Tychy: Fiat zwolni 1,5 tys. pracowników
PAP / psd
W pierwszym kwartale 2013 r. fabryka Fiata w Tychach zmniejszy zatrudnienie o 1,5 tys. osób. Oznacza to, że pracę straci trzecia część obecnej załogi. Dyrekcja tłumaczy zwolnienia spadkiem sprzedaży aut. Związkowcy mówią, że to efekt utraty modelu panda.
Informacja o planowanych zwolnieniach pracowników wśród związkowców i obserwatorów rynku motoryzacyjnego była spodziewana od kilku miesięcy. W piątek Fiat Auto Poland (FAP) oficjalnie potwierdził skalę zwolnień grupowych i poinformował o swoich planach związki zawodowe. Dzień wcześniej zamierzenia koncernu poznali samorządowcy.
Przedstawiciele związków byli zaskoczeni skalą zwolnień; dotąd nieoficjalnie wymieniało się liczbę około tysiąca pracowników. Analizy Fiata wykazały jednak, że przy spodziewanym w 2013 r. zmniejszeniu produkcji do poniżej 300 tys. aut (nieoficjalnie mówi się o produkcji 1,1 tys. aut na dobę, czyli ponad 250 tys. rocznie), fabryka nie będzie potrzebować aż 1,5 tys. obecnych pracowników.
- Negatywna sytuacja przekłada się na nadwyżkę zatrudnienia w liczbie około 1500 pracowników, co powoduje konieczność uruchomienia przez spółkę, począwszy od dzisiejszego spotkania, procedury zwolnień grupowych przewidzianej przez obowiązujące przepisy prawne - poinformował po spotkaniu ze związkowcami rzecznik FAP Bogusław Cieślar.
Związkowcy są przeciwni tak dużej redukcji. - Naszym zdaniem spadki produkcji w żaden sposób nie uzasadniają redukcji zatrudnienia na tak ogromna skalę. Podczas negocjacji będziemy się starali jak najbardziej ograniczyć tę liczbę. Będziemy się również domagać, aby zarząd wycofał się ze zwolnień grupowych i zastąpił je programem dobrowolnych odejść - powiedziała szefowa Solidarności w fabryce Wanda Stróżyk.
Nieoficjalnie, według rozmówców PAP, Fiat zamierza zaproponować odchodzącym pracownikom specjalne odprawy, sięgające równowartości półtorarocznej pensji. Szczegóły mają być negocjowane ze stroną społeczną. W pierwszej kolejności - jeżeli dojdzie do porozumienia ze związkami - redukcje mogłyby być realizowane na zasadzie programu dobrowolnych odejść. Fabryka ma pracować na dwie zmiany, zamiast - jak dotąd - na trzy.
Przedstawiciele FAP nie potwierdzają na razie informacji o ewentualnej dobrowolności części odejść oraz odprawach. Jak wyjaśnił Cieślar, warunki odejść pracowników będą przedmiotem negocjacji ze stroną społeczną; ma to nastąpić w najbliższych trzech tygodniach. Dopiero wówczas można będzie mówić o konkretach.
- Spółka Fiat Auto Poland na spotkaniu ze związkami zawodowymi wyraziła wolę niezwłocznego rozpoczęcia negocjacji zmierzających do znalezienia możliwych rozwiązań w kwestii nadwyżki zatrudnienia - wskazał Cieślar.
Wprowadzenie programu dobrowolnych odejść postulowała wcześniej działająca w zakładzie Solidarność. "Z pewnością jest grupa pracowników, którzy są w stanie poradzić sobie na rynku pracy i za godziwą odprawą byliby zainteresowani odejściem" - skomentowała Wanda Stróżyk. Dodała, że atmosfera w zakładzie jest napięta; pracownicy boją się zwolnień; część chciałaby odejść za odprawą.
Według przedstawicieli FAP zmniejszenie zatrudnienia wynika z sytuacji rynkowej. Jak podała spółka w komunikacie, "popyt na samochody w Europie wykazuje trend negatywny, szczególnie w (...) krajach jak np. Włochy, do których eksportowana jest większość produkowanych w zakładzie w Tychach samochodów". Według prognoz tegoroczna sprzedaż na europejskim rynku sięgnie 12,5-12,8 mln aut, wobec 16 mln egzemplarzy w 2007 r.
- Segment A, do którego należą samochody produkowane w Tychach (małe auta - PAP), odczuł ten spadek w największym stopniu. Rynek polski także zanotował ponad 20-procentowe załamanie w stosunku do roku 2008, co odbiło się negatywnie na sprzedaży samochodów Fiata - podkreślił Cieślar.
Według związkowców, choć europejski rynek motoryzacyjny notuje spadki, faktycznym powodem redukcji zatrudnienia jest zaprzestanie z końcem br. produkcji w Tychach modelu panda classic, który był wiodącym modelem zakładu. Od 2003 r. w Tychach powstało ponad 2,15 mln aut tego modelu. Nowa panda wytwarzana jest od roku we włoskiej fabryce Pomigliano d'Arco pod Neapolem.
Cieślar podkreślił, że w Tychach nadal wytwarzane będą: fiat 500, lancia ypsilon i ford ka. "Pięćsetka" wciąż należy do najbardziej cenionych aut w swoim segmencie. Mimo produkcji trzech modeli - jak podał FAP - "negatywny trend na rynku oraz brak perspektyw poprawy są przyczyną poważnych trudności Fiata Auto Poland". W tym roku fabryka wyprodukuje mniej niż 350 tys. aut, w przyszłym grubo poniżej 300 tys. W ubiegłym roku produkcja wyniosła 467,7 tys. samochodów, a w rekordowym roku 2009 przekroczyła 605 tys. egzemplarzy.
Nieoficjalnie rozmówcy PAP, powołując się na informacje dyrekcji koncernu, powiedzieli, że zakład w Tychach w najbliższych dwóch latach raczej nie ma szans na ulokowanie tu produkcji kolejnego modelu auta.
Spółka podkreśliła, że w związku ze znacznym obniżeniem wielkości produkcji konieczne będzie "przeprowadzenie działań reorganizacyjnych w firmie, polegających na zmianie systemu pracy w Tychach z trzech na dwie zmiany, a w obszarze handlowym - zrewidowanie struktury i dostosowanie jej do aktualnych warunków rynkowych". Według nieoficjalnych informacji PAP, wśród zwalnianych ok. 1,3 tys. to pracownicy produkcyjni.
Fiat Auto Poland zatrudnia ponad 4,9 tys. osób, czego przeszło 4,6 tys. w fabryce w Tychach. Według źródeł związkowych w ciągu minionych dwóch lat zatrudnienie zmalało o ok. 1,6 tys. osób - w drodze nieprzedłużania umów z pracownikami czasowymi lub zwolnień w niewielkich grupach (poniżej 30 osób), by nie były to zwolnienia grupowe.
- Trzeba pamiętać, że sytuacja całej fabryki przekłada się na całą branżę motoryzacyjną w Polsce. Szacujemy, że utrata jednego miejsca pracy w Fiat Auto Poland może oznaczać zwolnienie nawet czterech osób w firmach kooperujących - oceniła Wanda Stróżyk z Solidarności.
Informację o zwolnieniach w fabryce Fiata z niepokojem przyjęły władze Tychów. - Zrobimy wszystko, aby pomóc zwalnianym pracownikom znaleźć nowe miejsca pracy. Jesteśmy w stałym kontakcie z urzędem pracy i władzami tyskiej podstrefy Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej - powiedział PAP prezydent Tychów Andrzej Dziuba.
Wstępnie oszacowano, że wśród 1,5 tys. zwalnianych pracowników mieszkańcy Tychów to niespełna 400 osób. Prezydent jest przekonany, że dla takiej liczby pracowników z czasem znajdzie się zatrudnienie w mieście. Samorządowcy myślą o specjalnych programach, które miałyby pomóc zwalnianym. Problem jednak wzrośnie, gdy zwolnienia grupowe rozpoczną także liczni kooperanci Fiata.
Według prezydenta Dziuby, jeżeli faktycznie zwolnienia będą odbywać się na zasadach dobrowolnych odejść, z wypłaceniem pracownikom godziwych odpraw, wówczas cały proces uda się przeprowadzić w sposób możliwie łagodny społecznie. Problem jednak powróci, gdy zwolnieni nie będą w stanie w krótkim czasie znaleźć pracy - ocenił.
Szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz ocenił, że zwolnienia grupowe w fabryce Fiata mogą spowodować również redukcję zatrudnienia w spółkach powiązanych i kooperujących z tym zakładem. - Niestety, scenariusz, przed którym ostrzegamy od wielu miesięcy, zaczyna się sprawdzać. W związku z coraz gorszą sytuacją gospodarczą naszego kraju kolejne zakłady przemysłowe, nie tylko z branży motoryzacyjnej, będą ograniczać produkcję, masowo zwalniać ludzi lub po prostu upadać - skomentował Kolorz, przypominając, że "S" zdecydowała kilka tygodni temu o przeprowadzeniu generalnego strajku solidarnościowego w regionie.
- Domagamy się m.in. aby rządzący wspólnie z pracodawcami i związkami zawodowymi opracowali system osłonowy dla przedsiębiorstw zagrożonych skutkami kryzysu, czyli właśnie dla takich zakładów jak Fiat Auto Poland. Realizacja naszych postulatów to dzisiaj jedyna szansa na uratowanie miejsc pracy we Fiacie oraz uniknięcie katastrofy gospodarczej i społecznej w całym województwie - powiedział szef regionalnej "S".
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł