys. osób. Już w trakcie turnieju została powiększona, bo na mecze polskiej drużyny przychodził komplet widzów. Najwięcej, bo ponad 40 tys. kibiców, przyszło na mecz Polska-Czechy. Później już tego rekordu frekwencyjnego nie udało się powtórzyć. Strefa zapełniła się ponownie w trakcie meczu finałowego Hiszpania-Włochy. Na czterech telebimach spotkanie obejrzało 20 tys. kibiców.

- Gdy przystępowaliśmy do projektowania strefy, to założyliśmy, że przyjdzie do niej od 300 do 500 tys. widzów. Przy czym te 500 tys. to była taka bardzo optymistyczna prognoza. Tymczasem strefę odwiedziło prawie 650 tys. osób. To bardzo dobry wynik, który potwierdza, że lokalizacja strefy w centrum była dobrym pomysłem - powiedział Czuma.

Dodał, że strefa powstała na Rynku, choć było sporo wątpliwości i kontrowersji w związku z taką decyzją. - Takie usytuowanie strefy najbardziej przypadło do gustu kibicom, zwłaszcza zagranicznym, którzy nie mieli problemów z dotarciem do niej na piechotę z Dworca Głównego PKP czy parkingów - powiedział rzecznik. Strefa była też bardzo dobrze skomunikowana ze Stadionem Miejskim.

- Rynek ma w sobie magnetyczną moc i było dla nas jasne, że gdzie byśmy tej strefy nie zrobili, to i tak kibice trafią na Rynek, bo tak jest we Wrocławiu, że tutaj się koncentruje życie towarzyskie, imprezowe - powiedział Czuma.

I faktycznie w trakcie Euro w dniach meczowych kibice przyjeżdżali do strefy bardzo wcześnie i zaczynali świętowanie. Zwłaszcza kibice z Czech wprowadzali we Wrocławiu atmosferę fiesty. Najczęściej przyjeżdżali specjalnymi pociągami i już od dworca dawali znać, że są (jeszcze na peronach wykrzykiwali: "Czesi już są"), potem idąc ulicami do Rynku śpiewali m.in. "kto nie skacze neni Czech". Nasi południowi sąsiedzi pozostawali w strefie i jej okolicach do późnych godzin popołudniowych, na Stadion Miejski, gdzie grała ich reprezentacja, przenosili się na krótko przed rozpoczęciem spotkania.

Z kolei rosyjscy kibice, którzy odwiedzili Wrocław podczas rozpoczynającego Euro we Wrocławiu meczu Rosja-Czechy, byli w mieście znaczenie mniej widoczni. Rosjanie przyjechali do miasta z całymi rodzinami i zachowywali się mniej entuzjastycznie od Czechow czy Polaków. Jednak - jak powiedział Czuma - do dzisiaj krążą opowieści o tym z jaką fantazją potrafią się bawić Rosjanie i jak duże napiwki zostawiali w lokalach gastronomicznych, w których biesiadowanie często kończyli następnego dnia.

W trakcie jednej z imprez rosyjscy kibice pobili się, doszło do zniszczeń. Właściciel restauracji nie złożył skargi, bo straty zostały pokryte przez krewkich Rosjan. Z kolei inny Rosjanin podczas meczu rzucił racę na płytę stadionu. Podczas próby zatrzymania doszło do awantury między kibicami rosyjskimi a stewardami ze stadionu. Ostatecznie prokuratura na podstawie stadionowego monitoringu wydała zgodę na upublicznienie wizerunków najbardziej agresywnych kibiców rosyjskich. Do tej pory udało się zatrzymać dwóch z sześciu poszukiwanych.

Natomiast po meczu Polska-Czechy kilku polskich kibiców wszczęło awanturę między sobą, która po interwencji policji skoncentrowała się na funkcjonariuszach. Kilku najbardziej agresywnych mężczyzn obrzuciło policjantów butelkami.

Podsumowując organizację turnieju szef Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu Dariusz Biel podkreślił, że pomimo kilku drobnych incydentów impreza przebiegała bardzo bezpiecznie. - To nie tylko opinia policji, ale również mieszkańców i gości, którzy przyjechali do Wrocławia - powiedział Biel.

Zdaniem wojewody dolnośląskiego Aleksandra Marka Skorupy olbrzymią korzyścią są inwestycje infrastrukturalne. - Dzięki organizacji Euro na Dolny Śląsk wpłynęło blisko 5 mld rządowych pieniędzy. Powstała Autostradowa Obwodnica Wrocławia, został zmodernizowany Dworzec Główny PKP i powstał nowy terminal lotniska. Symbolem miasta zaś stał się Stadion Miejski, gdzie dalej będziemy przeżywać piłkarskie emocje związane z udziałem Śląska Wrocław w europejskich pucharach - powiedział wojewoda.

Pytani przez PAP mieszkańcy, co ich najbardziej zaskoczyło podczas Euro, niemal zgodnie twierdzili, że gościnność Polaków, miła atmosfera oraz fiesta jaka panowała na ulicach polskich miast. "Polskiego kibola, zaciętego, agresywnego i wojującego z kibicami innych drużyn nie było widać. Byli za to radośni, zadowoleni ludzie" - powiedziała PAP wrocławianka, która na co dzień nie interesuje się piłką nożną, ale w trakcie Euro dała się porwać entuzjastycznej atmosferze.

- Pokazaliśmy się od jak najlepszej strony. Okazało się, że jesteśmy gościnni, mamy dobre jedzenie, a nasze piwo nie ustępuje czeskiemu - podkreślił Czuma.

Zaznaczył, że dla Wrocławia Euro to przede wszystkim gigantyczna promocja, na którą miasta nie byłoby stać. Materiały z Wrocławia trafiły do ponad 100 krajów świata. "Ponadto mamy nieprawdopodobne doświadczenie w organizacji wielkich, światowych imprez. To z kolei powoduje, że jesteśmy odważniejsi w podejmowaniu innych wielkich wyzwań. A kolejne imprezy przed nami. W 2016 roku Wrocław będzie Europejską Stolicą Kultury. Rok później odbędą się World Games, mistrzostwa sportów nieolimpijskich, na które przyjedzie samych sportowców ponad 4 tys." - powiedział Czuma.

Według rzecznika Wrocław ma kompetencje, aby takie imprezy organizować. - Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc będziemy chcieli organizować jak najwięcej takich wydarzeń - podkreślił Czuma.

Gdańską Strefę Kibica, która działała od 7 czerwca do 1 lipca, odwiedziło w czasie mistrzostw ponad 333 tys. fanów futbolu. Zjedli oni 21 ton jedzenia i wypili 120 tysięcy litrów piwa. Rekord frekwencji - 40 tysięcy gości - padł w dniu meczu Polska-Czechy.

Gdańską strefę zorganizowano na Placu Zebrań Ludowych, oddalonym kilkaset metrów od Dworca Głównego i około kilometra od ścisłego historycznego centrum miasta. Urządzono ją na powierzchni liczącej około czterech hektarów, a mecze transmitowane były początkowo na jednym 103-metrowym telebimie, do którego po paru dniach dołączył drugi - 32-metrowy ekran, lepiej widoczny z bocznego sektora strefy.

Początkowo strefa była przystosowana do przyjęcia maksymalnie 30 tysięcy osób, ale przed rozgrywanym 16 czerwca meczem Polaków z Czechami, zdecydowano się ją powiększyć tak, by zmieściło się w niej jeszcze kolejnych 10 tysięcy fanów futbolu.

W ciągu 22 dni działania (przez trzy dni zona była zamknięta ze względów technicznych) strefę odwiedziło 333 269 kibiców. Rekordowy pod względem frekwencji był mecz Polska-Czechy, kiedy to strefa wypełniła się do maksimum - 40 tysięcy. Tego dnia w strefie doszło też do nietypowego wydarzenia - oświadczyn, które odbyły się na scenie i zostały przyjęte.

O bezpieczeństwo osób przebywających w strefie dbało codziennie średnio 360 osób, w tym obok ochroniarzy, także pracownicy służby informacyjnej. Ochrona interweniowała w sumie ponad 1200 razy. - Najczęściej były to upomnienia czy interwencje wobec osób nietrzeźwych - powiedział PAP rzecznik prasowy strefy Piotr Piotrowski.

Działające w strefie służby medyczne udzieliły w sumie prawie 280 porad, z czego tylko 24 dotyczyły obcokrajowców. Najczęstszymi dolegliwościami były zasłabnięcia lub drobne urazy. 24 osoby zdecydowano się zawieźć do szpitali, by tam uzyskały fachową pomoc.

Na terenie strefy działało ponad 40 punktów gastronomicznych, w których można było kupić m.in. kiełbasę, golonkę, szaszłyki, bigos czy pierogi. W sumie w punktach tych sprzedano 21 ton jedzenia oraz 120 tysięcy litrów piwa.

Kibice mieli do dyspozycji 280 przenośnych toalet i około 20 umywalni. Jak obliczyli organizatorzy, na obsługę w punktach gastronomicznych kibice czekali średnio dwie minuty, a w kolejce do toalety spędzali jedną.

Poza otwartą, dostępną dla wszystkich za darmo przestrzenią, strefa dysponowała też dwoma namiotami w kształcie piłek, w których za opłatą 80 lub 640 złotych, można było oglądać mecze unikając tłoku i korzystając z wliczonych w cenę posiłków i trunków. Przez cały turniej sprzedano około 3,3 tysiąca takich wejściówek, w tym 800 droższych.

Strefa działała codziennie od godz. 15, a zamykano ją najczęściej ok. północy. Przed i po spotkaniach na scenie odbywały się koncerty, głównie lokalnych zespołów. Były także koncerty zagranicznych gwiazd, w tym amerykańskiego rapera Pitbulla, niemieckiego didżeja ATB i brytyjskiej gwiazdy rocka - Noela Gallaghera. Każdy z koncertów gwiazd zgromadził około pięciu tysięcy fanów.

Oprócz koncertów w strefie organizowano też różnego rodzaju konkursy czy turnieje, można było m.in. pograć w piłkę nożną na miniboisku czy w piłkę plażową. Goście mieli też do dyspozycji konsole do gier oraz stoły do popularnej gry w piłkarzyki.

Blisko 1,5 mln osób odwiedziło warszawską Strefę Kibica w czasie piłkarskich mistrzostw Europy. W dniu finałowego meczu Euro Hiszpania-Włochy przez pl. Defilad przewinęło się ok. 100 tys. osób - poinformowała w poniedziałek prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz.

- Przez 25 dni Strefę Kibica odwiedziło prawie 1,5 mln osób, na scenie wystąpiło 650 artystów oraz 35 zespołów, w tym dwa zagraniczne i dwa teatry. Na dwie trybuny na Placu Defilad wydano ponad 37 tys. wejściówek - powiedziała Gronkiewicz-Waltz na konferencji prasowej w Pałacu Kultury i Nauki.

W czasie turnieju przez centrum prasowe zorganizowane przez urząd miasta w PKiN przewinęło się ponad 2 tys. dziennikarzy, w tym 430 zagranicznych z 34 krajów. Najliczniejsza grupa przyjechała z Niemiec, Rosji, Wielkiej Brytanii oraz Chin.

Budowa największej w Polsce Strefy Kibica, mogącej pomieścić 100 tys. osób, rozpoczęła się 14 maja. Znajdowało się tam m.in. 8 telebimów, ponad 2 tys. miejsc siedzących na trybunach, 11 kilometrów kabli, 82 punkty gastronomiczne.

- Restauracja McDonald's sprzedała 68 tys. hamburgerów i 7 ton frytek - powiedziała dyrektor biura promocji m.st. Warszawy Katarzyna Ratajczyk. Demontaż Strefy Kibica zakończy się 9 lipca - dodała.

Euro 2012 rozpoczęło się od meczu Polska-Grecja na Stadionie Narodowym w Warszawie. W sumie na tym obiekcie rozegranych zostało pięć spotkań. Przez te pięć dni służby oczyszczania miasta zebrały ponad 220 ton odpadów. Od 8 czerwca do 1 lipca z miejsc parkingowych objętych zakazem parkowania odholowano 1600 pojazdów.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Strefy Kibica miały magnetyczną moc
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.