Broniarz: to, czy dojdzie do strajku, zależy wyłącznie od minister Zalewskiej

(fot. PAP/Radek Pietruszka)
PAP / kk

To, czy dojdzie do strajku i jak on będzie przebiegał, zależy tylko i wyłącznie od pani minister edukacji narodowej Anny Zalewskiej - powiedział w piątek szef ZNP Sławomir Broniarz.

Broniarz spotkał się z dziennikarzami na konferencji prasowej zorganizowanej w siedzibie ZNP w Warszawie.

Jak zaznaczył, ZNP ogłosił datę strajku 35 dni przed terminem. "To, czy do niego dojdzie, jak on będzie przebiegał, zależy tylko i wyłącznie od pani minister edukacji narodowej" - podkreślił Broniarz.

"Jeżeli pani minister mówi: «opamiętajcie się», to ja ten apel traktuję jako apel do koleżanek i kolegów w rządzie: do ministra finansów, do pana premiera, do posłów PiS, aby opamiętali się i nie doprowadzali do sytuacji, w której rzesza kilkuset tysięcy nauczycieli 8 kwietnia odmówi podjęcia pracy, przystępując do strajku polegającego na całkowitym powstrzymaniu się od pracy" - mówił szef ZNP.

Zdaniem Broniarza, Zalewska od 18 dni nie reaguje na postulaty środowiska nauczycielskiego. "Do tego czasu nie pojawiły się żadne propozycje MEN poza opowieściami pani minister, co zostało zrobione, w jakim zakresie pani minister spełniła te postulaty związków zawodowych" - mówił. W jego opinii, nie zostały spełnione żaden postulat.

"Uważamy, że tego rodzaju zachowanie, tego rodzaju postawa i tego rodzaju apele raczej mają charakter odwrotny od zamierzonego - co najwyżej irytują środowisko, co najwyżej pokazują arogancję i lekceważenie środowiska nauczycielskiego" - stwierdził.

Broniarz dodał, że nauczyciele "byli, są i będą przy uczniach". "Żaden nauczyciel nigdy swojego ucznia nie opuści. Zależy nam na tym, aby ci nauczyciele, do których pani się zwraca, w swojej ciężkiej pracy mieli także właściwą gratyfikację i właściwą osłonę z pani strony jako ministra edukacji narodowej" - mówił. Zaznaczył, że ZNP oczekuje od MEN przedstawienia w poniedziałek rozwiązań, które zażegnają konflikt.

Jak stwierdził, minister edukacji narodowej "mówi nieprawdę". "Opowiadanie o tym, że nauczyciel dostał podwyżkę rzędu 800 zł jest przekazem nieprawdziwym. To tylko i wyłącznie irytuje środowisko nauczycielskie" - ocenił Broniarz.

"Od samego początku mówiliśmy, że nawet po styczniowej podwyżce płaca nauczyciela rozpoczynającego swoją karierę zawodową (...), ta pierwsza pensja będzie wynosiła 1834 zł. Tyle zarobi stażysta (...). Nauczyciel z najwyższym stopniem awansu zawodowego, czyli nauczyciel dyplomowany, dostaje na rękę 2492 zł. Czyli podwyżka wynosiła od 83 do 115 zł" - wyjaśnił.

Według Broniarza, to Centralna Komisja Egzaminacyjna jest odpowiedzialna za prawidłowy przebieg egzaminów. Dlatego - jak zastrzegł - nie można przerzucać odpowiedzialności na nauczycieli. "Zwracamy także uwagę, że próba obejścia tego problemu poprzez zatrudnianie w szkole X nauczycieli ze szkoły Y nie ma jakichkolwiek podstaw prawnych. I w tej sprawie także poinformujemy Państwową Inspekcję Pracy (...). Dla doraźnego celu pani próbuje naruszać prawo pracy" - stwierdził Broniarz.

Jak podkreślił, są to postulaty, które wyrażają wszystkie trzy centrale związkowe. "Jeżeli do tego nie dojdzie, siłą rzeczy termin egzaminów jest niestety poważnie zagrożony, dlatego że uchwała zarządu głównego mówi o bezterminowym strajku" - mówił Broniarz. Według jego wiedzy, 85-90 procent nauczycieli w referendum wypowiedziało się dotychczas za strajkiem od 8 kwietnia. "To oznacza pół miliona nauczycieli" - zaznaczył szef ZNP.

Jak dodał, "dzisiaj piłka leży po stronie minister Anny Zalewskiej". "To od niej i tylko od niej, a faktycznie od strony rządowej, zależy decyzja. Minister Zalewska musi mieć tego pełną świadomość. Nie damy sobie wmówić, że to my jesteśmy za to odpowiedzialni. ZNP, ani Forum (Związków Zawodowych - PAP), ani "Solidarność" nie posiadają takich środków, które spełniłby oczekiwania nauczycieli" - stwierdził Broniarz. "To rząd jest za to odpowiedzialny" - podsumował.

Od 5 marca trwa referendum strajkowe zorganizowane przez Związek Nauczycielstwa Polskiego w ramach prowadzonego sporu zbiorowego. Potrwa ono do 25 marca. Odbywa się we wszystkich szkołach i placówkach, z którymi w ramach sporu zbiorowego zakończono etap mediacji, nie osiągając porozumienia co do żądania podwyższenia wynagrodzeń zasadniczych o 1 tys. zł. Jeśli taka będzie wyrażona w referendum wola większości, strajk ma się rozpocząć 8 kwietnia.

Oznacza to, że jego termin może się zbiec z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma się odbyć egzamin gimnazjalny, a 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasistów. Matury mają się rozpocząć 6 maja.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Broniarz: to, czy dojdzie do strajku, zależy wyłącznie od minister Zalewskiej
Komentarze (3)
23 marca 2019, 13:10
Oni się teraz wybierają po pensje w euro do Brukseli. Trudno, żeby taki partyjny dygnitarz co zarabia krocie rozumiał awanturę o jakieś głupie 1000 złotych. Poza tym, to muszą zrozumieć, że Kaczyński całą kasę już rozdał, niech przyjdą po prośbie za jakiś czas, może Kaczyński będzie w lepszym humorze.
WDR .
23 marca 2019, 03:16
To jest kawał drania. Już za moich czasów groził strajkiem w czasie matur i niektórzy uczniowie bardzo to przeżyli.
MJ
Mirosława Jasicka-Czerwonka
22 marca 2019, 15:47
Dziwna dla mnie jest ta odpowiedzialność jednostronna. Jestem emerytką, która dostała podwyżki ok. 70 zł. I cieszę się z tego, bo mogłabym dostać 6 zł, jak to było za rządu Pana Tuska. Dlatego nie przemawia do mnie to że nauczyciele chcą bardziej mieć aniżeli dać coś z siebie; może i małego wyrzeczenia.