Coraz więcej chętnych do zwiedzania Smoleńska
W ramach wycieczek na Wschód wzrasta zainteresowanie wyjazdami do Smoleńska, głównie wśród młodzieży szkolnej. Jeśli odwiedziny na miejscu katastrofy TU-154 wiążą się z szacunkiem dla zmarłych, powagą i refleksją, to nie ma w nich niczego złego - uważa prof. Jacek Hołówka z Uniwersytetu Warszawskiego.
Wiceprezes Polskiej Izby Turystyki Józef Ratajski powiedział w piątek PAP, że po katastrofie samolotowej pod Smoleńskiem, w której zginęło 96 osób, w tym para prezydencka i parlamentarzyści, jest więcej pytań o wyjazdy w tym kierunku. Napływają one - jego zdaniem - przede wszystkim od organizatorów szkolnych wycieczek. Nie są to jednak wyjazdy organizowane w ostatnim momencie - zastrzegł.
- Część biur podróży, głównie z Podlasia, w ramach normalnej oferty wycieczkowej organizuje wyjazdy do Smoleńska czy Katynia - powiedział Ratajski. Jak wyjaśnił, wiele biur podróży, które organizują wyjazdy na Białoruś, ma w swojej ofercie również wizytę w Katyniu i w Smoleńsku. - W samym Smoleńsku można zobaczyć wiele historycznych miejsc - dodał.
Z informacji PAP wynika, że turyści udający się na Wschód z niektórymi biurami podróży, oprócz zwiedzania np. twierdzy w Smoleńsku, mogą złożyć kwiaty pod symbolicznym kamieniem ofiar kwietniowej tragedii. Tak wynika z programu ich wycieczek.
Według etyka z UW prof. Hołówki, część osób jedzie do Smoleńska po to, żeby się ekscytować widokiem miejsca tragedii, w którym zginęło tak wiele osób, mających w dodatku wysoką pozycję w państwie. I to jest - podkreślił - niestosowne.
- Człowiek, który tam pojedzie, może mieć wrażenie pewnego rodzaju triumfu w stosunku do tych, którzy stracili życie, myśleć: "Ja jestem mało znaczący, ale mimo to żyję". Tego rodzaju epatowanie się czyjąś śmiercią lub czyjąś tragedią jest niesmaczne. Można to porównać do zamieszczania w internecie zdjęć ofiar wypadków samochodowych. To co jakiś czas się dzieje. Rodzina nic o tym nie wie, osoba figurująca na zdjęciu nic wiedzieć nie może, a internauci ekscytują się tymi zdjęciami. Ten rodzaj fascynowania się śmiercią i bardzo przedmiotowe traktowanie czyjegoś losu to jest coś bardzo niesmacznego i niestosownego - tłumaczył.
Dodał, że są jednak osoby, które jadą do Smoleńska z innym nastawieniem, które będą traktowały to miejsce tak jak pole bitwy, na którym także rozegrał się dramat, ale jest to miejsce historyczne i ważne. - Na polach bitew też stawia się niekiedy pomniki, które ludzie odwiedzają, mając świadomość, że stanowią one ważny epizod w historii jakiegoś kraju - wyjaśnił Hołówka.
Wobec tego, jak mówił, jeśli odwiedza się miejsce katastrofy z poczuciem szacunku dla tych, którzy zginęli, zachowuje się powagę i korzysta się z tej sytuacji jako okazji do refleksji, to może wyniknąć z tego coś dobrego.
- Jeśli to jest spokojne, ciche; jeśli jadąc tam tak ktoś okazuje szacunek tym zmarłym, to taki wyjazd może się przyczynić do wewnętrznego rozwoju osoby, bo zdaje ona sobie sprawę z tego, jak krucha jest polityka, jak kruche jest ludzkie życie, od jakich przypadkowych okoliczności zależą relacje polsko-rosyjskie - wyjaśnił Hołówka.
- Niestety te dwa nastawienia bardzo trudno od siebie odróżnić. Co więcej, wielu ludzi ma taki niestabilny charakter i na zmianę śmieją się, piją piwo, krzyczą i uważają za swój sukces turystyczny, że udało im się zobaczyć takie miejsce, a kiedy indziej, kiedy ktoś ich zawstydzi albo sami stracą animusz, to wraca powaga i powściągliwość. Dlatego to jest rzecz bardzo trudna do ocenienia. Taka niestałość powoduje, że tego typu sytuacje zawsze będą dwuznaczne - dodał.
Jak dodał, wycieczki szkolne, w trakcie których odwiedza się miejsce katastrofy, też mogą być kształcące, pod warunkiem, że bierze w nich udział młodzież, która jest w stanie zdyscyplinować się i zachowywać powagę, a przy tym skorzystać z okazji do refleksji.
W czwartek rzecznik ambasady polskiej w Moskwie Paweł Kocz powiedział PAP, że pod Smoleńskiem na miejscu katastrofy samolotu będą pełniły całodobowe dyżury patrole milicyjne. O zabezpieczenie terenu zwróciło się także polskie Ministerstwo Sprawiedliwości. Jak podał w środę resort, jego szef Krzysztof Kwiatkowski wystąpił do MSZ o przekazanie tej kwestii kanałami dyplomatycznymi z prośbą o natychmiastową interwencję u strony rosyjskiej.
Skomentuj artykuł