Dobre rady doświadczonych samorządowców
Wywiązywanie się z przedwyborczych obietnic, dobra współpraca z mieszkańcami gminy, pasja, konsekwencja, uczciwość - tak samorządowcy z długoletnim stażem odpowiadają na pytanie o receptę na sukces wyborczy. Ponad 250 wójtów i burmistrzów urzęduje nieprzerwanie od 1990 r.
Samorządowcy pytani przez PAP przyznają, że praca dla społeczności lokalnej jest dla nich pasją, podkreślają, że ważna jest umiejętność wsłuchiwania się w potrzeby wyborców i współpraca z nimi na rzecz projektów, z których będą mogli korzystać wszyscy mieszkańcy gminy. Jak oceniają, bez takich cech jak: lojalność, uczciwość, konsekwencja w osiąganiu wyznaczonych celów czy upór nie da się być dobrym gospodarzem gminy.
Kazimierz Adamczyk jest wójtem kilkutysięcznych Ornontowic na Śląsku nieprzerwanie od maja 1991 roku. Mówi, że należy do ludzi, dla których praca jest pasją. - Jestem człowiekiem rozpoznawalnym i w wielu sprawach stanowczym, zmierzającym uparcie do osiągnięcia celu. Myślę, że także stąd bierze się zaufanie, którym obdarowują mnie mieszkańcy - ocenił. Jak zaznacza, urodził się w Ornontowicach, jego pradziadek też kiedyś był naczelnikiem tej gminy, można więc mówić o tradycjach rodzinnych.
Burmistrz Gołdapi (woj. warmińsko-mazurskie) Marek Miros uważa, że by mieć szansę na ponowny wybór, trzeba być lojalnym wobec wyborców, współpracowników i radnych. - Nie można ludziom składać fałszywych, nierealistycznych obietnic i wprowadzać ich w błąd - podkreśla. Jak mówi, w kontaktach z ludźmi ważne jest, by być naturalnym i nie udawać kogoś, kim się nie jest. - W małych środowiskach fałsz, dualizm osobowości szybko da się zauważyć - mówił.
Miros dba, by mieszkańcy jego gminy byli dobrze poinformowani o tym, co on i jego współpracownicy robią, dlatego dwa razy w ciągu kadencji wysyła wszystkim rodzinom publikację na ten temat. - Ludzie mają szansę ocenić to, co zostało zrobione - mówił. W tym roku również zamierza ubiegać się o fotel burmistrza, chciałby dokończyć budowę uzdrowiska Gołdap, tężni, pijalni wód, parku zdrojowego.
Zdaniem burmistrza Wielichowa (Wielkopolskie) Adama Łanieckiego nie można mówić o "przyzwyczajeniu" wyborców do danej osoby na stanowisku. Jak mówi, mieszkańcy dłużej pamiętają potknięcia. - Jakaś rutyna po tylu latach już jest, ale zawsze trzeba mieć atrakcyjny program. Ja także mam pomysły na ewentualną kolejną kadencję: budowę dróg, chodników, nowego przedszkola i poprawienie stanu służby zdrowia - powiedział PAP Łaniecki.
Wójt gminy Wielkie Oczy (woj. podkarpackie) Władysław Strojny zawsze stara się być rzetelny wobec obietnic, które składał mieszkańcom gminy. Jak mówi, do wszystkiego, co robi dla mieszkańców, wkłada tyle energii i zaangażowania, jak gdyby robił to dla siebie.
Mirosław Lech jest wójtem gminy Korycin (woj. podlaskie) od 1991 roku. Pytany przez PAP o klucz do sukcesu, by tak długo pracować na rzecz społeczności lokalnej, odparł, że składa się na to m.in. znajomość ludzi, gminy, problemów, jakie w niej występują. Mówi, że nie da się skutecznie działać bez dobrej współpracy z radą gminy i innymi instytucjami w gminie i poza nią.
- Do dobrego rządzenia potrzebna jest także wiedza samorządowa, prawna oraz o tym, jak pozyskiwać pieniądze na zewnątrz - dodał. Skromnie mówi też o tym, że trzeba być otwartym i pracowitym.
Wójt gminy Hajnówka (Podlaskie) Olga Rygorowicz podkreśla, że sprawując swoją funkcję już od 20 lat, zawsze stara się szanować ludzi bez względu na wiek czy majętność. - Staram się tak obsługiwać ludzi, jak bym chciała, żeby mnie ktoś obsługiwał, czyli grzecznie i serdecznie - mówiła.
Szacunek do ludzi - dodała - przejawia się również w obietnicach, które składa się przed wyborami. - Jak tylko mogę staram się spełniać swoje obietnice. To ważne, by nie zawieść ludzi - zaznaczyła.
Rygorowicz podkreśliła, że udało się "zwodociągować" całą gminę, utwardzić wiele dróg, wprowadzić kanalizację na ponad 70 proc. powierzchni gminy, wybudować nową szkołę, salę gimnastyczną. - To nie jest tylko mój sukces. To jest osiągnięcie mieszkańców, radnych - mówiła.
Podkieleckiej gminie Morawica, która jest jednym z liderów wykorzystywania środków unijnych w regionie, od 1990 roku szefuje Marian Buras. Jego zdaniem, powodem tak długiego utrzymywania się na stanowisku jest zdobycie zaufania mieszkańców. - Nie jest to łatwe, ale miałem na to dużo czasu - zauważył Buras.
- Trzeba słuchać, co mówią mieszkańcy. Trzeba być elastycznym - można mieć wizje, ale bez zgody mieszkańców, nikt ich nie zrealizuje, więc sceptyków trzeba umieć przekonać do swoich pomysłów - mówił Buras. Dodał, że włodarz musi być także dobrym menedżerem, który wie, jak sensownie wydawać pieniądze. Jak mówi, pełniona funkcja zmobilizowała go do pracy nad samym sobą: nauczył się języka angielskiego i wciąż się dokształca, by ułatwić kontakty gminy z zagranicznymi partnerami.
Także wójt gminy Wodzisław (woj. świętokrzyskie) Józef Syska przyznał, że dobra współpraca z mieszkańcami, radami sołeckimi i radą gminy jest najważniejsza we właściwym zarządzaniu gminą. Dodał, że nigdy nie obiecywał "gruszek na wierzbie", a jedynie przedsięwzięcia możliwe do zrealizowania. Przyznał, że nigdy nie startował pod szyldem żadnej partii, ale z własnego komitetu wyborczego i może to właśnie spodobało się mieszkańcom.
Wójt gminy Sorkwity (woj. warmińsko-mazurskie) Piotr Wołkowicz, jak mówi, "stara się zawsze pomagać ludziom, a gdy nie jest w stanie, to przynajmniej nie przeszkadza". Jak ocenił, wyborczy sukces zawdzięcza także zespołowi ludzi, z którymi pracuje.
Alojzy Parys jest wójtem gminy Cisek (woj. opolskie) od 18 lat. Podkreśla, że ma dobry kontakt z mieszkańcami, z którymi spotyka się nie tylko w urzędzie. - Udało mi się poznać wszystkich z imienia, nazwisk i nawet przezwiska. Znam ich potrzeby i problemy. Zdobyłem ich zaufanie i to chyba dlatego - powiedział pytany o klucz do sukcesu.
Od 30 lat szefuje gminą wójt Nowej Karczmy (woj. pomorskie) Alojzy Szoska. Zanim przed 20 laty został wójtem, przez 10 lat był naczelnikiem gminy. Jego zdaniem, "prostolinijność w postępowaniu, uczciwość i skromność" decyduje o sukcesie w pracy samorządowej. - Żyję normalnie, staram się współpracować ze wszystkimi, a gmina się rozwija - podkreślił. Zastrzegł, że chociaż należy do PO, w pracy zachowuje apolityczność.
Wójt gminy Sławatycze na Lubelszczyźnie, przy granicy z Białorusią, Dariusz Trybuchowicz za ważne w pracy uznał systematyczne, konsekwentne, realizowanie przyjętego planu rozwoju gminy. Wspomina, że w pierwszej kadencji skupiono się na dokończeniu inwestycji już zaczętych i poprawie infrastruktury drogowej. W drugiej dominowały sprawy oświaty, a w następnej kadencji ulepszano sieć wodociągową i rozpoczęto budowę oczyszczalni ścieków. - To plan wieloletni, będziemy go kontynuować. Zamierzamy zainicjować program budowy oczyszczalni przydomowych - powiedział.
Wójt gminy Ustronie Morskie (woj. zachodniopomorskie) Stanisław Zieliński rządzi gminą od 1982 roku - najpierw jako naczelnik, a od 1990 r. jako wójt - z pięciomiesięczna przerwą. Jego długoletnie rządy dwukrotnie odnotowało katowickie Towarzystwo Kontroli Rekordów Niecodziennych w "Księdze Rabkolandu". Recepta Zielińskiego na "długowieczność" w samorządzie jest prosta: "Bycie zawsze sobą i postępowanie zgodnie z sumieniem".
Wójt gminy Człuchów (woj. pomorskie) Adam Marciniak twierdzi, że 20-letnią kadencję zawdzięcza pasji. "Działalność w samorządzie musi być czymś w rodzaju hobby. Trzeba się autentycznie pasjonować, a mieszkańcy gminy muszą odczuwać troskę i korzystać z sukcesów samorządu. Nie można się też mścić na wrogach i w każdej sytuacji należy zachowywać dużo zimnej krwi" - mówi Marciniak.
Dodaje, że w wyborczych zwycięstwach pomaga też lokalność. Choć jest członkiem PSL, w wyborach startuje pod szyldem lokalnego komitetu. "Wyborcy niezbyt pozytywnie odbierają partie polityczne. Uważają, że politycy zajmują się tylko swoimi sprawami" - wyjaśnia wójt.
Zdaniem wójta w gminie Kołbaskowo (Zachodniopomorskie) Józefa Żukowskiego nie ma jednej recepty na bycie dobrym samorządowcem. "Każda gmina jest inna, ma swoją specyfikę" - zaznacza. Wspomina, że kandydował zawsze z własnym komitetem. "Partia czasami przeszkadza w gminie. Widać to szczególnie podczas współpracy z radnymi. Chyba było łatwiej, gdy wójta wybierała rada. Teraz, by realizować swój program, wójt czy burmistrz musi uzyskać zgodę radnych, a to nie zawsze jest łatwe" - dodaje.
Żukowski nie zamierza kandydować ponownie, ale lata swojego urzędowania uznaje za udane. "Zostawię następcy gminę w dobrej kondycji finansowej" - mówi. Pytany o rady dla następcy wylicza: mieć swoje zdanie, nie ulegać podszeptom, realizować zamierzenia, nie oglądając się na przeszkody.
Eugeniusz Chamarczuk, wójt gminy Lubrza (woj. lubuskie), od 20 lat stara się być wiarygodny poprzez realizację programu wyborczego. "Priorytetem jest dobro gminy, a nie interesy partykularne" - podkreśla.
Witnica (Lubuskie) jest gminą miejsko-wiejską nad Wartą; od prawie 20 lat jej burmistrzem jest Andrzej Zabłocki. "Pracuję dla Witnicy codziennie, dając z siebie wszystko" - podkreśla i właśnie to zaangażowanie - jego zdaniem - doceniają wyborcy.
Jak zdobyć zaufanie mieszkańców w kolejnych wyborach? "Burmistrz powinien być pełen energii i determinacji w realizacji ciągle nowych pomysłów. Jeśli ludzie widzą taką postawę, można zdobyć ich zaufanie i aprobatę" - odpowiada.
63-letni Tadeusz Smarz do 28 lat rządzi 12,5-tysięczną gminą - Złąwsią Wielką w wojewódzkie kujawsko-pomorskim, pomiędzy Bydgoszczą i Toruniem. Od 1982 r. był naczelnikiem gminy, a od 1990 r. pełni funkcję wójta. "Tajemnica tkwi chyba w moim podejściu do pracy, choć zawsze miałem jednego lub dwóch konkurentów w wyborach. Gdy rozpoczynałem kadencję, myślałem już o kolejnej. Zawsze układem program, zawierający około 100 zadań i konsekwentnie je realizowałem" - powiedział.
Kierownik katedry samorządu terytorialnego Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie Andrzej Piasecki uważa, że głównym powodem wybierania po raz kolejny tych samych osób na wójtów lub burmistrzów jest chęć stabilizacji. "Głosując za tymi, którzy są, głosujemy za stabilizacją, a wśród wielu rzeczy, których nie lubią Polacy, jest właśnie zmiana" - powiedział.
Na ponowny wybór - zdaniem eksperta - wpływa także dobra, efektywna praca każdego z gospodarzy gmin oraz ich znajomość i przewidywalność. "Polacy mają tendencję do kontynuacji, powierzania stanowisk ludziom sprawdzonym" - uważa.
Piasecki zastrzegł jednak, że stabilizacja może czasami przeradzać się w stagnację. Dlatego uważa, że ordynacja wyborcza powinna ograniczać ilość kadencji jednej osoby, tak by stanowisko wójta czy burmistrza nie było dożywotnie.
Jego zdaniem, takie długie urzędowanie jednej osoby może doprowadzić do skostnienia struktur i układów lokalnych. "Warto dać szansę młodym ludziom" - uważa Piasecki.
Skomentuj artykuł