Tomasz Adamek w sobotę stanie przed szansą wywalczenia mistrzostwa świata w trzeciej kategorii wagowej. Aby tego dokonać musi wygrać na stadionie miejskim we Wrocławiu z ukraińskim bokserem Witalijem Kliczką, który posiada pas WBC w kategorii ciężkiej.
"Góral" do tej pory był mistrzem świata w wadze półciężkiej (WBC) i junior ciężkiej (IBF). Blisko dwa lata temu przeniósł się do kategorii ciężkiej pokonując w pierwszym pojedynku Andrzeja Gołotę. Od razu zapowiedział, że dokona tego, czego nie udało się starszemu koledze - tzn. zdobędzie mistrzostwo świata "Królewskiej dywizji".
Na początku Adamek traktowany był przez fachowców z przymrużeniem oka. Jednak kolejne zwycięstwa nad Jasonem Estradą, Chrisem Arreolą, Michaelem Grantem, Vinnym Maddalone'em, czy ostatnio Kevinem McBridem otworzyły przed nim szansę na mistrzowską walkę. Polak znacznie przybrał na wadze, co powoduje wątpliwości odnośnie jego największego atutu, jakim jest szybkość. - Ważę 99-100 kg i nic się nie zmienia poza coraz większą masą mięśniową - zapewniał Adamek, który ma na koncie 44 wygrane (28 przed czasem) i jedną porażkę.
Adamek do walki przygotowywał się w Stanach Zjednoczonych. Podkreślił, że ponad dziesięciotygodniowy obóz był bardzo ciężki, a najważniejsze podczas niego było przygotowanie kondycyjne. - Jestem gotowy na ciężki pojedynek i na zdobycie pasa mistrzowskiego wagi ciężkiej. Wiem, że nie będzie łatwo, bo w ringu nigdy nie jest łatwo, ale jestem przygotowany. Nie ma na co czekać, jeśli mam być mistrzem, to będę nim teraz - dodał.
Kliczko (42 wygrane, w tym 39 przed czasem i dwie porażki - obydwie przed czasem), jest o pięć lat starszy od Polaka. To jednak nie oznacza, że może mieć problemy np. z kondycją, ponieważ Ukrainiec do każdego pojedynku przygotowany jest perfekcyjnie. - Przed tą walką jestem lżejszy niż zwykle, ale to nie jest istotne. Skończyłem 40 lat i jestem silniejszy niż 10 lat temu. Mam mocniejszy cios, a w ogóle nie czuję tego wieku. Każdy, kto 10 września przyjdzie na walkę zobaczy Kliczkę w świetnej formie - przekonywał starszy z braci - młodszy, Władymir jest mistrzem świata federacji IBF i WBO, a po lipcowym zwycięstwie nad Davidem Hayem także WBA.
Polak porównywany jest właśnie do Anglika, który do wagi ciężkiej również przeniósł się z kategorii cruiser. Najbliższemu pojedynkowi towarzyszy jednak zupełnie inna atmosfera niż przed lipcowym pojedynkiem, kiedy to Haye obrażał i prowokował obydwu braci Kliczków. Obaj rywale z szacunkiem wypowiadają się o sobie, choć każdy z nich jest pewny zwycięstwa. - Tomasz jest szybki, ma dobrą technikę, znakomicie porusza się w ringu i nie jest łatwo walczyć z niższym zawodnikiem. Ja muszę być szybszy od niego i muszę mieć lepszą kondycję. Wydaje mi się, że będzie to ciekawsza walka niż pojedynek mojego brata z Davidem Hayem - przekonywał Witalij, który do walki z Adamkiem przygotowywał się w austriackim Kitzbuehel.
Kliczko tytuł zdobył w październiku 2008 roku, pokonując przed czasem Nigeryjczyka Samuela Petera. Sobotni pojedynek z Adamkiem będzie dla niego dziewiątą z rzędu obroną mistrzowskiego pasa. Początek walki zaplanowany jest na godz. 23.15. Dzień wcześniej odbędzie się oficjalne ważenie.
Adamek nie wyrywa z butów
Paweł Skrzecz - jeden z trenerów grupy zawodowej "12round Promotions" o walce Tomasza Adamka z Witalijem Kliczko o mistrzostwo świata WBC w wadze ciężkiej:
- Wiadomo kto jest faworytem sobotniej walki. Jednak, gdyby w sporcie nie było niespodzianek, byłoby po prostu nudno. Przecież wcześniej Mike Tyson, czy Lennox Lewis przegrywali w najmniej spodziewanych okolicznościach i z dużo niżej notowanymi bokserami. Za Tomkiem jednak nie stoi wiele argumentów. Oprócz serca do walki i olbrzymiej chęci zwycięstwa, można wymienić przewagę szybkości - powiedział Skrzecz.
- W tym pojedynku Tomek musi zmusić Kliczkę do boksowania. Nie może czekać, bo w wymianie ciosów w dystansie jest bez szans. Dlatego musi przedostać się do półdystansu i tam zmusić rywala, aby się z nim bił. Tam też powinien wykorzystać swoją szybkość, bo nie wystarczy przedostać się w pobliże rywala i czekać na to co się wydarzy. Powinien zasypać go serią ciosów, które dadzą się Kliczce we znaki w późniejszych rundach. Tomek nie dysponuje ciosem nokautującym - takim, który wyrwa rywala z butów. Dlatego będzie mu bardzo ciężko znokautować takiego kolosa jakim jest Kliczko. Jednak wcześniejsze pojedynki "Górala" pokazały, że potrafi posłać przeciwnika na deski po seriach ciosów. Ale zadanie Kliczce serii ciosów, po której by padł na matę ringu, wydaje się niemożliwe - dodał
Skomentuj artykuł