Ambasada w Watykanie jest dla nas "garbem"?
Wspieranie finansowe strefy euro to ubezpieczanie domu bogatych sąsiadów - powiedział w sejmowej debacie Jerzy Żyżyński (PiS). Warto zapłacić, aby też uniknąć pożaru - ripostował Dariusz Rosati (PO). Roman Kotliński (RP) mówił zaś o tym, że ambasada w Watykanie jest dla nas "garbem".
Podczas kolejnej godziny sejmowej debaty nad informacją rządu ws przyszłości UE, Żyżyński ocenił, że "załamanie gospodarki UE byłoby dla nas stratą", ale jednocześnie postawił pytanie, czy "rozpad strefy euro rzeczywiście musiałby być stratą?" Według niego, nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi. - Po pierwsze to się stanie poza nami (...) po drugie nie jest pewne czy to byłoby stratą dla samej UE, otóż mogłoby to rozładować napięcia, do których doprowadził kryzys w tej wadliwej konstrukcji strefy euro - podkreślił Żyżyński.
Poseł PiS skrytykował też premiera Donalda Tuska, który powiedział w swoim sejmowym wystąpieniu, że polski rząd i Narodowy Bank Polski ustalą warunki i reguły przystąpienia do pożyczki dla Międzynarodowego Funduszu Walutowego - o ile się na nią zdecydujemy.
- Osłabiać swój fundusz stabilizacyjny na co? Na inny fundusz stabilizacyjny, z którego nie będziemy korzystać, bo nie jesteśmy w strefie euro? To tak jakby płacić za ubezpieczenie domu, w którym nie mieszkamy, żeby ulżyć bogatszym sąsiadom, bo będziemy współdecydować o menu ich obiadu i może dostarczymy jakiś wiktuałów z naszego ogródka, i będziemy mieli zaszczyt posprzątać po obiedzie - powiedział Żyżyński.
Do tych słów nawiązał poseł PO Dariusz Rosati. - To się zdarza - jak domy stoją obok siebie to można wykazać, że warto zapłacić za ubezpieczenie również od pożaru tego drugiego domu, który przylega do mojego. Bo jak on się zapali, to mój się też spali" - powiedział.
Rosati przekonywał też, że w stosunkach międzynarodowych "współdziałanie na wcześniej przyjętych zasadach" jest zawsze korzystniejsze dla słabszych partnerów, bo to silniejsi partnerzy mają interes w tym, aby działać bez ograniczeń.
Występujący w debacie przedstawiciele Ruchu Palikota opowiadali się za dalszą integracją europejską. - Nacjonalistyczna i ksenofobiczna odpowiedź na prawdziwe zagrożenia suwerenności narodowej jest w swej istocie antynarodowa, przeciwko interesom Polski i Polaków. PiS usiłuje (...) zbijać kapitał polityczny na narodowych, XIX- wiecznych resentymentach, nie bacząc na obiektywny interes Polski. To nie nadmiar władzy UE jest dla nas zagrożeniem, zagrożeniem naszej suwerenności jest tej władzy niedostatek - uważa Grodzka.
Jej klubowy kolega Roman Kotliński ocenił, że dla jego ugrupowania "totalna integracja, integracja pełna z UE jest oczywistą oczywistością" i - jak mówił - "szkoda czasu", by tłumaczyć to posłom z prawej strony sali sejmowej. - Państwo z PiS- u jesteście wychowani na kazaniach proboszczów, nie jesteście w stanie zrozumieć pewnych rzeczy, nie jesteście w stanie wspiąć się na myślenie samodzielne, chociaż jest pan poseł Stefan Niesiołowski (PO) (...) mimo że też jest wychowany na kazaniach proboszczów, to jednak się wspiął na to myślenie samodzielne - do pewnego stopnia oczywiście - powiedział nawiązując do wcześniejszego wystąpienia posła Platformy.
Kotliński ocenił też, że utrzymywanie ambasady przy Watykanie jest dla nas "garbem". - O dziwo nie zlikwidowano ambasady w Watykanie, chociaż nic stamtąd nie importujemy poza ideologią. W naszą stronę ideologia, w tamtą - masa pieniędzy - mówił. - Jeśli ma się taki garb na utrzymaniu, jak utrzymanie Watykanu, to oczywiście trudno jest wejść w kryzys - dodał. Jego słowa wywołały dyskusję na sali.
Wcześniej szef MSZ Radosław Sikorski, zwracając się do prawej strony sali sejmowej, oświadczył, że nie zamierza zamykać ambasady przy Stolicy Apostolskiej. - Co więcej, zamierzamy ściśle współpracować ze Stolicą Apostolską w walce o prawa chrześcijan na całym świecie - zapowiedział minister. Jak podkreślił, tam, gdzie narusza się wolność sumienia, łamie się prawa mniejszości religijnych - tam przeważnie łamie się też inne prawa.
Zwracając się do lewej strony sali sejmowej, Sikorski zaznaczył, że sprawa wolności religii jest ważna także dla agnostyków i ateistów. Jak dodał, "można mieć swoje zdanie o roli kościoła w państwie, ale kiedy się w Pakistanie wysadza w powietrze kościoły albo pali ludzi żywcem, dokonuje pogromów (...)", to powinno stać się to "elementem podstawowej ludzkiej solidarności, nawet jeśli się nie jest chrześcijaninem". Oświadczył też, że tak długo jak on jestem ministrem, "Polska w UE będzie współpracowała z tymi państwami, które sprawy prześladowań chrześcijan na świecie będą podnosić".
Z kolei minister finansów Jacek Rostowski skrytykował posłów PiS za ich pochwałę postawy brytyjskiego premiera Davida Camerona. Jak powiedział, w żaden sposób by nie chwalił tego, co zrobił Cameron "bo na pewno nie było to w interesie polskim". Rostowski dodał, nie jest też tak, że Cameron pojechał w zeszłym tygodniu na szczyt UE do Brukseli, "aby bronić interesy Wlk. Brytanii przeciwko jakiemuś zamachowi". - To, co miało być uzgodnione i miało przyjąć formę zmiany traktatu UE w żaden sposób nie zagrażało interesom Wlk. Brytanii, ani City londyńskiemu. Pan premier Cameron pojechał, aby wykorzystać sytuację, w której 26 innych krajów chciało (...) stworzyć zasady nowego traktatu, aby wywalczyć dodatkowe zapewnienia dla Wlk. Brytanii, zresztą dość skromne - mówił Rostowski.
Według niego, prędzej czy późnij UE na te zapewnienia się zgodzi. - Polsce bardzo zależy na tym, aby Wlk. Brytania przyłączyła się do 26, żebyśmy mogli zmienić traktat - dodał minister.
Skomentuj artykuł