W Mińsku przeszedł marsz kobiet, ambasada USA apeluje o robienie zapasów
Ulicami Mińska przeszedł w sobotę kolejny marsz kobiet. Obrońcy praw człowieka informują o co najmniej 10 zatrzymanych. Ambasada USA na Białorusi apeluje do swoich obywateli o zrobienie zapasów wody, jedzenia i leków w związku z możliwym strajkiem generalnym.
Uczestniczki marszu niosły wykorzystywane przez białoruską opozycję flagi w biało-czerwono-białych barwach, plakaty i biało-czerwone parasole. Według serwisu TUT.by w manifestacji wzięło udział ok. 200 osób.
Akcje solidarności odbyły się też w innych białoruskich miastach, a także np. w Kijowie i w Tokio - podaje TUT.by.
Tego dnia zorganizowano także rajd zwolenników władz i niewielkie prołukaszenkowskie mityngi - informują media.
W niedzielę upływa termin tzw. narodowego ultimatum, które postawiła Alaksandrowi Łukaszence opozycjonistka Swiatłana Cichanouska. Zapowiedziała ona, że ogłosi ogólnokrajowy strajk, jeżeli do 25 października włącznie Łukaszenka nie spełni trzech żądań. Wezwała Łukaszenkę do ogłoszenia swojej dymisji, do całkowitego zaprzestania przemocy na ulicach oraz do zwolnienia wszystkich więźniów politycznych.
W związku z zapowiedzią Cichanouskiej ambasada USA w Mińsku wydała komunikat, w którym wezwała swoich obywateli przebywających na Białorusi, by nie brali działu w masowych akcjach, zrobili zapasy wody, jedzenia i leków, a także mieli zapas gotówki na co najmniej trzy dni.
Na Białorusi od 9 sierpnia trwają protesty przeciwko sfałszowaniu wyników wyborów prezydenckich.
Skomentuj artykuł