Ciężki stan dzieci poparzonych w pożarze auta
Stan zdrowia dwóch braci w wieku dwóch i czterech lat poparzonych w pożarze samochodu w Skierniewicach jest bardzo ciężki, ale stabilny - poinformował w wieczorem ordynator oddziału intensywnej terapii szpitala przy ul. Spornej w Łodzi prof. Andrzej Piotrowski.
- Dzieci mają poparzenia górnych dróg oddechowych - nosogardła, krtani i niestety też chyba płuc oraz oparzenia twarzy. Ich stan jest bardzo ciężki, ale nie jest dramatycznie zły. Jest stabilny z tendencją do niewielkiej poprawy - powiedział prof. Piotrowski.
Chłopcy przebywają na oddziale intensywnej terapii, są zaintubowani, podłączeni do respiratorów. Podawane są im leki uspokajające i przeciwbólowe.
Według lekarzy, chłopców czeka długie leczenie. - Zagrożenie życia jest, ale wszystko przemawia za tym, że z tego wyjdą. Leczenie może być jednak skomplikowane i mogą mieć np. poważne blizny - dodał prof. Piotrowski.
- Kiedy wróciła, zobaczyła zadymiony wewnątrz samochód. Otworzyła auto z pomocą przechodniów i zaalarmowała policją. Wezwano także służby medyczne i straż pożarną - relacjonował Grzegorz Wawryszuk z łódzkiej policji.
Jak przekonywała, dzieci nie miały nic w rączkach, niemożliwe więc, żeby cokolwiek zrobiły. - One spały. Bartuś próbował się ratować, bo znalazłam go na podłodze - powiedziała.
Nieprzytomnych chłopców z objawami zaczadzenia i poparzeniami, przetransportowały do łódzkiego szpitala przy ul. Spornej śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Ich matka jest w szoku i także trafiła do szpitala; według policji nie wiadomo, kiedy będzie możliwe jej przesłuchanie.
Na razie nie wiadomo, co spowodowało pożar, który - według strażaków - wybuchł na tylnej kanapie auta za fotelem kierowcy. Policja nie wyklucza, że mogło to być zaprószenie ognia np. od pozostawionego w aucie niedopałka papierosa.
Skomentuj artykuł